Na warszawskim lotnisku Chopina wylądował pierwszy z ośmiu zamówionych boeingów 787 dreamliner. Samolot przyleciał bez eskorty czterech F16. W ich starcie przeszkodziła pogoda.
Na powitanie piloci wykonali widowiskowy manewr “low pass” – lądowanie po bardzo niskim przejściu nad pasem.
W barwach narodowego przewoźnika latać będzie docelowo osiem boeingów 787 dDreamliner. W pierwszą podróż za Atlantyk samolot uda się 16 stycznia 2013 roku do Chicago. Pasażerowie latający po Europie będą mogli wcześniej poznać zalety dreamlinera – już 14 grudnia samolot wykona rejs z Warszawy do Pragi.
LOT jest pierwszą linią lotniczą w Europie, która zacznie korzystać z najnowszego samolotu amerykańskiego koncernu. Przez początkowe kłopoty z produkcją maszyn dostawy dreamlinera mają prawie czteroletnie opóźnienie.
Dreamlinery są zbudowane w większości z materiałów kompozytowych i lekkich metali co sprawia, że zużywają o 20 proc. mniej paliwa. Mogą latać na niższej wysokości, dzięki czemu w kabinie jest o 8 proc. więcej tlenu, co jest mniej męczące dla pasażerów. W typowej konfiguracji w dreamlinerze montowane są 234 siedzenia. Każda z maszyn kosztuje ponad 200 milionów dolarów Zamówione przez LOT samoloty będą miały trzy klasy pasażerskie: biznes – z 18 fotelami rozkładanymi do pozycji leżącej, premium economy – mieszczącą 21 foteli oraz klasę ekonomiczną z 213 fotelami.
Cichy, komfortowy, szybki. Start z lotniska Everett tuż przy fabryce Boeinga odbył się z opóźnieniem, żeby pierwszy dreamliner Lotu mógł przylecieć zgodnie z planem. Ostatecznie jednak niesprzyjający wiatr spowodował kilkunastominutowe opóźnienie.
Ray Connor, prezes Boeing Commercial Aviation podczas ceremonii symbolicznego przecięcia wstęgi przed odlotem z Everett przyznał, że z dostawami były kłopoty. — Cieszę się razem z wami przyjaciele i wielkie dzięki za waszą cierpliwość, że te problemy mamy już za sobą. Wiem, że ta maszyna przydałaby się LOT-owi znacznie wcześniej – mówił.
Kapitan Krzysztof Lenartowicz, który był jednym z czterech polskich kapitanów, którzy przyprowadzili do Warszawy dreamlinera LOT-u nie ukrywał, że jest to „wymagająca” maszyna, a on sam ma za sobą jedynie pięć godzin lotu tym modelem, głównie zresztą startów i lądowań. Jak na razie lwia część szkolenia, to „loty” na symulatorze. To dlatego właśnie teraz przez kilka tygodni maszyna będzie latała po Polsce.
Jednakże para kapitanów – Jerzy Makula i Krzysztof Lenartowicz – posadziła maszynę na warszawskim lotnisku bez żadnego problemu.
Załoga cały czas uczy się dreamllinera. Znacznie więcej jest w tej maszynie najróżniejszych przycisków. Niektóre stoliki jeszcze nie rozkładają się tak łatwo, szufladki wysuwają się z oporem, trudniej niż w maszynach eksploatowanych od dłuższego czasu.
Pasażerowie ci najczęściej podróżujący, podczas lotu z Seattle szukali gniazdek do słuchawek, czy wyłączników światła. Ale wszystko jest. Bez problemów można naładować komórkę, czy włączyć zasilacz do laptopa. System mutimedialny pozwala np. nie tylko wybrać program, który chce się oglądać, ale i po wczytaniu karty płatniczej wybrać jakiś specjalny program z biblioteki.
Wyraźnie zwraca uwagę praca silników Rolls-Royce’a, których odgłos przypomina „mruczenie” maszyn na wielkich liniowcach pasażerskich. Niesamowicie natomiast wyglądają skrzydła, które podczas lotu wyraźnie wyginają się do góry, a ich zakończenie stają niemal pionowo, co powoduje że samolot jest tak ekonomiczny w eksploatacji.
Jak informował Rolls-Royce przy starcie samolotu każde z 66 skrzydeł turbiny wysokiego ciśnienia silnika Trent 1000 generuje taką samą moc, co samochód wyścigowy Formuły 1. Został on przetestowany podczas 20 000 godzin lotu przed oddaniem do użytku, co odpowiada ponad 11 milionom przelecianych mil.
Niestety nie udało się wykonać całego programu powitania B787 w Polsce. Niski pułap chmur nie pozwolił na powitanie inauguracyjnego lotu przez samoloty wojskowe F16. Ale salut wodny lotniskowej straży pożarnej odbył się zgodnie z planem.
Prawie 10-godzinny lot na trasie Seattle – Warszawa był znacznie bardziej komfortowy niż przelot nawet pierwszą klasą maszynami największych światowych przewoźników. W kabinie powietrze nie jest suche, nie pieką oczy, jest znacznie ciszej, niż w porównywalnych najnowocześniejszych maszynach – np. Airbusie A380, czy Boeingu 777, które także zostały naszpikowane najnowocześniejszymi technologiami.
pap, d.w., PR
turystyka.rp.pl
zobacz lądowanie dreamlinera LOTu w Warszawie – kliknij tu