1130-jewish-diaspora-immigrantsChicago 2009. Mosze zadaje ojcu pytanie:
– Tate, co to jest “hossa”, a co znaczy “bessa”?
– Jak by ci to, synku, wytłumaczyć? –
zastanawia się stary Rotshild i mówi po chwili: – Hossa to ciągle szampan, eleganckie limuzyny, kolacje w najdroższych restauracjach i piękne kobiety, a bessa to piwo Old Milwaukee, autobus, posiłki w McDonaldzie i… twoja matka.

***

Panie Cynerman, czy pan wie jaka jest różnica pomiędzy moją żoną a pańską?
– Nie, nie wiem.
– A ja wiem!

***

Zima. Do knajpy wchodzi Żyd zostawiając otwarte drzwi. Barman natychmiast reaguje:
– Panie, zamknij pan te drzwi, przecież na dworze jest zimno?
– Czy panu się wydaje, że jak zamknę te drzwi to na dworze zrobi się cieplej?

***

– Icek, ty możesz mnie pożyczyć 100 dolary?
– Życzę ci 100 dolary.

***

Żyd wiezie do Izraela portret Lenina.
– Co to jest? –
pyta na lotnisku w Moskwie celnik rosyjski.
– Nie “co” a “kto”! To Lenin!
– Kto to jest? –
pyta na lotnisku w Tel-Awiwie celnik izraelski.
– Nie “kto” a “co”! To złota rama!

***

Do teatru żydowskiego dzwoni zainteresowany:
– Czy są bilety na wieczorne przedstawienie?
– Tak, proszę szanownego pana.
– A w jakiej cenie? –
dopytuje przyszły widz.
– Szanowny pan raczy zajrzeć osobiście, na pewno się dogadamy!

***

Mały chłopczyk przybiega do mamy i pyta:
– Mamo, a ja jestem Żydem czy Cyganem?
– Oczywiście, że Żydem, a czemu pytasz?
– Bo znalazłem na strychu rower i nie wiem czy go sprzedać, czy ukra
ść.

***

Icek kupił sobie nowe buty. Przychodzi do Salci i pyta:
– Salcie, co widzisz?
– Nic.
Icek rozbiera się, zostaje w samych butach i znów pyta:
– Salcie, co widzisz?
– Widzę, że ci wisi.
– On nie wisi, tylko patrzy na moje nowe buty.
– Ja bym wolała, żeby on patrzył na Twój kapelusz.

***

Starsza wiekiem Żydowka leci samolotem z Warszawy do Chicago. Obok niej siedzi mężczyzna.

– Bardzo przepraszam pana, czy jest pan Żydem?

– Nie, prosze pani, nie jestem Żydem.

Po godzinie lotu znowu:

– Pan jest Żydem?

– Nie. Nie jestem!!!

Gdy samolot zbliżał się już do O’Hare Żydowka znów zagaja:

– Jednak jest pan Żydem?

Poirytowany facet dał za wygraną:

– Tak. Jestem Żydem!

A ona na to:

– A to dziwne, bo pan wcale na Żyda nie wygląda…

***

– Muszę powiedzieć, że moja żona jest wspaniała! – oświadcza Rozenbaum, na przyjęciu urodzinowym małżonki.

Matka odciąga go na bok i mówi:
– Jak mogłeś powiedzieć, że ta twoja ruda, wredna wiedźma jest wspaniała?

– Ależ mamusiu, ja nie powiedziałem, że jest wspaniała. Ja powiedziałem, że muszę tak powiedzieć.

***

Żyd miał mieć kontrolę z IRS, a jak każdy trochę kręcił przy zeznaniach podatkowych. Nie wiedział, jak się ubrać na tę okazję, poszedł więc po radę do znajomego doradcy podatkowego. Ten bez namysłu kazał mu się ubrać jak włóczęga, żeby inspektor widział, że faktycznie ma do czynienia z nędzarzem. Żyd nie uwierzył za bardzo i poszedł jeszcze do znajomego adwokata. Ten kazał mu się ubrać jak najlepiej, żeby inspektor traktował go poważnie. Strapiony, z mętlikiem w głowie poszedł po radę do rabina. Ten wysłuchał go spokojnie i mówi:

– Tak jak mówisz, przypomina mi się pewna historia kobiety, która nie wiedziała jak się ubrać na noc poślubną. Matka kazała jej włożyć długą, grubą koszulę nocną, a koleżanka super seksowny komplecik…

– A co to ma wspólnego ze mną?! – pyta się zainteresowany.

– Nieważne jak się ubierzesz. I tak zostaniesz wydymany.

***

W przedziale kolejowym jadą Żyd i szlachcic rozmawiając na różne tematy. Kiedy w końcu rozmowa schodzi na temat interesów, szlachcic pyta:

– Panie kupiec, niechże pan mi powie, skąd wy Żydzi macie taką dobrą głowę do interesów.

Żyd, który właśnie je śledzia, uśmiecha się na te słowa i mówi:

– Widzi pan, panie dziedzicu, my Żydzi jadamy bardzo dużo ryb, i to razem z głowami. W ciele ryby, a zwłaszcza w jej głowie, znajduje się dużo fosforu. Fosfor rozwija komórki mózgowe i sprawia, że jesteśmy tak dobrzy w interesach.

Szlachcic widzi, że Żyd obżera się śledziami i postanawia coś zrobić, aby mu się lepiej powodziło w interesach. Mówi więc do Żyda:

– Panie kupiec, odsprzedaj mi kilka śledzi.

Żyd odmawia. Szlachcic proponuje mu po pięć rubli za sztukę, potem dziesięć, potem piętnaście, potem dwadzieścia. Wreszcie, po długich targach, Żyd zgadza się sprzedać mu dwa śledzie za pięćdziesiąt rubli. Szlachcic zjada je z apetytem, ale niebawem odczuwa pragnienie. Na najbliższej stacji wychodzi więc z pociągu i idzie do bufetu, aby napić się piwa. Po chwili wraca do przedziału i mówi do Żyda:

– Ale ze mnie głupiec, że zapłaciłem panu tyle pieniędzy za te śledzie. Przecież mogłem poczekać do tej stacji i kupić je tutaj za trzydzieści kopiejek.

– O widzi pan, panie dziedzicu! – woła Żyd. – To już działa!

aby przeczytać inne ŻARCIKI kliknij tutaj