Gdyby kondycję polonijnych biznesów Anno Domini 2013 oceniać li tylko po dzisiejszych obrazkach z nie tak dawno jeszcze temu tętniącego życiem centrum społeczności polskiej w Chicago, czyli okolic skrzyżowania ulic Central i Belmont, to kreślić moglibyśmy zgoła dramatyczny wizerunek finansowej siły Polonii. Praktycznie co drugi biznes zamknięty, straszące puste witryny, estetyczna żałość i generalna konkluzja: smutna i przynajmniej dla nas niestety upadająca okolica. Faktycznie jednak te ponure obrazki nie oddają prawdziwego stanu rzeczy odnośnie finansowej siły polonusów, jako że aż tak źle wcale nie jest.

Recesja, która dotknęła Amerykę na przełomie lat 2007/08, a skutki kryzysu odczuwalne są do tej pory, zrobiła także swoje w naszej grupie etnicznej. Do tego zjawiska demograficzne (reemigracja do ojczyzny oraz liczne przenosiny także Polaków w inne rejony Stanów Zjednoczonych) mocno spustoszyły stan posiadania polonijnego biznesu. Jednak całkowicie go nie zabiły, a nawet swoista selekcja kryzysowa te pozostałe na powierzchni firmy wzmocniła. Jako że w naturalny sposób najsłabsi najzwyczajniej utonęli – najsolidniejsi (czytaj: posiadający zazwyczaj najlepszą renomę) w swoich dziedzinach najpierw przetrwali, a teraz łapią drugi oddech.

Przykłady tego typu naprawdę można by mnożyć, bo i choć jest to znacznie mniejsza niż przed dekadą liczba polonijnych firm w konkretnych branżach to ci pozostali przy finansowym życiu cieszą się dobrą opinią, a na brak klientów nie narzekają. Stąd na nowo wręcz kwitną niektóre wyrobione marki w dziedzinie nieruchomości, pożyczek, podatków, świetnie się mają polonijni lekarze, dobrze egzystują różnej maści usługodawcy.

Koncentrując się na tych ostatnich można choćby wymienić jedną z najstarszych polskich firm w całym Chicagolandzie wytwarzających okna – Continental Windows (właściciel Grzegorz Sztejkowski twierdzi, że poziom zamówień przerasta już ten sprzed początku kryzysu), czy usługi zawsze potrzebnej, do jakiej zaliczyć można serwis i naprawę samochodów. Od lat do najsolidniejszych na polonijnym rynku zaliczane są tu B&M Auto Bogusława Trytki i najpierw Sulik Auto, a już w tym wieku Stan Auto Stanisława Biedronia.

Akurat właśnie ten ostatni pokazał, jak bardzo czasami potrzebny jest biznesowy refleks i dostosowanie się do tendencji ogólnych. Czyli, jeżeli społeczność polonijna błyskawicznie przenosi się na przedmieścia to i tam – blisko starych i potencjalnie nowych klientów – wypadałoby ulokować teraz swój zakład. Zaczynający swoją chicagowską przygodę w branży samochodowej w 1992 roku od Sulik Auto w okolicach Six Corners, a następnie przy Diversey i Lockwood, z nowym wiekiem otworzył całkowicie nowy zakład w Schaumburgu, tym razem o nazwie Stan Auto.

Warto podkreślić, zarówno Stanisław “Sulik” Biedroń jak i Bogdan Trytko to nie przykłady na klasyczną amerykańską karierę od pucybuta do milionera. Owszem, musieli wykazać się determinacją, pracowitością i przedsiębiorczością, jakkolwiek żaden z nich nie pasuje do filmowo-książkowych postaci realizujących od zera swój American Dream. Obaj wszak przybyli do “Wietrznego Miasta” z dużym doświadczeniem biznesowym z Polski. A Stanisław Biedroń, związany praktycznie od dzieciństwa z branżą samochodową, w rodzinnym Łęgu Tarnowskim do opuszczenia ojczyzny prowadził zakład lakiernictwa samochodowego. Notabene funkcjonujący do dnia dzisiejszego, a zarządza nim obecnie brat naszego bohatera.

To jednak tylko krajowy epizod biznesowej działalności Pana Sulika (pod takim określeniem znany jest na tzw. Polonii), jednakowoż wspomnienia ściśle związane są z dniem dzisiejszym. Bo i dalej działa w tej samej branży, rozwijając swój zakład w godnym pozazdroszczenia tempie i coraz większych rozmiarach. Odwiedzając Stan Auto w Schaumburgu nieregularnie każdy może być zaskoczony przyrostem miejsc pod obsługę i naprawy samochodów. Mianowicie od niedawna sąsiedni budynek i hala zostały włączone do tejże naszej polonijnej czołowej firmy w branży usług motoryzacyjnych. Niemal setka przygotowanych do remontów a zgromadzonych na obszernych parkingach pojazdów też robi wrażenie. I w sumie mówienie w tym wypadku o zakładzie samochodowym zdaje się być mocno niesprawiedliwe. Wszak faktycznie jest to kombinat remontowo-naprawczy wszelakich (chociaż ze specjalizacją tych produkcji firm z Japonii) aut.

Nie pozostaje więc nic innego, jak na zakończenie gorąco polecić wszystkim polonijnym kierowcom Stan Auto z Schaumburga. Pełne zadowolenie macie zagwarantowane, bo i mottem w pracy Stanisława Biedronia są profesjonalizm i solidność.

Tekst i zdjęcia

Leszek Pieśniakiewicz

meritum.us