Sprzedaż nowych domów w USA wzrosła w czerwcu o 8,3 proc. do najwyższego poziomu od 5 lat.
Liczba 497 tys. sprzedanych domów to rekord od maja 2008 roku – donosi Ministerstwo Handlu, ciesząc się dodatkowo z dobrych wyników w przemyśle, co dobrze rokuje amerykańskiej gospodarce. Świetny wynik sprzedaży nieruchomości to w dużej mierze efekt pośpiechu kupujących, którzy obawiali się (i słusznie) podwyżki stóp procentowych. W porównaniu do czerwca ub. roku sprzedaż domów wolno stojących wzrosła ponad 38 proc. i tak dobrze nie było od stycznia 1992 roku! Średnia cena nowego domu wzrosła w Stanach Zjednoczonych w porównaniu do czerwca 2012 roku o 7,4 proc. do $249.700.
Sprzedaż domów wzrosła w trzech z czterech rejonów: na Północnym Wschodzie o 18,5 proc., na Zachodzie o 13,8 proc. i na Południu o 10,9 proc. Na Środkowym Zachodzie spadła natomiast o 11,8 proc. i wpływ na to ma niewątpliwie sytuacja w Michigan, a w szczególności w Detroit. Dość nieoczekiwanie, acz niewiele bo o 1,2 proc., spadła ilość sprzedanych domów już istniejących; do 5,08 mln w skali rocznej.
Historycznie niski koszt finansowania zewnętrznego może wkrótce być tylko wspomnieniem, na razie mamy oprocentowanie 30-letnich pożyczek stałych na poziomie 4,37 proc. i jest to najwyższy poziom od października 2011 roku. Jeszcze w listopadzie można było uzyskać taką pożyczkę na 3,31 proc. co oznacza, iż przy pożyczonych $200 tys. miesięczna rata skoczyła z $877 na $998, a to czyni różnicę.
Opublikowano też dane z przemysłu amerykańskiego, z których wynika, iż liczba zatrudnionych i wielkość zamówień wzrosła – co pewnie jest wiadomością radosną aczkolwiek mało odczuwalną dla szarego człowieka.
S. Sobczak
meritum.us