Narodowe Święto Niepodległości to polskie święto, obchodzone co roku 11 listopada, dla upamiętnienia rocznicy odzyskania przez Naród Polski niepodległego bytu państwowego w 1918 roku po 123 latach rozbiorów dokonanych przez Rosję, Prusy i Austrię. Ustanowione w ostatnich latach II RP, przywrócone w roku 1989 – to definicja jednego z najważniejszych wydarzeń w kalendarzu politycznym Polski, jaką możemy odczytać w wikipedii.

Od kilku lat w tym dniu przez Polskę przetacza się jak nigdy wcześniej fala pochodów, marszów, które czasem przeobrażają się w pokazy siły różnego rodzaju organizacji o charakterze nacjonalistycznym.

Ośmiu rannych policjantów, ponad 130 osób zatrzymanych – to bilans zamieszek, do jakich doszło podczas tegorocznego Marszu Niepodległości w Warszawie. W pochodzie zorganizowanym w stolicy przez Młodzież Wszechpolską i Obóz Narodowo-Radykalny uczestniczyło kilkadziesiąt tysięcy zwolenników ruchu narodowego.

W tym roku w Marszu Niepodległości nie pomaszerował Paweł Kukiz, jedna z najbarwniejszych postaci polskiej sceny rockowej. Politykujący artysta, piosenkarz, autor tekstów, aktor a przede wszystkim bardzo ludzki człowiek, którego mieliśmy okazję spotkać podczas sobotniego koncertu w Centrum Kopernikowskim pt.”Wspomnienie – Niemen”.

– Gdyby nie wyjazd do Stanów Zjednoczonych poszedłbyś w warszawskim Marszu Niepodległości?

– Jak najbardziej. Poszedłbym obok młodych ludzi ze stowarzyszenia „Koliber”, którzy idą tam nie ze względu na afirmacje polityczne, ale by zademonstrować swój sprzeciw wobec tego, że Donald Tusk zrobił im zieloną wyspę, ale w Irlandii, a nie w Polsce. Maszerowałbym w obronie wartości, naszej tożsamości i polityki historycznej. Z miłości do mojej Ojczyzny i w trosce o przyszłość moich dzieci. Zresztą pierwszy raz w życiu, bo co ciekawe – nigdy w tym marszu fizycznie nie brałem udziału, bo zawsze tak się składało, że w tym dniu miałem inne zajęcia, koncerty, wyjazdy.

– Co sądzisz o haśle tegorocznego marszu „Odzyskajmy Polskę”? Z czyich rąk Polskę trzeba „odzyskać”?

– Podoba mi się to hasło, bo musimy odzyskać Polskę taką, o którą walczyła „Solidarność” w roku 1980, a która to walka została w znacznej mierze zaprzepaszczona w 1989 roku podczas obrad Okrągłego Stołu. Wtedy Polska została podzielona między komunistów a lewicową część tzw. opozycji. Cały ruch dotyczący jednomandatowych okręgów wyborczych ma na celu „odzyskanie Polski”, zmianę ustroju, dążenie do końca „partiokracji”, systemu partii wodzowskich i początek naprawy Rzeczpospolitej.

– Czy to hasło za bardzo nie zachęca do boju? Czy nie powinno być bardziej pacyfistyczne?

– Dla mnie „odzyskanie Polski” oznacza właśnie odzyskanie demokracji i skończenie z „komuną oświeconą”, czyli możliwością wybrania sobie na 4 lata jednego z pięciu „pierwszych sekretarzy”, z których każdy – od momentu wybrania – posiada niemal absolutną władzę. Dlatego też nie po drodze mi z panem Kobylańskim, który – wydaje się – jest zwolennikiem innej koncepcji.

– Po publikacji „Rzeczpospolitej” dotyczącej trotylu we wraku Tupolewa powrócił temat międzynarodowej komisji, która powinna zająć się wyjaśnieniem przyczyn tragedii smoleńskiej. Czy to dobry pomysł?

– Ależ komisja międzynarodowa powinna była zająć się tym od samego początku. Mówię o tym od dawna. Mam nadzieję, że oddanie śledztwa Rosjanom było tylko aktem ignorancji i słabej psychiki pana premiera. Jeśli to był przemyślany gest, działanie polityczne ustalone np. z przywódcą innego państwa – powinien się tym zająć Trybunał Stanu, co do tego nie mam wątpliwości. Oddanie śledztwa Rosjanom to jak oddanie do popilnowania butelki wódki praktykującemu alkoholikowi.

– Czy dobrze się czujesz w Chicago?

– Bezapelacyjnie. Czuję się tutaj jak u siebie w Polsce.

Rozmawiał Bodek Kwaśny

meritum.us