0427-obama-certyfikatCzy to koniec zawieruchy wokół aktu urodzenia Baracka Obamy? Prezydent USA w końcu upublicznił pełny odpis aktu urodzenia, czego od ponad dwóch lat domagali się wszyscy kwestionujący jego przyjście na świat na Hawajach. Konstytucja wszak zabrania starania się o urząd głowy państwa osobie nie urodzonej na terytorium Stanów Zjednoczonych. Z wątpliwości kandydat w najbliższych wyborach prezydenckich Donald Trump uczynił główny oręż walki z Obamą. Ciekawe, ale słynny miliarder nie używa argumentów merytorycznych, wskazując chociażby na niedomagania czy wręcz słabości obecnej prezydentury ale niczym pijany płotu uczepił się kwestii czysto formalnych. Teraz zamierza podważać wykształcenie, którym legitymuje się Obama. Zdaje się, iż Trump obrał chyba złą drogę w dziele przekonywania do siebie wyborców, wszak zamiast zaprezentowania radykalnego planu naprawy państwa li tylko grzebie w przeszłości. Inna sprawa, iż cała afera – nazwijmy ją – Birth Certificate Gate po raz kolejny pokazuje, iż w Ameryce na wszystkim można zarobić. Mianowicie każdy z niedowiarków może sobie nabyć poprzez internet kopię Obamowego aktu urodzenia za jedyne $19.99…

Biały Dom pokazał oryginał świadectwa urodzenia Baracka Obamy dowodzący, że prezydent rzeczywiście urodził się na Hawajach – co kwestionuje część prawicy, z potencjalnym kandydatem na prezydenta, miliarderem Donaldem Trumpem na czele. – Chcę spojrzeć na to świadectwo, ale mam nadzieję, że jest prawdziwe – powiedział Trump, który jednocześnie zaczął kwestionować wykształcenie Obamy. Miliarder domaga się upublicznienia dokumentów o studiach obecnego prezydenta USA na prestiżowych uniwersytetach.

W specjalnym wystąpieniu dla mediów w środę rano Obama oświadczył, że nie chciał podejmować tego tematu w obliczu ważniejszych kwestii, z którymi borykają się Stany Zjednoczone, ale pragnie położyć kres kontrowersji, aby skupić się na rozwiązywaniu ważnych problemów kraju.

– Urodziłem się na Hawajach. Pokazywaliśmy dowody w tej sprawie. Wszystkie media, które to badały, potwierdziły, że rzeczywiście urodziłem się na Hawajach 4 sierpnia 1961 r. Umieściliśmy zaświadczenie o tym w internecie. Mimo to jednak temat krążył w obiegu. Obserwowałem to ze zdumieniem i rozbawieniem – powiedział prezydent. – Normalnie nie komentowałbym czegoś takiego. (…) Mamy jednak przed sobą ogromne wyzwania, problemy do rozwiązania, które wywołają wielkie dyskusje. Będą ogromne różnice zdań. Ufam, że naród amerykański potrafi się zjednoczyć i rozwiązać te problemy. Nie osiągniemy tego jednak, jeżeli naszą uwagę będą odrywać poboczne widowiska i karnawałowi pyskacze. I jeżeli będziemy tracić czas na wymyślanie sztucznych problemów. Nie mamy czasu na takie głupstwa – dodał.

Fakt urodzenia Obamy w USA kwestionował ostatnio Donald Trump, nowojorski miliarder, który zapowiada start w wyścigu do nominacji prezydenckiej w Partii Republikańskiej.

Trump zaczął jednak kwestionować wykształcenie Obamy – domagając się upublicznienia dokumentów o jego studiach na prestiżowych uniwersytetach Columbia i Harvard.

Gdyby się okazało, że Obama nie urodził się na Hawajach, lecz poza granicami USA, można by podawać w wątpliwość legalność jego prezydentury. Według konstytucji amerykańskiej prezydentem może być tylko osoba urodzona w USA.

Z sondaży wynika, że znaczna część Amerykanów – zwłaszcza wyborców Partii Republikańskiej – nie wierzy, że Obama urodził się w USA.

Trump i inni tzw. birthers – jak określa się kwestionujących urodzenie prezydenta w USA – sugerują, że Obama w istocie urodził się w Kenii. Stamtąd pochodził jego nieżyjący już ojciec, który studiował na uniwersytecie na Hawajach.

LP meritum.us, PAP

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *