Tak jak fani jazzu nigdy nie zapomną elektryzujących skrzypcowych fraz z płyty TUTU Michała Urbaniaka, tak widzowie wczorajszego pokazu filmu “Mój rower” na długo zapamiętają rolę Włodka, w jaką się wcielił słynny muzyk w najnowszej produkcji Piotra Trzaskalskiego. Już dawno nie widziałem tak wielkiej dozy wzruszenia i hektolitry wylanych w rękawy łez podczas projekcji polskiego filmu.

Skromnie, bez zbędnego przepychu w kinie Muvico w Rosemont odbyła się wczoraj inauguracja 24. Festiwalu Filmów Polskich w Ameryce. Po raz pierwszy w długoletniej historii imprezy fani dużego ekranu zmuszeni byli siedzieć na dostawionych w ostatnich chwilach krzesłach. To chyba zasługa najnowszego obrazu twórcy popularnego przed laty obrazu “Edi”.

Miejmy nadzieję, że do końca festiwalowych dni niejednokrotnie przyjdzie nam się wzruszyć czy uśmiechnąć, a przede wszystkim docenić walory polskiego kina, które tak rzadko możemy oglądać w salach kinowych Ameryki.

Tekst i zdjęcia

Bodek Kwaśny

meritum.us