Połówka ligi wygrana! Po ekscytującym 5. spotkaniu finału Zachodniej Konferencji Blackhawks pokonały wczoraj w chicagowskiej hali United Center po dwóch dogrywkach Los Angeles Kings 4:3 kończąc serię 4-1 na swoją korzyść. Detronizacja “Króli” stała się więc faktem, niemniej aby doszło do zdobycia Stanley Cup i koronacji “Jastrzębi” nasz zespół musi jeszcze wygrać ostatnią serię, z mistrzem Wschodniej Konferencji – Boston Bruins.

Sobotnia potyczka to istny horror z krańcową zmianą nastrojów. Na szczęście dla Hawks i całego Chicago z jakże szczęśliwym finałem. Prawdziwym bohaterem meczu był Patrick Kane (na zdjęciu). Największa gwiazda ekipy Joela Quenneville do tej pory w playoffs raczej nie do końca spełniała pokładane w niej nadzieje. 3 zdobyte bramki w całej batalii już po sezonie regularnym to jakby ciut za mało na tej klasy napastnika. Przebudzenie jednak nastąpiło w najlepszym z możliwych momencie. W meczu o wielki finał Kane był ojcem spektakularnego zwycięstwa zaliczając hat-trick. Przy czym jedna z trzech bramek to gol dający zwycięstwo w spotkaniu, serii i mistrzostwo konferencji.

Sobotnią potyczkę “Jastrzębie” rozpoczęły rewelacyjnie. Kapitalna gra z falowymi atakami na bramkę Jonathana Quicka przyniosła już po 6 minutach spotkania prowadzenie 2:0 (gol Duncana Keitha z dystansu i techniczny majstersztyk Kane’a). Odnosiło się wrażenie, że Hawks rozjadą Kings. Tymczasem im dalej w las tym robiło się ciemniej i groźniej. Nasz zespół oddał pole gry rywalom jakby nastawiając się na defensywę z kontratakami. Goście z każdą kolejną minutą łapali coraz bardziej rytm gry wietrząc swoją szansę na uzyskanie korzystnego rezultatu. Wszak tylko zwycięstwo we wczorajszym meczu w “Wietrznym Mieście” oznaczało dla nich ucieczkę spod gilotyny. Ogromna determinacja połączona z fizyczną grą do upadłego przyniosła ekipie z “Miasta Aniołów” wymierny skutek. Po dwóch dziwnych bramkach-smytlankach (bardziej to były pchnięcia krążka niż soczyste strzały) Dwight King i Anze Kopitar pokonując Corey’a Crawforda doprowadzili do stanu 2:2. Konsternacja na trybunach, bo wyrównujący stan meczu gol padł na początku 3. trecji i mogło się wydawać, że podopieczni Darryla Suttera pójdą za ciosem. Tymczasem znów nastąpiła radykalna zmiana wydarzeń na tafli – a co za tym idzie nastrojów fanów “Jastrzębi” – i do dzikiego ataku na bramkę Kings przystąpiły Blackhawks. Efekt: Kane po raz drugi umieścił krążek w siatce bramki Quicka a po chwili na tablicy świetlnej widniał już rezultat 3:2. Końcówka regulaminowego czasu gry to istny dreszczowiec. Na 14 sekund do syreny goście przy wznowieniu gry w tercji chicagowian wycofali bramkarza wprowadzając dodatkowego gracza w polu. Lot krążka po strzale rozpaczy Kopitara zmienił stojący przed Crawfordem Mike Richards i stało się. Na niespełna 10 sekund do pełni szczęścia gol doprowadzający do remisu 3:3. Pierwsza dogrywka to z minuty na minutę coraz bardziej przerażająca bo i po prawdzie zdecydowana dominacja przyjezdnych. Na szczęście nasz zespół przetrzymał szturm rywali, a w 2. dogrywce znów nastąpiło kolejne w tymże meczu przebudzenie “Jastrzębi”. Wielkie przebudzenie z fantastycznym golem naprawdę wielkiego wczoraj Patricka Kane’a w 32. minucie nadprogramowego czasu gry.

Rozpoczęła się feta na trybunach, a Blackhawks za ostateczne zwycięstwo w Zachodniej Konferencji otrzymali okazały puchar. Li tylko otrzymali, jako że im go nie wręczono. Tradycyjnie bowiem nikt z graczy “Jastrzebi” nie dotknął tego trofeum w obawie przed przasądem, że po fizycznym kontakcie z pierwszym z ważnych wywalczonych pucharów National Hockey League schody do Stanley Cup się skończą. By móc założyć mistrzowkie pierścienie trzeba jeszcze pokonać od 4 do 7 stopni tychże jakże stromych schodów. Wszak taka ilość meczów czeka teraz ulubieńców całego Chicagolandu.

Ciekawe, ale mimo że  Blackhawks i ich ostatni rywal w sezonie 2013 Boston Bruins zaliczają się do nielicznego grona weteranów NHL w decydującej walce o Puchar Stanley’a spotkają się po raz pierwszy w historii. Notabene jako mistrzowie sprzed dwóch (Boston) i trzech lat (Chicago). Tak więc czeka nas niewątpliwie prawdziwa sportowa uczta w wydaniu jakże zasłużonych dla kanadyjsko-amerykańskiej najlepszej na świecie ligi hokejowej klubów.

Pierwszy mecz serii na szczycie już w najbliższą środę, 12 czerwca, w United Center (początek 7 pm; transmisje tv na kanałach NBC, CBC, RDS).

KONFERENCJA ZACHODNIA

CHICAGO BLACKHAWKS – LOS ANGELES KINGS 4:3 po 2 dogrywkach (2:0, 0:1, 1:2, 0:0, 1:0)

1-0 Keith (2. gol w playoffs) asysta: Rozsival 3.42 min.
2-0 Kane (4) asysty: Toews i Bickell 5.59 min.
2-1 King (2) podczas gry w osłabieniu; asysty: Williams i Quick 29.28 min.
2-2 Kopitar (3) podczas gry w przewadze; asysty: Carter i Richards 43.34 min.
3-2 Kane (5) asysta: Bickell 56.08 min.
3-3 Richards (3) asysty: Kopitar i Voynov 59.50 min.
4-3 Kane (6) asysta: Toews 91.40 min.

Strzały na bramkę: 36-35 na korzyść Kings

Widzów: 22.237

Seria: 4-1 dla Blackhawks

KONFERENCJA WSCHODNIA

BOSTON BRUINS – PITTSBURGH PENGUINS 1:0 (0:0, 0:0, 1;0)

1-0  McQuaid (2) – asysty: Marchand i Bergeron 45.01 min.

Strzały na bramkę: 26-24 na korzyść Penguins

Seria: 4-0 dla Bruins

Leszek Pieśniakiewicz

meritum.us