Jan Nowak-Jeziorański powtarzał mi: „Mówią o Polsce byle co i są w tym zupełnie bezkarni”. Teraz tak już nie jest, wasz głos nareszcie zaczął być słyszany na świecie – mówi prof. Norman Davies w rozmowie z Mariuszem Cieślikiem i Rafałem Geremkiem na łamach NEWSWEEKA.
Newsweek: – Wydał pan właśnie wspólnie z Johnem Stoye’em książkę poświęconą wiktorii wiedeńskiej. W eseju „Spuścizna Sobieskiego” nie ma pan wątpliwości, że było to wielkie zwycięstwo naszego króla. Tymczasem mają je Austriacy. Jeszcze niedawno Polacy zamierzali nakręcić wspólny film o bitwie, ale austriacki współproducent się wycofał, bo w scenariuszu za słabo podkreślono zasługi Habsburgów w pokonaniu ordy tureckiej.
Norman Davies: – Spory interpretacyjne nigdy się nie skończą. Ludzie mają mylne wrażenie, że historia jest czymś danym raz na zawsze i że istnieje jakaś absolutna prawda na temat faktów z przeszłości. Niestety, mylą się. Każde społeczeństwo ma swoje poglądy. Na Wyspach Brytyjskich trwa niekończący się spór między Londynem i Dublinem o historię Irlandii Północnej.
Anglicy nie chcą ustąpić, bo nie mają takiego poczucia winy jak np. Niemcy wobec Polski. Spór o wiktorię wiedeńską trwa co najmniej sto lat. Szczególnie agresywnie pragnęli wygrać go dla siebie hitlerowcy, bo uważali żywioł niemiecki za obrońcę Europy i jej wartości przed azjatyckimi hordami. Jeśli chodzi o historię polską, to pocieszające jest, że wasz głos po 1989 roku nareszcie zaczął być słyszany na świecie. Jan Nowak-Jeziorański powtarzał mi: „Mówią o Polsce byle co i są w tym zupełnie bezkarni”. Teraz tak już nie jest.
Newsweek: – Czy jest sens walczyć o racje historyczne wyrażane w dziełach popkultury? Mówi się, że „Braveheart” zmienił spojrzenie świata na przeszłość Szkocji. Czy film, książka, program telewizyjny mogą to zrobić?
Norman Davies: – Jak najbardziej. 40 lat temu, kiedy byłem studentem, temat Holokaustu nie istniał. Dopiero w latach 60. dzięki serialom telewizyjnym i relacjom z procesu Eichmanna wiedza o eksterminacji Żydów stała się powszechna.
Newsweek: – Stosunki polsko-żydowskie układają się dzisiaj lepiej niż kilka lat temu. Ale ciągle trudno nam prezentować własne opinie o historii.
Norman Davies: – Dobrze znam ten syndrom, bo sam z jego powodu ucierpiałem. Czarną legendę Polski zbudowali syjoniści. Ich podstawowym celem było stworzenie nowego państwa w Palestynie i przesiedlenie tam diaspory żydowskiej. Polska była krajem, gdzie przed wojną żyło najwięcej Żydów w Europie – ponad połowa populacji na naszym kontynencie. Dlatego trzeba było przedstawić wasz kraj jako miejsce dla nich groźne, żeby uzasadnić konieczność przesiedleń.
Prawda jest taka, że raz społeczności żydowskiej było w Polsce lepiej, raz gorzej, ale na pewno obraz nie jest jednoznaczny. Syjoniści kreślą go na czarno i nawet nie wiedzą, że Żydzi cieszyli się tu wolnościami niedostępnymi w innych krajach Europy. Tyle że ich nie interesują fakty, tylko tworzenie mitologii. W tej chwili mamy ciekawą sytuację: prezydent Stanów Zjednoczonych otwarcie krytykuje politykę Izraela, syjoniści słabną, więc spojrzenie na Polskę będzie coraz bardziej obiektywne.
(…)
Rozmawiali Mariusz Cieślik i Rafał Geremek
newsweek.pl
aby przeczytać całość kliknij tutaj
najnowsze wydania polskiej edycji NEWSWEEKA dostępne w polonijnych punktach sprzedaży prasy oraz polskich księgarniach na terenie całych Stanów Zjednoczonych. W Chicago od środy każdego tygodnia.