Socjologowie zdają się ze zdziwienia otwierać szeroko oczy po badaniach wśród amerykańskich studentów, z których to wynika, iż młodzi z bogatych domów nie są w stanie odczuwać współczucia w stopniu, jaki charakteryzuje ich rówieśników z rodzin mniej zamożnych. Tym samym dzieci finansowych krezusów są nieco upośledzone mentalnie, wszak empatia powinna charakteryzować wszystkich normalnych osobników. Konkluzja dla mocno zamożnych rodziców pewnie nieco przykra, a nawet trochę wstydliwa. Tylko czy po prawdzie wyniki badań pani psycholog Stellar tak do końca zaskakują? Może nieumiejętność wczucia się w sytuację innych to nie wina rozpieszczonych finansowo młodych ludzi a ich rodziców? Którzy to właśnie często-gęsto w imię źle pojętej miłości do własnych dzieci nie żałują im ptasiego mleka. Stąd też jak młodzież nigdy nie mająca problemów czysto egzystencjalnych może zrozumieć kogoś dotkniętego prawdziwymi kłopotami? Brak empatii jest więc w jakimś stopniu wypadkową nadgorliwości bogatych rodziców w dogadzaniu swoim latoroślom, które zupełnie niespodziewanie rosną ma osobników nieco zdefektowanych mentalnie. Oczywiście, nie każdy młody bogacz to rozpieszczony przez mamusię czy tatusia (albo obojga) egoista, egocentryk, zadufany w sobie arogant, który nawet niezbyt potrafi komuś współczuć. Zdarzają się wyjątki, niemniej właśnie wyjątki zawsze potwierdzają regułę. Co zresztą wyraziście uwypuklają badania.

Zamożność może mieć negatywny wpływ na zdolność do odczuwania współczucia. Z badań opublikowanych na łamach “Emotion” przez specjalistów University of California wynika, że im ktoś jest bogatszy, tym mniejszą wykazuje empatię.

Autorem publikacji jest psycholog Jennifer Stellar, która badała 300 studentów o różnym stopniu zamożności w zależności od dochodów ich rodziców. 148 spośród nich zostało poddanych testom, w którym mieli odpowiedzieć na pytania jak często są zadowoleni, odczuwają uczucia miłości i empatii. Badani musieli też określić jak często spotykają ludzi, którzy wymagają pomocy. Odpowiedzi porównywano z wynikami testów psychologicznych.

Według Stellar, te badania ujawniły, że studenci o mniejszej zamożności wykazują większą empatię.

W kolejnym eksperymencie uczestniczyły 64 osoby, którym pokazywano dwa filmy: jeden był neutralny emocjonalnie, a na drugim przedstawiono rodzinę dziecka zmagającego się z rakiem. Tych uczestników eksperymentu również poddano badaniom psychologicznym. I po raz kolejny się okazało, że zamożność była odwrotnie proporcjonalna do stopnia odczuwania empatii.

Potwierdziły to badania monitorujące pracę serca studentów. Wykazały one, że bicie mięśnia sercowego było wolniejsze u osób wykazujących większa empatię. Choć jest to niezgodne z naszą intuicją, to taka reakcja jest prawidłowa. Serce zaczyna szybciej pracować wtedy, gdy odczuwamy lęk i grozi nam niebezpieczeństwo. Z kolei współczucie spowalnia serce, gdyż to sprzyja lepszej koncentracji uwagi i wczuwaniu się w sytuację drugiej osoby.

W ostatnim eksperymencie uczestniczyło 106 osób. Tym razem każda z nich musiała wczuć się w rolę szefa laboratorium, z którym przeprowadzany jest wywiad. Dla wszystkich studentów wydarzenie to było silnie stresujące, tym bardziej, że dla tego z nich, który – w ocenie badaczy – wypadnie najlepiej, przewidziana była nagroda.

Osoby o najniższych dochodach wypadły jednak lepiej po zamianie ról: potrafiły poprawnie zidentyfikować emocje osoby, z którą przeprowadzały wywiad. Bogaci tego nie potrafili.

Ale czy to oznacza, że osoby zamożne nie są w stanie odczuwać empatii?

Jennifer Stellar twierdzi, że niekoniecznie. Jej zdaniem, uzyskanie złych wyników w testach nie musi świadczy o tym, że zamożni w ogóle nie są zdolni do odczuwania współczucia. Być może jedynie gorzej postrzegają emocje innych ludzi. Według niej to wyjaśniałoby dlaczego wielu studentów z rodzin zamożnych zajmuje się wolontariatem i uczestniczy w misjach Korpusu Pokoju.

eLPe meritum.us, PAP