Wiosna poetycka w tym roku zbiegła się z wieloma ważnymi dla nas wydarzeniami. O rocznicy urodzin Wielkiego Rodaka nie wolno nikomu zapomnieć, wszak to On rozsławił imię Polski w świecie. Papież Jan Paweł II nauczył ludzi jak żyć i umierać. Jego pontyfikat najbardziej zaznaczył się na całej Ziemi. Bóg obdarował Go wieloma łaskami i talentami, wszczepił w Niego najlepszego człowieka jaki może istnieć na kuli ziemskiej. Historia na swych kartach zaznaczyła wielu wybitnych Polaków, jednak żaden z nich nie dorównuje naszemu papieżowi. Karol Wojtyła ukończył 92 lata i nadal żyje wśród nas. Wielcy nie umierają pozostawiając po sobie tak mnóstwo dobra i nauk. Życie Karola Wojtyłę nie pieściło i chyba dlatego potrafił w każdym człowieku zauważyć przyjaciela. Jeśli człowiek kiedyś poznał biedę, niczego się nie zlęknie, a co najważniejsze – potrafi współczuć drugiemu człowiekowi. W naszym papieżu była ta skromność na jaką długo będziemy musieli czekać. Jeśli miałbym wskazać drugą wielkość na ziemi, to zdecydowanie była nią Matka Teresa z Kalkuty. Poświęcić się ludziom do tego stopnia, to wyczyn życiowy. Następnych miejsc wielkości nie należy szukać wśród „politykierów”, ale u tych , którzy poświęcają swoje życie dla dobra drugiego człowieka. Takich ludzi na świecie jest wielu, takich bez rozgłosu, bez obrzydliwej sławy.
„Bóg nie nad głową mieszka, lecz w środku człowieka. Więc kto w głowę zachodzi, od Boga ucieka„ – pisał Mickiewicz.
O papieżu Polaku można by długo pisać, ale to niekonieczne, wystarczy jednak czytać jego słowa i zamieniać w czyn, ale czy to łatwe?
Powstało wiele rozpraw, prac, wierszy mówiących o życiu i śmierci papieża. Trudno znaleźć odpowiednie słowa, które wyraziłby tę osobowość. Życiorys Karola Wojtyły nie kończy się na Tryptyku, ani na Barce, choć te stały się symbolami. Napisał już w młodości dość pięknych strof, o których się mało wspomina, a szkoda. W tak długim i bogatym życiu nie brakowało wielkich scen, ani też małych epizodów. Jest o czym mówić i pisać, akurat w tym nie ma granic.
Zrzeszeniu Literatów w Chicago patronuje Jan Paweł II, to imię musi zobowiązywać. Poeci przy każdej okazji dzielą się dobrym słowem o papieżu. Na wiośnie poetyckiej akcentów o Ojcu Świętym było wiele. Musimy pamiętać, że nasz papież był człowiekiem radosnym, lubił żartować, utożsamiał się z młodzieżą i nie tylko. Zatem niekoniecznie wiersze o papieżu muszą być smutne. Radujmy się razem z Nim, bo choć życie jest krótkie, nie kończy się na ziemi.
Choćbym zapisał wiele kartek i tak nie zdołam wyrazić tej wielkości.
Miesiąc maj mieści w sobie wiele pięknych dat, choćby Dzień Matki, w której miłości bez granic. Legenda, którą przytoczę najlepiej to zilustruje: W niedużej chatce na Bliskim Wschodzie mieszkała matka z synem. Ich wzajemna miłość nie miała równych sobie. Tak było do czasu, kiedy syn poznał kobietę swojego życia. Ta do końca chciała zawładnąć miłością tego młodego człowieka. Robiła wszystko, by osłabić miłość między synem a matką. Za usilną namową narzeczonej syn schodził na złą drogę. Pewnego dnia kobieta zażądała serca matki. Zabił więc syn swoją jedyną matkę i wyrwał jej serce. Kiedy biegł po kamienistej drodze, potknął się i upadł. Wypadło na kamienie serce, które trzymał w dłoni. W tym czasie posłyszał głos matki: nic ci się synu nie stało, nie potłukłeś się… Taka jest właśnie miłość matki.
Z innych rocznic ważną jest bitwa pod Monte Cassino, gdzie „maki piły Polską krew, bo wolność krzyżami się mierzy”. Polski żołnierz walczył z honorem na wszystkich frontach świata, za wolność wszystkich narodów. Dzisiaj widzimy, że nie zawsze był i jest doceniany przez inne narody. Jesteśmy wykorzystywani jako tania siła robocza i często oszukiwani, ale taki już nasz los.
Następną rocznicą jest data zamordowania rotmistrza Witolda Pileckiego, który oddał życie za Polskę. Cichych bohaterów, którzy poświęcili życie dla Ojczyzny było w naszej długiej historii wielu. Mało mówi się o losach ludzi podobnych Pileckiemu, ówczesny świat kreuje innych bohaterów walczących nie wiedzieć za co i dla kogo. Naród często nie odróżnia bohatera od najemnika. To akurat nie zasługuje na pisanie, cokolwiek to znaczy.
I znowu kłania się Mickiewicz: „Pokój jest przyszłem dobrem, przyszłem szczęściem mojem. Nie chciałbym Boga, gdyby Bóg nie był pokojem”
To już VII wiosna poetycka odbywająca się każdego roku w JOM. Czytających wiersze były 24 osoby, co nie jest wcale tak mało. Część poetów (nazwijmy to) odeszło w siną dal, przychodzą nowi. Zrzeszenie pod kierownictwem Aliny Szymczyk nadal trwa i rozwija się. Świadczy o tym wyższy poziom pisania, który co prawda nie do końca mnie satysfakcjonuje, może tylko dlatego, że jestem dość wymagający. Bozia nie obdarzyła mnie absolutnym słuchem muzycznym jaki miał np. Czesława Niemena, ale doskonale słyszę każdy dźwięk wiersza. To podobne uczucie drażniące ucho, gdy muzykant fałszuje. Jest radykalna zmiana, niektórzy wzięli sobie do serca różne uwagi, bo trudno to nazwać krytyką. Musimy dołożyć wszelkich starań, by niektóre „wierszyki” zmieniły się w prawdziwą poezję. Wierszom należy dodać powagi i niezbędnej melodii. Nie trzeba uparcie stać przy swoim, świat wymaga zmian i postępu (ale też z umiarem). Kto lepiej czuje się w prozie; zaręczam, jest też piękną formą jeśli dobrze napisana. Nie każdy „nowoczesny” wiersz jej dorównuje i nie wiem dlaczego definicje mówią inaczej. Pozwolę sobie jeszcze raz podkreślić, że jest postęp, ale jeśli podnosimy poprzeczkę należy jej nie strącić. Więcej czytania = lepsze pisanie, to najważniejsza reguła gry i moje życiowe kredo. Wszystkim nam wiele brakuje do doskonałości, ale to nie powód, by nie pogłębiać studni. Tylko po dotarciu do źródła można oczekiwać wybornej wody. Mam nadzieję, że dobrze wykorzystamy czas dzielący nas od jesieni i zadziwimy świat. Wszystkim tego życzę.
Pierwsza część spotkania poświęcona była Ojcu Świętemu. Ojciec Jerzy Karpiński w małej pigułce skutecznie zmieścił najważniejsze słowa. Ewa Spórna dźwiękami pochodzącymi prosto z Indii wprowadziła w bajeczny nastrój i odprężenie. Maria Purymska, Barbara Żubrowska, Grzegorz Stefanek, Andrzej Chojnowski przybliżyli sylwetkę Wielkiego Człowieka i niewielką cząstkę Jego twórczości poetyckiej. Marcin Kowalik przy dźwięku gitary uświetniał wieczór własnymi kompozycjami do słów naszych poetów. Wiersze o papieżu rozpoczęły ten szczególny wieczór. Józef Maciasz Broda przy akompaniamencie akordeonu zaśpiewał swój wiersz o wielkim pontyfikacie, później Barkę własnego wyrobu. Aż 11 osób zaprezentowało tematyczne wiersze.
W drugiej części uczestnicy wiosny poetyckiej recytowali własne utwory o różnej treści: jedne mówiły o wiośnie, inne o miłości, zapachu naszych łąk i Ojczyźnie. Były też wiersze lekko frywolne. Należy wprowadzić więcej akcentów lekkości i piękna, wszak maj jest najradośniejszym miesiącem w roku. Jesienią będziemy smucić się starannie.
Nie było pośpiechu, spontaniczność wieczoru dodawała należytej rangi. Spokój i odprężenie nie opuszczało uczestników do końca. Wanda Głuszek w towarzystwie Jana Zbroi wystąpiła w króciutkim teatrzyku o wiośnie. Wieczór prowadziła Alina Szymczyk. Były pamiątkowe dyplomy i kwiaty. Zauważyłem większe zaangażowanie poetów w organizacji i uświetnieniu wieczoru. Jest czas pracy i czas odpoczynku. Już niebawem szefowa będzie jedynie słuchaczem, całość przygotowań spocznie na kolegach.
Oto uczestnicy wiosny poetyckiej 2012:
Leonard Gogiel, Maria Mili Purymska, Wanda Głuszek, Natalia Piekarska Poneta, Władysław Jan Obara, Elżbieta Oliwkiewicz Allen, Antoni Bosak, Marianna Soroborska, Józef Maciasz Broda, Eleonora Trzpiot, Izabela Trzaska, Anna Waluś Sikoń, Janusz Kliś, Andrzej Chojnowski, Ewa Spórna, Anna Ulman, Barbara Żubrowska, Anna Konarska, Robert Paweł Redliński, Grzegorz Stefanek, Alina Szymczyk, Wanda Głuszek i Jan Zbroja.
Niemal do północy trwały rozmowy przy małej czarnej. Ważne, że spotykają się poeci i piszą o tym co dla nich najważniejsze, wymieniają poglądy, zdobywają wiedzę.
„O kawał ziemi ludzkie dobija się plemię;
Zostań cichym, a możesz posieść całą ziemię.” A. Mickiewicz.
Władysław Panasiuk