– Kongresmen Jesse Jackson Jr., który w piątek opuścił klinikę Mayo w Minnesocie, przebywa w domu w Waszyngtonie i raczej tam pozostanie – stwierdził pastor Jesse Jackson Sr.

– Ktoś powiedział, że w poniedziałek powróci do pracy. To nie jest prawda. Mój syn musi w pełni powrócić do zdrowia – dodał wielebny Jackson senior.

Przypomnę, że 47-letni młodszy Jackson od 10 czerwca przebywał na zwolnieniu lekarskim. W klinice Mayo został poddany leczeniu na chorobę afektywną dwubiegunową. Obserwatorzy sceny politycznej w USA twierdzą, że zniknięcie Jesse Jacksona Jr. nie było spowodowane problemami zdrowotnymi ale wynikiem podejrzeń o korupcyjną działalnością z byłym gubernatorem Illinois Rodem Blagojevichem, a  także kłopotami małżeńskimi.

Już wkrótce Jesse Jacksona Jr. czekają zeznania przed Komisją Etyczną Izby Reprezentantów.

Nie jest to pierwszy przypadek ucieczki polityka w chorobę, aby uniknąć odpowiedzialności prawnej za jakieś naganne czy moralnie nieetyczne postępki. W Stanach Zjednoczonych nie istnieje immunitet dla urzędników państwowych, stąd i imanie się różnych, często nawet przedziwnych sposobów by uniknąć konfrontacji z prokuratorem. Tyle tylko, że zabawa w chowanego z wymiarem sprawiedliwości wcześniej czy później kończy się dorwaniem delikwenta. Inna kwestią jest, czy osobnik mający kłopoty natury – powiedzmy – osobowościowej (bo leczenie tego rodzaju niedomagań wybrał na alibi Jesse Jackson Jr.) może nadal sprawować tak odpowiedzialną funkcję, jaką jest stanowisko kongresmena? Pytanie zdaje się być czysto retoryczne, stąd i jakieś rozwiązanie patowej teraz sytuacji musi wkrótce nastąpić.

BK, LP

meritum.us