Sandi Jackson, małżonka Jesse Jacksona Jr., nie lubi dziennikarzy i to w pełnym słowa tego znaczeniu.

Wczoraj podczas imprezy urodzinowej radnej 7. okręgu wyborczego połączonej ze zbiórką pieniędzy w Hyde Parku na południu Chicago żona borykającego się od dłuższego czasu z problemami zdrowotnymi kongresmena Jacksona Jr. nazwała dziennikarzy “szakalami”.

Według relacji naocznych świadków, Sandi Jackson po przyjeździe na imprezę obiecała zebranym licznie przedstawicielom chicagowskich mediów chwilę rozmowy. Po czym zniknęła i już nigdy nie wyszła na zewnątrz własnej posesji.

Będąc już w swoim domu, w obecności przybyłych na urodziny gości nazwała dziennikarzy “szakalami”. Radna Jackson stwierdziła, że jej małżonek czuje się coraz lepiej i odpoczywa w ich prywatnym domu w Waszyngtonie.

Zawiłe perturbacje, jakich bohaterem jest od jakiegoś już czasu Jesse Jackson Jr. muszą prowokować pewne pytania, na które w naturalny sposób dziennikarze starają się znaleźć odpowiedzi. Dziwna choroba czarnoskórego kongresmena, syna jednego z najbardziej znanych a zarazem kontrowersyjnych Afroamerykanów w Stanach Zjednoczonych, musi wywoływać wątpliwości. Jakie jest podłoże dolegliwości rzeczonego oraz czy nie mamy czasem do czynienia z ucieczką w długotrwałą kurację, aby uniknąć odpowiedzialności karnej? Powszechnie wszak wiadome jest, iż Jesse Jackson Jr. był bardzo blisko związany ze skazanym na 14 lat więzienia byłym gubernatorem Illinois Rodem Blagojevichem.

Obrażanie przez Sandi Jackson żurnalistów na pewno nie pomoże jej małżonkowi. Należy się spodziewać, iż teraz to już media mocno przyłożą się do zdemaskowania polityka, którego ostatnie losy są wyjątkowo zawiłe.

BK, LP

meritum.us