Pewien znany pisarz w jesieni swojego życia, zapytany, co chciałby jeszcze zmienić, naprawić – odpowiedział: – Wszystkie oklaski i zaszczyty jakie zebrałem w ciągu ziemskiego żywota chciałbym zamienić choćby na jeden dobry uczynek. Podarować komuś jedno ciepłe słowo, często znaczące więcej niż wszystkie zawarte w moich dziełach. Nie wystarczyło mi czasu, na proste pytania. Ciągle w drodze; zabiegany, zajęty twórczością i sławą nie pomyślałem o innym człowieku. Wydawało mi się, że pisałem o wszystkim, ale ja zapomniałem o najbardziej pokrzywdzonych, którzy nie mają żadnej siły przebicia. Zapomniałem o ofiarach wojennych, głodujących dzieciach, matkach opłakujących synów. Zapomniałem o tym, co najistotniejsze. Nie wypełniłem tego, co do mnie należało, ciągłe sukcesy zaślepiły moją ścieżkę, po której powinienem iść jako pisarz. Zatem czuję się zagubiony i niespełniony.
Zostaliśmy posłani różnymi drogami w celu spełnienia jakiejś ważnej misji. Często stajemy na rozdrożach przed trudnymi wyborami. Najłatwiej iść prostą drogą i w dodatku z górki. Ale drogi naszego życia bywają kręte i wyboiste. Są też górskie szlaki oznaczone różnymi kolorami mówiącymi o danej trudności ich pokonania. Ilekroć musimy się wspinać, a nawet zawisnąć nad przepaścią. Kto poznał góry wie o czym mówię. Sam widok urwiska potrafi przerazić nawet doświadczonego taternika. Bywa, że wspinamy się zbyt wysoko i nie bierzemy pod uwagę upadku. Wszyscy bez wyjątku jesteśmy pyszni i każdy z nas chce być troszeczkę wyżej. To całkowicie uzasadnione i takie ludzkie – nie stać w miejscu. Nawet groch wspina się po tyczce, by skorzystać z promieni słonecznych.
Wszystko jest w normie i na miejscu jeśli przyświeca człowiekowi dobry cel i zachowana jest jakaś proporcja. Są normy, w których człowiek powinien się mieścić bez względu na przynależność czy stanowisko.
Jesteśmy powołani, a więc i potrzebni. Mieszkamy na tej samej planecie i wszyscy jesteśmy do siebie podobni. Kolor skóry nie może stanowić podziałów na lepszych i gorszych.
Nie jest tajemnicą, że bogactwo potrafi człowieka zmienić, choć rzadko na lepsze. Pieniądze tworzą niezależność; słabych wywyższają, a mniej myślących zniewalają. Ilu to sławnych ludzi doprowadziły do zguby, a ile nieszczęść zgotowały innym.
Czytałem ostatnio reportaż o snajperze, który zabił setki wrogów. Aż przeraża, z jakim zachwytem pisany, wychwalany. Człowiek zabijający innych nie może być bohaterem, choć jak ów pan pisze zabijał tylko przeciwników. Słowo przeciwnik ma dwa oblicza, zależnie, po której znaleźliśmy się stronie. Przerażają mnie tak myślący ludzie. Przerażają też wypowiedzi naszych rodaków na antenach radiowych.
Wojny bezwzględnie należy zakończyć. Nikt nie ma prawa zabijać niewinnych ludzi.
Jeśli ktoś chce wypowiadać się publicznie, musi ważyć każde słowo. Pisanie to również posłannictwo, nie wystarczy jakaś prywatna szkółka, od których ostatnio aż się roi.
Stawiamy na piedestał ludzi niezrównoważonych, a tymczasem obok nas żyją niewidzialni bohaterowie, o których nikt nie słyszał. Tak trudno pisać o biednych, pokrzywdzonych przez los. Nie każdemu droga prosta, nie wszystkim z górki. Na wielu kontynentach żyją ludzie, którym wcale nie do śmiechu.
I tu znowu powołam się na list zamieszczony w jakiejś gazetce: Jego autor jest wszystkim zmęczony. Dorobił się pracą rąk i teraz rząd usiłuje mu to zabrać i dać biednym, którym się nie chce pracować. Często pisanie jest godne pożałowania. Bronimy bogaczy jakby byli naszą wyrocznią, a biedę spychamy do najniższego poziomu, jeśli jeszcze taki istnieje. Być biednym drogi panie, to nie wstyd jeno niewygoda.
Często człowiekowi coś się wydaje, ale wciąż nie potrafi tego udowodnić. Własny nos przesłania i zawęża obraz świata, a wyrocznią osądów są nieomylne media. Nikt nie broni systemu w jakim żyliśmy przez wiele lat, ale nie popadajmy w zachwyt nad kapitalizmem, któremu również daleko do doskonałości. Biednym i bogatym wszędzie żyje się tak samo, jednym ubywa, a drugim zbywa.
Z pracy rąk w żadnym systemie nikt się nie dorobił, chyba, że mówimy tu o garbie. Coraz trudniej uczciwemu znaleźć odpowiednie miejsce na ziemi, gdzie normalność postrzegana jest jako zjawisko pozaziemskie. Rzadko kto liczy się z pracownikiem domagającym się uczciwej zapłaty i świadczeń. Obowiązkiem każdego państwa winna być opieka nad obywatelem, wszak temu celowi służą ściągane podatki. To nie żadna łaska, ani też przywilej, to zwyczajna troska o człowieka. Zatem kto wypowiada się przeciwko wprowadzeniu owych świadczeń jest wrogiem społeczeństwa. Nie usiłujmy powracać do czasów niewolnictwa gdzie bicz regulował wszystkie dogodności i zarazem rytm wioseł. Wolny rynek wcale nie musi oznaczać oszustwa, którym obrastają niektóre biznesy. Pamiętajmy, iż każdy kryzys dotyczy jedynie biednych ludzi. Pomaga się zawsze tym, którzy nie potrzebują żadnej pomocy. Kiedyś nie rozumiałem pojęcia; jak można dorobić się na nieszczęściu innych, dzisiaj już wiem, iż wiele jest takich możliwości. Ludzie masowo tracą pracę, a tym, którzy jeszcze pracują zaniża się stawki. Tania (przyjezdna) siła robocza uzupełnia wakaty zwalniane przez fachowców. Zapominamy, że tanio oznacza byle jak. Niemal każdy o tym wie, że jeśli nie ma popytu na towar obniża się jego cenę, obecnie jest odwrotnie, co z łatwością można zauważyć w wielu sklepach, a nawet drobnych sklepikach. Od dawna znane reguły handlu zostały zachwiane, o normalności więc nie może być mowy.
Meteoryty lecą z wysoka, sypie się pył, a człowiek żyje jak kiedyś żył. Nic go nie trapi, nic się nie boi; kiedyś upadał, a dzisiaj stoi, i twardo stąpa po obcej ziemi. Stał się paniskiem z prostego chłopa, ani mu na myśl nie przyjdzie rola. Jak Europa to Europa, chłop nadal chłopem, choć już bez pola. Zmienia się człowiek, a jego ziemia chwastem zarasta, dawniej był ze wsi, dzisiaj pan z miasta.
A na ławeczce w parku kolesie niczym papużki dzióbek do dzióbka i lale Barbi splecione włosem jasnym jak len – wciąż przeżywają z młodości sen.
A dziennikarze piszą banały, na piedestały zgraję wynoszą i tym sposobem sięgają chwały, i brednie światu całemu głoszą. Naród sensacji wielce zgłodniały czyta uważnie słowo po słowie, a gdy uwierzy w owe banały; staje się echem. Rozgłasza wieści po całym świecie i tak się tworzy opowiadanie. Ludzie uwierzą, bo głodni słowa i nikt nie sprawdzi czy jest prawdziwe. Nie tylko pracą człowiek żyć musi, trochę kultury mu nie zaszkodzi. Przejrzy obrazki w jakiejś gazecie i w felietonie oczy zanurzy, skoro żyjemy w wytwornym świecie…
Podąża z prądem, nie chce być w tyle, lecz zapomina, że zdrowa ryba płynie pod prąd i na tym właśnie bazuje rząd. Niewiedzę ludzi wykorzystuje i ustawami zapędza w róg. A my śpiewamy wciąż starą rotę ”tak nam dopomóż Bóg”.
Władysław Panasiuk
meritum.us