0114-barack-obamaWaszyngton planuje obłożyć sektor bankowy podatkiem, który w ciągu dziesięciu lat przyniesie 90 mld dolarów. W ten sposób banki mają zwrócić pomoc, jaką dostały od podatników. Bez niej, w końcu 2008 roku, w wyniku efektu domina banki w USA padałyby jak muchy. Branży finansowej pomysł się nie podoba.

– Jestem zobowiązany do odzyskania każdego centa, które banki są winne podatnikom – oświadczył Obama. – Moja determinacja rośnie wraz z doniesieniami o ogromnych zyskach i nieprzyzwoitych premiach wypłacanych pracownikom w firmach, które swoje nieprzerwane istnienie zawdzięczają wyłącznie Amerykanom – dodał określając nową daninę podatkiem odpowiedzialności za kryzys finansowy.

Nowa danina, która ma wejść w życie w czerwcu, obejmie 50 instytucji finansowych – banków, ubezpieczycieli i domów maklerskich – o aktywach przekraczających 50 mld dolarów. Roczna stawka wynosić ma 0,15 proc. pasywów tych podmiotów, pomniejszonych jednak o kapitał podstawowy oraz środki objęte gwarancjami Federalnej Agencji Ubezpieczeń Depozytów (FDIC).

Waszyngton ocenia, że podatek przyniesie 90 mld dolarów ciągu dziesięciu lat. Będzie jednak obowiązywał dopóty, dopóki nie pokryje w całości strat, jakie amerykański rząd poniesie w związku programem pomocy dla banków (TARP).

W ramach TARP, administracja poprzedniego prezydenta USA George’a W. Busha wyasygnowała na bezpośrednie zastrzyki kapitałowe dla banków 700 mld dolarów. Ostatecznie jednak Waszyngton wydał nieco ponad połowę tych środków, przy czym beneficjenci zwrócili już około 165 mld dolarów.

Oznacza to, że na ryzyko wystawione jest nadal 200 mld dolarów pieniędzy podatników. Najnowsze prognozy wskazują jednak, że ostateczny koszt programu nie przekroczy 117 mld dolarów.

Branża finansowa ostro skrytykowała nowy podatek. – Wykorzystywanie polityki podatkowej do karania ludzi to zły pomysł – mówił już w środę, zanim przedstawiono szczegóły podatku, prezes JP Morgan Chase Jamie Dimon. I zagroził, że banki przerzucą koszty tego obciążenia na swoich klientów.

Fatalnie wróży też zwykłym obywatelom fakt, iż na liście obciążonych nowym “kryzysowym” podatkiem znaleźli się m.in. ubezpieczyciele. Jest logiczne, że ostatecznie zapłacą za wszystko klienci firm ubezpieczeniowych, czyli my wszyscy. Bez prawa głosu, bo przecież większość ubezpieczeń – jak choćby samochodowe – jest obowiązkowa. Stąd zrezygnować z nich w żaden sposób nie można. Tak więc od czerwca będzie powszechnie obowiązywać maksyma: płać i płacz, wszak innego wyjścia nie masz!

CNN, tvn24.pl, meritum.us