Tylko takie stworzenie jak człowiek za wszelką cenę usiłuje być Bogiem, a jednocześnie w Boga nie wierzy. Coś dziwnego dzieje się z narodem, a może nawet z narodami, że przywłaszczają sobie cudze cechy. Wchodzimy z buciorami w przestrzeń, która już do nas nie należy. Ale skoro ludzie z dnia na dzień stają się mądrzejsi, być może i przestrzeń się wydłuża. Świat prześciga się budując smukłe wieżowce, głowice jądrowe, a nawet prywatne statki kosmiczne. Każdy chce osiągać szczyt, być ponad wszystkim i ponad wszystkimi. W ten oto sposób wspinamy się do nieba, zapominając o tym, iż czym wyższy osiągniemy pułap, tym twardszy będzie upadek. Nie do końca w tej mierze sprawdza się powiedzenie, że człowiek uczy się na błędach.

Wiem, że nie można ciągle żyć przeszłością, bo jutro będzie wyglądało jak wczoraj, ale też nie można żyć przyszłością, bo ominie nas dzień dzisiejszy. Szczęśliwym może być jedynie ten – kto potrafi się cieszyć chwilą obecną. No, może nieco przesadziłem! ale wiem na pewno, że planowanie na wyrost i szybowanie w górę nigdy nie kończy się sukcesem. Ówczesny świat nie mierzy sił na zamiary, co i nam się często przydarza. Zapędzamy się w daleką pustynię zapominając o niezbędnym zapasie wody.

Niemal wszystko z wyjątkiem kosmosu posiada swoje granice i podlega jakiejś weryfikacji czy kontroli. Nurek wchodząc do wody musi zwracać uwagę na zasób tlenu w butli, którą dzierży na plecach. Może to właśnie jej ciężar podtrzymuje dobrą pamięć nurkującego.

Myślę jednak, że największej kontroli wymaga ludzki język, choć w naszym parlamencie (i nie tylko) nie każdego ta reguła obowiązuje. Jest kilku posłów, którzy nie powinni otwierać „gęby”, słowa, które padają z ich ust nie pasują nawet do repertuaru pastucha. Dziwne, że takim grypsem podpiera się rząd i pozwala im nie tylko na wypowiedź, ale też na pełnienie odpowiedzialnych funkcji. Kultura wypowiedzi świadczy o człowieku, czyżby owi „weterani” pochodzili z innego gatunku? Wstyd, wstyd, wstyd!

Ostatnio w Chicago prezydent odznaczył krzyżami zasługi kilka osób (tak zwaną elitę polonijną) za popularyzowanie polskiej kultury i tradycji narodowych. W tym miejscu należy postawić znak zapytania, czy wszyscy na owe krzyże zasłużyli. Chyba, że prezydent wziął pod uwagę zniekształcanie naszego pięknego języka i nazwał to kulturą. Może rzeczywiście mowę jaką posługują się te osobniki należy zaliczyć do sztuki… Jak widać paradoksów nigdzie nie brakuje. Czy Polacy zawsze muszą się wstydzić za swoich reprezentantów?

Działania naszego rządu nie mają sprecyzowanego kierunku, albo obrały ten, jedynie słuszny,  prowadzący naród do ruiny. Tak przynajmniej było od lat, praktycznie nigdy nie byliśmy prawdziwie suwerenni. Zawsze najtrudniejsze decyzje podejmowano poza naszymi granicami, dzisiaj jest podobnie, choć nie wszyscy chcemy w to uwierzyć. Płacimy niebotyczne sumy na obce armie, na ratowanie Europy, nie bacząc na to, że sami tej pomocy potrzebujemy. Zaprzedaliśmy się siłom obcym za kilka obiecanych stanowisk dla nieudacznych urzędników. Ratujemy sąsiadów, którzy niejednokrotnie są bogatsi od nas, a w zamian zapewniamy swoim ludziom pracę (której nawet młodym brakuje) do śmierci. Nie liczą się miliony podpisów, ignoruje się naród, podejmując haniebne decyzje. Nawet nasz osławiony Nobel zapomniał o czasach, kiedy robotnicy nosili go na rękach i odwdzięcza się za to groźbą pałowania. Szef senatorów też ma krótką pamięć, zapomniał biedak z jakich szeregów się wywodzi i komu zawdzięcza karierę. Zresztą nie tylko on, takich zapominalskich mamy wielu. Wyniesieni na grzbietach ludzi pracy – odwrócili się do nich, jest im dobrze, a będzie jeszcze lepiej.

Polskę stać na wszystko, prócz podstawowych rzeczy potrzebnych do codziennej egzystencji. Upada lecznictwo, zresztą każda branża wymaga radykalnych zmian. Przybywa głodujących dzieci, praca w kraju staje się luksusem. Likwiduje się kulturę, bo to najważniejsza cząstka ducha prawdziwego Polaka. Jeśli wycofa się ze szkół lekcję historii, ograniczy inne ważne przedmioty, zapanuje ciemnogród, o jakim marzy władza. Chciałbym zwrócić uwagę, iż wszystkie przedmioty są ważne, a tym samym potrzebne w życiu każdego człowieka. Bez odpowiedniej edukacji stworzy się robota, którym będzie kierował ktoś znający kody. Zawężony poziom doprowadzi do tego, że osoba po ukończeniu studiów ograniczy się do zawężonej wiedzy z dziedziny wykonywanego zawodu. Taki poziom można z łatwością zauważyć w USA. Po co stolarzowi: geografia, historia, biologia. Wystarczy, że po pracy trafi do domu i obejrzy mecz koszykówki.

Nawet absolwent Harvardu myli Słowację ze Słowenią, upiera się, że w skład USA wchodzi 57 stanów, a ostatnio pomylił niemieckie obozy śmierci z polskimi. To wszystko stawia pod znakiem zapytania jakość tutejszej edukacji, chyba że przejęzyczenie było zamierzone. Czy prezydentowi wolno się mylić, a tym bardziej robić podstawowe „gafy”? Prawnik jak nikt inny powinien doskonale znać (wcale nie tak odległą) historię. Wszyscy czujemy się obrażeni, zresztą nikt od dawna się z nami nie liczy, nie tak powinna wyglądać przyjaźń. A przepraszać powinno się z tego samego miejsca, w którym obraziło się wszystkich Polaków. List wysłany do prezydenta niczego nie rozwiązuje. Każdy człowiek bez względu na wykonywaną pracę, zajmowane stanowisko zobowiązany jest znać podstawy: historii, geografii, przyrody, chemii, fizyki i innych niemniej ważnych nauk. Tego wymaga wciąż rozwijający się świat, tego oczekuje od nas życie.

Możni tego świata uważają, iż zaprzątanie sobie głowy „zbędnymi wiadomościami” nie ma najmniejszego sensu. Lepiej się rządzi ludźmi o małej wiedzy, im wystarczy obietnica i parę groszy. Szczodre banki zapewnią pożyczki na domy, samochody i inne luksusy. Biorąc sto tysięcy spłacą trzysta, czy do tego jest potrzebna nauka? Od liczenia procentów są banki, więc nawet matematyka tu zbędna. Czym mniej wiesz, tym swobodniej żyjesz, myślenie pozostaw innym, oni wyręczą cię w wielu sprawach, o których nie masz zielonego pojęcia.

Stać nas na niepotrzebne nikomu wojny, ale brakuje na podstawową egzystencję i kulturę. Chyba nie muszę tłumaczyć nikomu, co oznacza człowiek pozbawiony kultury. Państwo wielkie pieniądze wkłada w dzienniki, stacje telewizyjne, oczywiście te, które forują władzę. Likwiduje się powoli periodyki kulturalne, zamyka opery, teatry, masowo likwiduje szkoły. Robotnikowi pracującemu do śmierci nic nie jest potrzebne, wystarczy przestarzała maszyna i drelich, w zimie zaś kufajka. Wracamy do „pięknych czasów”, jedna stocznia powróciła już do macierzy. Czyżby prócz Lenina nie było innych idoli. Kręci się filmy o bohaterach, których nigdy nie było. Teraz widzimy jaka to była transformacja, jakie zmiany i jakich stanowisk doczekali się ludzie stojący na czele Solidarności. Tylko ci prawdziwi Polacy, którzy za darmo odsiedzieli wyroki i borykają się z codziennym losem, wiedzą jak ich oszukano. My też wiemy. Oszukano nas wszystkich, nie związanych z żadnymi układami.

Dzisiaj pod osłoną fałszywej demokracji zabiera się nam resztki polskości i godności. Pracujemy dla innych, pozostaliśmy bez fabryk, maszyn, czyli krótko mówiąc – bez chleba. Jeśli damy się dłużej mamić, pozostaniemy bez dachu nad głową, bo w obecnej sytuacji zbliżamy się do ery czworaków. Zawsze wiedziałem, że historia się powtarza, ale nie myślałem, że wraz z nią powraca bieda. Od dwóch dekad jesteśmy w kapitalizmie i jakoś trudno nam zauważyć, że ten służy tylko wybranym. Jaką korzyść dał ów ustrój zwykłemu zjadaczowi chleba. Tyle przekrętów i matactwa nigdy nasz kraj nie zaznał. Zniknęła zupełnie średnia klasa podobnie jak w USA, są bardzo bogaci i bardzo biedni. Coraz częściej używa się słowa ubodzy i choćby tylko to świadczy o upadku świata. Kto kiedyś słyszał o biedzie w Ameryce, a teraz sama się do niej przyznaje, oczywiście nie dotyczy to 1% mieszkańców, którzy zarabiają nie wiedzieć dlaczego i za co, po kilkanaście milionów miesięcznie. Dla nich kryzys oznacza większy dochód. Taka dysproporcja nie prowadzi do naprawy świata. Wszystko to jest ilorazem inteligencji i kultury człowieka, dlatego władze tak z nią walczą. Istota niemająca nic wspólnego z kulturą przestaje być wartościowym człowiekiem, przestaje myśleć, co już można tu i ówdzie zauważyć. Staje się maszyną, którą łatwo obsługiwać. Instrukcją do jej obsługi są ustawy wprowadzane naprędce przez Sejm. Nawet władze komunistyczne bardziej liczyły się z głosem narodu, nie odbierały mu ostatnich przywilejów, bo nawet niewolnikowi dawano strawę. Kapitalizm biednym zaoferował otwarte śmietniki, stajemy się Łazarzami XXI w. Słowo „prawda” niebawem zostanie wykreślone ze słowników, wszak już dawno straciło swoje znaczenie. Zrobiono z nas parobków, służących, zatem już odebrano wiele godności. Niektórym i to wystarczy, ich ambicja nie sięga wyżej, kilka dolarów łagodzi obyczaje i gasi niewygórowane pragnienie. Można i tak, ale dla mnie godności nie zastąpi najmocniejszy banknot świata. Polak zasłużył na to, by zawsze chodził z podniesioną głową i nie usługiwał nikomu. Nawet to, czego nauczono nas w szkole podstawowej często wystarcza, by umieć znaleźć się w każdym towarzystwie i przystosować do innego środowiska. Nasza dotychczasowa kultura pozwala nam na podniesienie rzeczonej głowy. Niczego nie musimy się wstydzić. Jeśli rządzący wykreślą niektóre przedmioty, wyższa szkoła nie zastąpi wymienionej (dawniejszej szkoły podstawowej), i nad tym należy ubolewać już dzisiaj. Historię tworzą ludzie, a więc i my, jaka ona będzie zależy tylko od nas.

To, co zrobili dla Polski nasi ojcowie, podnosząc z ruin wojennych wsie i miasta – zaprzepaszczono, roztrwoniono w czasie pokoju. To właśnie na nas spadł ciężar odbudowy tej haniebnej zdrady. Powstańmy wreszcie z kolan, Polak nie musi się nikomu kłaniać i służyć. Jesteśmy dumnym narodem, choć i o tym zapominamy.

Istnieją tylko dwa sposoby zdobycia władzy i sławy: przez zrujnowanie czegoś lub odbudowę. Nie oczekujmy na odznaczenia, gdyż budującym takie nie przysługują.

Władysław Panasiuk