Gdy spytać jakiegokolwiek naszego rodaka osiadłego od lat w aglomeracji chicagowskiej, czy dobrze zna samo centrum “Wietrznego Miasta” niechybnie mocno się obruszy traktując zaczepkę jako pewnego rodzaju prowokację, a nawet poniżenie. Odpowiedź bowiem wydaje się być oczywista. Tymczasem faktycznie samo down town i okolice są na tyle potężne, że potrzeba dużej dozy dociekliwości i wytrwałości, by poznać choćby w miarę dokładnie samo tzw. loop.
Większość polonusów wszak ogranicza odwiedziny w centrum miasta do zaliczenia słynnej Magnificent Mile, no może jeszcze z wpadnięciem na Navy Pier czy do Millenium Park. Tymczasem liczące 2,7 milionów mieszkańców Chicago (cały Chicagoland, czyli aglomerację zamieszkuje około 9,5 mln osób) ma swoje jakże rozległe, w większości nieznane centrum. Tajemnicze, urokliwe, niekiedy intrygujące, czasami jednak także gdzieniegdzie po prostu brzydkie. Na pewno jednak ciekawe, szalenie urozmaicone architektonicznie, niezwykle oryginalne. No i po prostu jakoś bardzo swojskie.
Kilka poniższych obrazków to mniej znane miejsca chicagowskiego centrum. Stawiam dolary przeciw kasztanom, że nawet najstarsi chicagowscy polonusi w większości przypadków nie odkryją lokalizacji ulic i budynków z zamieszczonych zdjęć. Dlatego też powinny one stanowić zachętę do powłóczenia się po naszym urokliwym – w swym pięknie jak i swoistej brzydocie – mieście. Niepowtarzalnym Chicago. Naprawdę warto!
Tekst i zdjęcia
Leszek Pieśniakiewicz
meritum.us