Wykrycie interkontynentalnej kontrabandy przemycającej z Polski do Ameryki Północnej narkotyki i anaboliki, w której główną rolę odgrywali stewardzi LOT-u stanowi potężne uderzenie w prestiż największego krajowego powietrznego przewoźnika. Polska policja dokonała licznych aresztowań, okazuje się jednak, iż przerzucanie przez ocean na masową wręcz skalę głównie tabletek ecstasy zostało wykryte przez DEA, czyli amerykański wydział do walki z narkotykami. Jako że kluczowym punktem odbioru miało być Chicago, najprawdopodobniej to nasi lokalni funkcjonariusze namierzyli kurierów i odbiorców “prochów”. Sprawa jest rozwojowa.

Według szacunków prokuratury, w latach 2002 – 2004 grupa przemyciła do USA i Kanady ponad 250 tys. tabletek ecstasy o wartości miliona dolarów. W skład grupy wchodzili stewardzi PLL LOT, którzy obsługiwali trasy transatlantyckie. Przemycane narkotyki ukrywane były w specjalnie przygotowanych skórzanych paskach oraz kieszonkach podkoszulek, przy czym stewardzi wiedzieli, jak unikać kontroli celnych i granicznych. Jednorazowo przemycali ok. 5-7 tys. tabletek. Na miejscu przekazywali narkotyki osobom, które się po nie zgłosiły, odbierali pieniądze i przemycali je do kraju. Za kurs zarabiali od 300 do 500 dolarów.

Siedmiu członków tego wręcz narkotykowego gangu zostało skazanych za przestępstwa narkotykowe na terenie USA i odbyło kary, ponieważ w 2004 roku zostali zatrzymani przez amerykańska agencję ds. przestępczości narkotykowej (Drug Enforcement Administration – DEA).

Dzięki współpracy z DEA krakowska prokuratura przedstawiła zarzuty 13 osobom, w tym siedmiu kurierom. Wszyscy podejrzani przyznali się do winy i złożyli wyjaśnienia, prokuratura stosowała wobec nich wolnościowe środki zapobiegawcze.

PLL Lot ma od dawna spore kłopoty finansowe, teraz doszły jeszcze wizerunkowe. Pracownicy linii narkotykowymi kurierami to totalna kompromitacja.

LP meritum.us, PAP