0127-panienka-cc1No i patrzcie Państwo, jak ten świat się zmienia, a zasady obowiązujące w konkretnych społeczeństwach ulegają skrajnemu przewartościowaniu. W latach 60. i 70. Skandynawowie słynęli z największej wolności obyczajów, będąc prekursorami rewolucji seksualnej, jaka później ogarnęła niemal cały świat. No, przynajmniej ten cywilizowany. Teraz zdają się dostrzegać błędy przeszłości i z jednej skrajności popadają w drugą. Kiedyś najbardziej wyzwolony seksualnie kraj kulturowo pojmowanego Zachodu, za jaki uchodziła Szwecja, teraz staje się skrajnie purytańską oazą wstrzemięźliwości. Mianowicie zarządzająca Ministerstwem Sprawiedliwości tej do niedawna skandynawskiej krainy szczęśliwości Beatrice Ask chce wszystkich korzystających z usług przedstawicielek najstarszego zawodu świata wsadzać na rok do więzienia. Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło innym… nieodległym krajom. Już teraz pewnie “rozrywkowa” branża w nadbałtyckich krajach – w tym i Polsce – mocno zaciera ręce z powodu nieuniknionej wzmożonej seksualnej turystyki obywateli kraju Trzech Koron.

Rząd Szwecji zaproponował zwiększenie górnego wymiaru kary za seks z prostytutką z sześciu miesięcy do roku więzienia.

Dotychczas 85 procent spraw o kupowanie usług seksualnych kończyło się w Szwecji nie więzieniem, lecz grzywną. Minister sprawiedliwości Beatrice Ask uważa jednak, że to błąd. Ludzie nie powinni sądzić, że “mogą załatwić sprawę, po prostu płacąc grzywnę” – powiedziała.

Szwedzkie prawo od 1999 roku karze tych, którzy płacą za seks oraz tych, którzy organizują świadczenie takich usług – właścicieli domów publicznych, agencji towarzyskich itp. Natomiast prostytutki nie podlegają karze; w świetle prawa są ofiarami.

LP meritum.us, PAP