25 CZERWCA 2010
Świat zmienił się mocno w tym tygodniu, pomimo tego, że giełdy borykały się z dotrzymaniem kroku zmianom politycznym, potem ekonomicznym, potem znowu politycznym cały czas pozostając z tyłu.
Ponury raport z rynku nieruchomości rozpędził zwolenników teorii, że już zaczęło się poprawiać: majowa sprzedaż używanych domów spadła 2.2%, sprzedaż nowych wręcz załamała się o 32.7% w dół. GDP (dochód narodowy brutto) za pierwszy kwartał został zrewidowany w dół (znowu) z oryginalnego 3.5% wzrostu do 2.7%, przy czym 2/3 tego wzrostu to odbudowywanie zapasów magazynowych. Majowe zamówienia na dobra trwałego użytku były na przyzwoitym poziomie (+0.9%), ale to jedyny pozytywny rodzynek.
W sprawozdaniu z ostatniego spotkania Federal Reserve czuje się coś jakby „chciałbym powiedzieć ale nie mogę”. Poprzednie sprawozdanie wskazywało na „wzmacniającą” się odnowę, to ostatnie mówi, że odnowa „postępuje”. Gdziekolwiek by ta procesja postępowała na pewno nie można pomylić jej z procesją Bożociałową.
Pieniądze uciekają do obligacji (dla bezpieczeństwa), Yeld 10-letniej T-noty spadł do 3.09%, trzydziestoletnie pożyczki na poziomie 4.75% (przez moment nawet 4.5%) pomimo tego liczba podań o nowe pożyczki spadła dramatycznie.
Pierwsza zmiana polityczna to weekendowa zapowiedź Chin, że pozwalają yuanowi wspiąć się w górę. Spowodowało to dosyć mocne (pozytywne) ożywienie na giełdach światowych – na całe cztery godziny! W poniedziałek realia wymiany yuana ujawniły zupełnie podstępne działanie, obliczone na uniknięcie kolejnej połajanki ze strony Pana Gaithnera (finance secretary) na najbliższym zlocie G-20 (nie można się im dziwić). Oczywiście Chiny będą kontynuowały politykę słabego yuana, co wiadomo podcina szanse na wzrost zarobków i odnowę gospodarczą reszty świata.
Druga zmiana polityczna to nadchodzący od dawna, ale w tym tygodniu nagły, globalny i koncertowo skoordynowany zaskakujący przechył: cała Europa i Japonia przedsięwzięły jednocześnie fiskalny skurcz. Stymulus jest potępiony, wszyscy są zdeterminowani zaprowadzić porządek w swoich finansach. Oczywiście jeśli jeszcze się da. Japoński najnowszy premier Naoto Kan błyskawicznie rzucił propozycję narodowego 5% podatku od sprzedaży i górną granicę wydatków rządowych poniżej podwójnego GDP. Tego typu posunięcie gwarantuje recesję, a 10-letni yen bond płaci teraz ledwie 1.00%. Francja podejmuje niewyobrażalne kroki ograniczenia opiekuńczości państwowej i podnosi wiek emerytalny do 62 lat (prawie cały kraj wyszedł na barykady) oraz ograniczenie wydatków o około 4% GDP w każdym z następnych trzech lat, a to również gwarancja recesji.
Jedyny Europejski kraj, który nie powinien wprowadzać cięć wydatków, zawsze twardo zdyscyplinowane Niemcy, też będą ciąć. Angela Merkel oraz ci co mają ochotę ją zastąpić są nieporuszeni przez konieczność kupowania czegokolwiek od reszty Europy, nie śpieszą się też z ofertą finansowej pomocy. Dewaluujące się euro na pewno wzmocni europejski eksport, ale to nie wystarczy.
Anglia jak do tej pory robi wszystko prawidłowo (dewaluacja, połowiczne upaństwowienie banków i zmuszenie ich do robienia tego co powinny czyli pożyczania), ich nowy rząd przedsięwziął naprawę budżetu w prawidłowy sposób: za każdego funta szterlinga w nowych podatkach – cztery funty w cięciach wydatków.
No i doszliśmy do domu czyli USA
Tim Gaitner i Larry Summers od miesięcy oferowali reszcie świata niezbyt spójna radę: utrzymuj fiskalną stymulację przy zachowaniu ograniczeń budżetowych. Może nie tak dramatycznie z cięciami, ale pod żadnym pozorem nie zwalniać stymulacji. Od tego tygodnia świat się wypiął na te rady! My też, czy to robimy sami dla siebie, czy też rynek nas zmusza. Gospodarka zataczająca się pomiędzy płaskim dnem i grożącą „double dip” recesją nie ma możliwości wygenerowania dochodu podatkowego umożliwiającego przekroczenie przepaści do zaspokojenia socjalnych obietnic skrajnej lewicy ani skrajnoprawicowych marzeń o niskich podatkach i militarnej potędze. Czterdzieści pięć lat tego – zakończone teraz.
Jeden z bardziej znanych przedstawicieli skrajnej lewicy, Paul Krugman, w dalszym ciągu zwolennik wielkich wydatków, w tym tygodniu opuścił platformę Obamy. Napisał, że „nasz ciągnący się od dawna problem budżetowy będzie wymagał przede wszystkim realnego wysiłku w doprowadzeniu do pożądku kosztów systemu opieki zdrowotnej” .
Peter Orszag, utalentowany dyrektor w Office of Management and Budget zrezygnował ze stanowiska. Sposób myślenia naszego Prezydenta Pana Obamy jest delikatnie mówiąc mętny. Słowa, słowa, słowa, coraz więcej słów… coraz dalej od sedna za każdym razem, kiedy przemawia. Wygląda na niezadowolonego z faktu, iż świat przejął jego agendę i nie ma ochoty do przystosowania się. To w połączeniu z lunatyzmem w przeciwnej partii powoduje poważną próżnię przywódczą na giełdzie, a giełda tego nie cierpi.
CENY @ 4:00 PM Czerwiec 25. 2010
10 lat nota: 103.10//+10/32 //margin 3.11 -4BP
Dolar/Euro : $1.2385//+$0,0060
Złoty/Dolar ZŁ 3.3292
Złoto: $1254.50//+$8.90
Ropa naft.: $79,07//+$2.56
DJIA: 10145.40//-7.40
NASDAQ: 2223,48//+6.06
S&P 500 1076,75//+3.06
Zbyszek Karaś
meritum.us