Strajk nauczycieli z Chicago wciąż trwa. Pozostaje jedynie nadzieja, że wkrótce wszystkie dzieci powrócą do szkolnych ławek, chociaż na razie niewiele jest przesłanek, aby protest belfrów miał się szybko zakończyć.
Sfrustrowani pozostają nie tylko uczniowie i ciało pelagiczne ale przede wszystkim rodzice, którzy w wielu przypadkach wzięli przymusowe wolne w swoich zakładach pracy, by móc opiekować się pociechami.
Negocjacje trwają a tymczasem na ulicach i przyszkolnych placach coraz więcej pikiet. Co na transparentach można przeczytać? Oto kilka przykładów haseł, które pojawiły się ostatnio na ulicach “Wietrznego Miasta”. Jak się okazuje, większość z nich dotyczy włodarza Chicago Rahma Emanuela.
– Prezydencie Obama, Jesteśmy Atakowani. Czy twój plan zakładał to, kiedy pozwoliłeś Rahmowi na powrót do naszego miasta?
– Rahm posłuchaj, Nie jesteśmy kretynami. Nie pozwolimy abyś zniszczył nasze szkoły!
– Rahm, Rahm, Rahm, Rahm … Rahm, Rahm, Rahm, Rahm … Hey, Hey, Hey … Do widzenia!
– Ignorancja jest chorobą, Wiedza jest kuracją, Nauczyciele są lekarstwem
– Jestem nauczycielem szkoły publicznej, który posyła swoje dzieci do naszych szkół. Rahm, do której szkoły chodzą twoje dzieci?
– Panie Rahm, nauczyciele nie lubią łobuzów!
– Hey, Hey, Ho, Ho, Rahm Emanuel musi odejść!
– Czyje dzieci? Nasze dzieci!
Przypomnijmy, że w trwającym strajku bierze udział ponad 26 tysięcy nauczycieli. Główny powód tegorocznej akcji protestacyjnej to spór o pieniądze. No właśnie, większe wynagrodzenia dla pedagogów, chociaż obrazki sprzed chicagowskich szkół niezbicie wskazują, iż liczne grono tzw. Państwa Nauczycielskiego pedagogami to raczej jest li tylko z nazwy. Wszak z kardynalną podstawą tego zawodu są zdecydowanie na bakier. Jak można bowiem do poważnej z założenia inicjatywy, jaką jest STRAJK angażować nieświadome dzieci? Toż to skandal w biały dzień, żeby 10-, 11- czy jakiekolwiek kilkunastolatki poprzebierane w czerwone koszulki i przemieszane ze swoimi wychowawcami wystawały na rogach ulic przed szkołami z hasłami, których znaczenia jeszcze nie pojmują! Wykorzystywanie przez nauczycieli nieświadomych powagi sytuacji dzieci do partykularnych interesów tzw. ciała pedagogicznego jest – paradoksalnie – skrajnie niepedagogiczne. Nie mówiąc, że moralnie naganne. Co to jest? Kształtowanie małych rewolucjonistów? Przecież te dzieci absolutnie niczego nie rozumieją, a uczestnictwo w ulicznym (bo większości przypadków ma miejsce na trotuarach) proteście traktują jako fan, zadymę, tym razem za przyzwoleniem a nawet z inicjatywy (polecenia, może nawet nakazu?) swoich wychowawców. No, raczej na pewno tylko z nazwy, bo i z prawdziwym wychowywaniem nie ma to wiele wspólnego. Panie i Panowi Nauczyciele, chcecie sobie strajkować to i protestujcie w każdej odpowiadającej wam formie i tak długo, jak wam się to podoba. Ale, na Boga, nie angażujcie do tego dzieci! One wszak pośrednio są ofiarą waszego protestu, a nie podmiotem sporu z władzami miasta.
Bodek Kwaśny, Leszek Pieśniakiewicz
meritum.us