Był prymasem w przełomowym okresie historii Polski i Kościoła.

Kilka lat temu na spotkaniu z dziennikarzami kard. Józef Glemp, wspominając swojego poprzednika kard. Stefana Wyszyńskiego, powiedział: „Co mogło wyrosnąć pod tak wielkim dębem? Muchomor”.

Do dzisiaj nie jest jasne, czy to istotnie prymas Wyszyński na łożu śmierci w maju 1981 roku namaścił ówczesnego biskupa warmińskiego, a swojego wieloletniego sekretarza Józefa Glempa na następcę. Według nieoficjalnych informacji to papież wybrał go spośród trzech kandydatów.

Kard. Glemp był wiernym uczniem Prymasa Tysiąclecia. – Dzięki niemu zrozumiałem znaczenie związku Matki Bożej z narodem polskim przez Jasną Górę – wspominał w 2011 r. w rozmowie z „Rz”. – Od prymasa Wyszyńskiego wiedziałem, że trzeba rozmawiać z każdą władzą.

Gdy po pięciu miesiącach od objęcia przezeń urzędu wybuchł stan wojenny, apelował „o spokój, o zaniechanie gwałtu, o zażegnanie bratobójczych walk”, a jednocześnie roztoczył parasol ochronny nad represjonowanymi, którzy szukali schronienia w Kościele. Środowiska opozycyjne, emigracja, także część duchownych ostro atakowała prymasa (nazywając go „towarzyszem Glempem”) za kompromisowość wobec władz.

Kościół stał się mediatorem w rozmowach między władzą a „Solidarnością”, a jego przedstawiciele odegrali dużą rolę w przygotowaniach i obradach Okrągłego Stołu.

Kilkanaście lat później, w maju 2000 roku, gdy na placu Teatralnym w Warszawie kard. Glemp przeprowadził jubileuszowy rachunek sumienia, przepraszał za lęk, jaki odczuwał w stanie wojennym i za to, że nie zdołał ocalić życia ks. Popiełuszki. W jednym z wywiadów przyznał, że ks. Popiełuszko miał lepsze rozeznanie sytuacji, gdyż od początku widział w „S” ruch ewangeliczny, który może wnieść w życie społeczne wartości chrześcijańskie.

Podczas tej samej pokutnej liturgii prymas przepraszał za kolaborację w latach 50. ruchu księży-patriotów, ale nie wspomniał nic o księżach później współpracujących z SB. Sam miał piękną kartę w PRL. Przez 15 lat SB próbowała go różnymi metodami skłonić do współpracy, ale się nie ugiął.

W latach 90. najważniejszym zadaniem prymasa Glempa stało się doprowadzenie do znalezienia miejsca dla Kościoła w nowym systemie demokratycznym. Kościół zawdzięcza mu silną pozycję w życiu publicznym i społecznym.

Kard. Glemp nie miał charyzmy Wyszyńskiego, ale miał zdolności mediacyjne, za co był przez biskupów ceniony i szanowany. Dzięki temu doprowadził do przyjęcia przez episkopat kompromisowego, pozytywnego stanowiska wobec integracji Polski z Unią Europejską.

„Bóg chce, abyśmy weszli do wspólnej Europy. Byłoby źle, gdyby tak się nie stało” – mówił w wywiadzie dla „Rz.”.

Nie mając oratorskich umiejętności poprzednika, znany stał się z językowych lapsusów, czasem zbyt ostrych, jak słynne „szczekające podwórkowe kundelki” na określenie liberalnych krytyków Kościoła z początku lat 90. Zawsze ujmował natomiast skromnością i życzliwością.

Przed odejściem na emeryturę w 2006 r. zaangażował się w budowę Świątyni Opatrzności Bożej. Ale tę kończy już nowy metropolita warszawski.

W ubiegłym roku lekarze wykryli u kard. Glempa nowotwór. Zmarł, mając 83 lata.

Kub, Ewa K. Czaczkowska

Rzeczpospolita