W końcu dotarła fala upałów do Chicagolandu. Pogoda do połowy lipca raczej nas oszczędzała, jako że było gorąco, ale nie tragicznie upalnie, jak to ma miejsce niemal corocznie o tej porze roku w aglomeracji nad jeziorem Michigan. Dzisiaj, w czwartek, 18 lipca, odnotowano w Chicago największy upał w tym roku: temperatura odczuwalna dochodziła do 108 stopni Fahrenheita, czyli 42,2 Celsjusza!
Jutro ma być podobnie, albo i jeszcze cieplej, tyle że zapowiadane są obfite opady deszczu, po których nadejdzie fala chłodniejszego powietrza. W niedzielę zapowiadana jest temperatura na poziomie tylko 77-78 st. F, tzn. około 26 C. Czyli sielanka i chwilowy (a może nie tylko chwilowy?) koniec upałów.
Jak podały służby miejskie, z powodu nadejścia afrykańskich upałów zmarły 2 osoby a setkom udzielono pomocy medycznej. Wszystkim pomstującym na wysokie temperatury powiązane z tradycyjną chicagowską wilgotnością warto przypomnieć, że mieszkamy w mieście, gdzie w lecie tego typu zjawiska są rzeczą wręcz naturalną. A już szukanie korelacji do najgorętszych lat jest mocno nie na miejscu. Osobom nie znającym tematu, bądź cierpiącym na amnezję warto przypomnieć, że przykładowo w 1995 roku tylko w jedną dramatycznie upalną noc zmarło około 500 osób. Tak więc obecne kilka dni temperatur “plus 100” to małe piwo do letnich cierpień z przeszłości.
A’propos piwa, które pośrednio wiąże się z upałami. Ściślej: jego spożyciem przy ogromnej wilgotności powietrza i związanej z tym plagi komarów. Mianowicie wykryto pierwsze przypadki zarażenia śmiercionośnym wirusem Zachodniego Nilu, który właśnie przenoszą te insekty. Otóż, jak informuje WGNtv.com – opierając się na raporcie “Smithsonian Magazine” – spożycie tylko jednego kufelka złocistego napoju zwiększa prawdopodobieństwo ukąszenia pijącego przez komary o 20 procent. Wynika to z faktu, iż alkohol zwiększa ilość etanolu w wydalanym pocie oraz podnosi temperaturę ciała, stąd piwosze stają się pierwszorzędnym celem ataków ze strony komarów. W grupie najbardziej zagrożonych ukąszeniem przez insekty są także kobiety w ciąży oraz – tu ciekawostka – osoby z grupą krwi “O”.
Sprawa nie jest błaha jeśli przypomni się dane z przeszłości. Otóż w zeszłym roku w Chicagolandzie 179 osób zostało zarażonych wirusem Zachodniego Nilu, co dla 6 zakończyło się niestety śmiertelnym zejściem. W rekordowym pod tym względem 2002 roku w Illinois odnotowano 884 przypadki zakażenia, a 67 osób z tego powodu zmarło.
Wracając do mających miejsce samych upałów, zalecana jest nieustannie ta sama profilaktyka: picie dużej ilości płynów (najlepiej czystej wody), niezbyt długie przebywanie na otwartych przestrzeniach i ucieczka przed słońcem do klimatyzowanych pomieszczeń. Najbardziej na zdrowotne powikłania wynikające z wysokich temperatur narażone są dzieci i osoby starsze.
Na szczęście pierwsza fala afrykańskich upałów wkrótce przejdzie, a hasło na dzień dzisiejszy to “byle do niedzieli”. A potem “oby tak zostało do końca września”. Jako że wszyscy chcemy lata, tyle że łagodnego, z temperaturami w granicach 70-80 st F. (21-27 st. C).
Tekst i zdjęcia
Leszek Pieśniakiewicz
meritum.us