Jeżeli ktoś z naszych Czytelników był na Florydzie i w sklepie sieci Publix w  Zephyrhills tuż obok Tampy nabył kupony loterii międzystanowej PowerBall, lepiej niech sprawdzi swoje szczęście. Właśnie tam w sobotnią noc jakiś farciarz (albo komputer bo tego jeszcze nie wiadomo) wybrał z możliwych 59 liczb: 10, 13, 14, 22, 52 z dodatkową 11 z innych 35 liczb, co przyniosło mu wygraną w wysokości $590,5 mln. To rekord w Powerball, w listopadzie padła wygrana $587,5 mln. Do rekordu świata, który należy do innej loterii, MegaMillions, zabrakło więc $65,5 mln.

We wszystkich uczestniczących w biznesie 43 stanach, Dystrykcie Kolumbia i na Wyspach Dziewiczych zapanowała prawdziwa gorączka złota. W punktach przyjmujących zakłady kolejki w sobotę wydłużyły się niemożebnie. Wyobraźnię Amerykanów poruszyła najpierw przekroczona kwota pół miliarda dolarów, a potem ewentualnie $925 mln w środę, gdyby nikt nie trafił w ostatnim ciągnieniu.

Jak poinformowała centrala Multi-State Lottery Association w Iowa wpływy z kolektur w sobotę były wyjątkowo wysokie. W Teksasie sprzedaż tylko pomiędzy 2:00 a 4:00 po południu przyniosła $1,2 mln, przez całą sobotę $18,4 mln. To rekord wpływów w jeden dzień, w porównaniu do poprzedzającej losowanie soboty wzrost o 686 procent! W Kalifornii sprzedawano w dzień losowania kupony za $1 mln w każdą godzinę.

Balon marzeń i oczekiwań pękł, teraz czekamy na ogłoszenie nazwiska superszczęściarza, który zapłaci gigantyczny podatek od wygranej. Wujek Sam cieszy się niezmiernie z takich kumulacji, pusta kasa państwowa zostanie choć trochę wspomożona podatkiem od ludzkich nadziei. W sumie wygranych jest 7.598.547 zakładów; sama liczba PowerBall czyli dodatkowa to wypłata $4 i takich wygranych było ponad 160 tys. Tyle samo płaci jedynka z dodatkową, dwójka z „wkładką” daje $7, trójka sama to też $7 ale z dodatkową to już $100 i takich wygranych było 749. Czwórka także płaci $100, z dodatkową wzbogaca nas o $10 tys. i takich wygranych było tylko 12 w Illinois, a piątka to już okrągły milion ale nikomu w naszym stanie nie udało się wygrać „dużej bańki”.

Problemem, ale chyba nie najgorszym zważywszy na rozmiar wygranej będzie dla wybrańca losu zapłacenie okrutnych w porównaniu do np. Polski podatków. W wypadku wzięcia wygranej w 30 rocznych ratach będą to bardzo sympatyczne czeki na $20 mln minus 39,6 proc. podatku federalnego czyli po  $12,1 mln. Jeśli sobotni wielki wygrany wybierze opcję gotówkową (w wypadku wieku co najmniej średniego całkiem rozsądną, no i omija się inflację) będzie to wypłata $376,9 mln. Szczęście gracza nie opuszcza bo Floryda (jeśli nasz bohater bądź bohaterka jest rezydentem tego stanu, bo przecież może to być Polak na wakacjach jak się rzekło na początku tekstu) nie nakłada podatku od loteryjnych wygranych. Gdyby jednak sobotni szczęściarz był mieszkańcem Nowego Jorku to z tych $376,9 mln, które wypłaciłaby loteria, “Wielkie Jabłko” zabrałoby $197,1 mln w formie podatków federalnych, stanowych i miejskich.

A co z resztą fortuny jak już zapłacimy nieszczęsny haracz dla Ministerstwa Skarbu? Możemy – ba, nawet powinniśmy – wspomóc rodzinę bądź przyjaciół. W wypadku darowizny powyżej $14 tys. zapłacimy 35-procentowy federalny podatek od prezentów, a w 22 stanach obciążą nas jeszcze podatkiem stanowym.

Rzecznik prasowy PowerBall potwierdza, iż zdecydowana większość wygranych wybiera opcję gotówkową. Na taką decyzję wpływa najczęściej niskie oprocentowanie roczne premii, wygrani myślą o sobie jako o niezłych inwestorach, w efekcie czego procent bankrutów wśród milionerów loteryjnych jest porażający.

Loterie kochają też władze na wszelkich szczeblach, bo to bardzo poważny zastrzyk pieniędzy do kas miejskich, powiatowych czy stanowych. W roku ubiegłym sprzedaż nadziei poprzez gry jakiegokolwiek rodzaju przyniosła $68,7 mld — to 9 proc. więcej niż  w  2011 roku. Od początku Wielkiej Recesji w USA w 2007 r. loterie przeżywają niebywały rozkwit. Rosną  ich obroty równolegle z coraz większą nędzą ogromnej części amerykańskiego społeczeństwa, rosną też podatki od hazardu i wygranych loteryjnych. W 10 stanach Ameryki wpływy z podatków od gier loteryjnych przekroczyły wpływy z podatków korporacyjnych. Cena paczki papierosów przez ciągłe podnoszenie podatków na wyroby tytoniowe osiągnęła poziom 2 godzin płacy minimalnej. Szczęśliwy wygrany może, jeśli mu zdrowie dopisuje, papierosy kupować na kontenery, a jeśli można mu teraz czegoś współczuć to nadmiaru dalszej rodziny i przyjaciół. Dominuje jednak piekielna zazdrość. No bo rzeczywiście, dlaczego takie wielkie wygrane ciągle nas omijają? Życzę zdrowia! I do następnej kumulacji!

Sławek Sobczak

meritum.us