Afery z zatrutą śmiertelnym metanolem wódką nie widać końca, a po pierwszej fali paniki i odruchach empatii nastąpiła eskalacja oskarżeń. Już co najmniej 23 osoby zmarły w Czechach po spożyciu trefnego alkoholu, w Polsce od końca sierpnia śmierć po wypiciu skażonej wódki spotkała 4 osoby. Oba kraje zaczęły obopólne oskarżenia o doprowadzenie do produkcji i rozpowszechniania (te padają nad Wisłą) oraz dostarczenie substytutów (głosy zza południowej granicy) zabójczych podróbek markowych wódek.

Coś w rodzaju dobrowolnej prohibicji ma miejsce w obu krajach, bo i nikt nie wie, jak dużo zatrutego alkoholu znajduje się w sprzedaży po obu stronach granicy, a w wypadku Polski zagrożenie nie obejmuje li tylko południowych rejonów kraju. Mianowicie śmierć po spożyciu alkoholowopodobnej trucizny spotkała małżeństwo (osierocili dwoje dzieci) z miejscowości w Łódzkiem, a wcześniej identyczna przyczyna była powodem zejścia, także pary małżeńskiej, z województwa Świętokrzyskiego. Ostatni przykład zatrucia skażonym alkoholem miał miejsce na Śląsku. W Tychach 43-letnia kobieta w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Terytorialnie więc rozrzut jest ogromny, tyle tylko, czy we wszystkich tak nagłaśnianych teraz przypadkach do zatruć musiało dojść po spożyciu czeskiego niby-alkoholu.

Czy czasem nie mamy do czynienia z syndromem Czarnobyla. Po katastrofie w elektrowni jądrowej w 1986 roku, zlokalizowanej na terenie obecnej Ukrainy, za masę przypadków chorób nowotworowych w Polsce miało odpowiadać nieszczęsne promieniowanie. Którego – jak się po latach okazało – u nas praktycznie w ogóle nie było. No, ale hasło “Czarnobyl” było idealnym alibi dla nieprawdopodobnie, bo i ponad wszelkie dopuszczalne normy, zatrutego w niektórych rejonach Polski powietrza. Co wynikało z fatalnej infrastruktury przemysłowej. Skutek: ogromna ilość przypadków raka na Śląsku (kopalnie i huty), w Krakowie (huta w Nowej Hucie zresztą a po drugiej stronie miasta huta aluminium w Skawinie) czy Tarnowie (zakłady azotowe).

Czy czasem teraz nie jest podobnie? Władze i media za śmierć “po spożyciu” jednoznacznie obwiniają braci Czechów, wszak to u nich wyprodukowano i dopuszczono do dystrybucji alkoholową truciznę. Tak, jakby wcześniej w Polsce nie dochodziło do zgonów po spożyciu trefnej wódy, o czym na tych łamach zresztą pisaliśmy (czytaj tu). Przyjrzyjmy się więc siejącej popłoch aferze alkoholowej, opierając się na suchych faktach, bo one skłaniają do uderzenia się w piersi a nie tylko i wyłącznie szukania winnych za miedzą. Okrutna bezwzględność w poszukiwaniu źródeł zarobku, z całkowitym zatraceniem wyobraźni czego skutkiem odsyłanie nieświadomych zagrożenia nabywców domowej roboty “zajzajerów” w zaświaty dotyczy wszak chyba w równym stopniu tak Czechów, jak i Polaków.

Leszek Pieśniakiewicz

meritum.us

– Czeski rząd wprowadził częściową prohibicję. W Polsce mamy cztery śmiertelne zatrucia metanolem. W dwóch z nich jest podejrzenie, iż mają one związek z zatruciami w Czechach – powiedział Główny Inspektor Sanitarny Marek Posobkiewicz. Tymczasem czeski dziennik “Lidove Noviny” napisał, że zatruty metanol może pochodzić z Polski. Czeski dziennik powołał się na szefa zespołu śledczego Vaclava Kuczerę, który potwierdził, że “jedna z wersji nie wyklucza, iż źródłem skażonego alkoholu był pochodzący z Polski koncentrat niezamarzającego płynu do spryskiwaczy”. Gazeta pisze, że po zatruciu takim koncentratem zmarły w Polsce dziesiątki osób. “W ubiegłym roku zatruło się nim 77 Polaków, a w 22 przypadkach odnotowano śmierć” – napisał dziennik. Wskazał przy tym, że w 2010 r. Unia Europejska dopuściła, aby do wspomnianego koncentratu, zamiast etanolu, dodawano znacznie tańszy metanol. No i chyba mamy głównego winnego. Kroczek po kroczku (wstecz) i dochodzimy do źródła zła. Znowu całemu nieszczęściu winna jest Bruksela. A za śmierci po zwykłym przedawkowaniu czystego alkoholu w Polsce odpowiada niechybnie premier Donald Tusk i jego ekipa, bo nie wprowadziła ustawy limitującej spożycie…

– Około 10 tysięcy osób rocznie umiera w Polsce z powodu nadużycia alkoholu legalnego, dostępnego w sklepach. Zatrucia alkoholem nielegalnym czy metylowym to margines – powiedział szef Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych Krzysztof Brzózka.

Brzózka wyjaśnił, ok. 1,6 tys. osób umiera bezpośrednio w wyniku przedawkowania, ok. 1,7 tys. w wyniku chorób psychicznych odalkoholowych, ok. 6,5 tys. – z powodu marskości wątroby. Podkreślił, że skala umieralności z powodu picia legalnego alkoholu jest ogromna w porównaniu w marginalnymi przypadkami zgonów po spożyciu alkoholu nielegalnego, skażonego trującymi substancjami.

– Z badań prowadzonych od czerwca 2010 r. do grudnia 2011 r. w pięciu ośrodkach ostrych zatruć w Łodzi, Lublinie, Krakowie, Sosnowcu i Warszawie wynika, że odnotowano w tym czasie 77 przypadków ostrych zatruć metanolem, 22 spośród nich – to przypadki śmiertelne – powiedział Brzózka.

Okazuje się, iż mimo wysiłków producentów gangi oczyszczają skażony alkohol. Zmienią w wódkę nawet płyn do szyb.

Fala zatruć alkoholem metylowym w Czechach postawiła na nogi polskie służby. Celnicy, policjanci i inspektorzy sanitarni kontrolują sklepy i restauracje. Ze wzmożoną energią tropią nielegalne rozlewnie, produkujące trunki.

Czeskie media podały, że w jednym z wątków śledztwa badają, czy winny zatruciom w ich kraju może być płyn do spryskiwaczy samochodowych z Polski. Jednak zaraz wycofali się z tego, twierdząc, że brak na to dowodów.

Nikt do końca nie wie, z jakich substancji w dziesiątkach lewych rozlewni produkowane są fałszywe trunki. Grupy przestępcze wykorzystują najczęściej przemysłowy spirytus, który po oczyszczeniu trafia na rynek. Ale do takiej przemiany wykorzystują też – jak twierdzą specjaliści – sprowadzany z zagranicy koncentrat płynu do spryskiwaczy.

– Rocznie służby celne i policja ujawniają ok 30 nielegalnych odkażalni-rozlewni alkoholu – mówi Sylwia Stelmachowska z Ministerstwa Finansów. – Tylko w tym półroczu wykryli 11 takich miejsc, a w ostatnich pięciu latach ponad 133.

Do prawie 140 tys. wzrosła liczba butelek alkoholu pochodzącego z Czech, które zabezpieczyli inspektorzy sanitarni na terenie całego kraju; trwają badania laboratoryjne próbek – poinformował w rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego Jan Bondar.

Dawka alkoholu metylowego zagrażająca uszkodzeniem nerwu wzrokowego to 4-15 ml, dawka śmiertelna minimalna wynosi 30 ml. W pierwszych godzinach od wypicia alkoholu metylowego objawy są takie same jak po wypiciu alkoholu spożywczego – pobudzenie, wesołość, wzmożona aktywność fizyczna i psychiczna. Po kilku godzinach od zatrucia (czas wystąpienia objawów zależy od wypitej ilości metanolu) dochodzi do senności, śpiączki i głębokich zaburzeń świadomości (utrata przytomności, bez możliwości dobudzenia zatrutego). Dochodzi do zaburzeń oddychania, oddech jest przyśpieszony, głęboki. Osoba zatruta ma nudności, wymioty, bóle brzucha. Może tez nastąpić spadek ciśnienia tętniczego i przyspieszenie czynności serca, zaburzenia widzenia (czasem występujące z opóźnieniem) do całkowitej nieodwracalnej (najczęściej) ślepoty.

LP meritum, PAP, money pl, Rzeczpospolita, wikipedia