Na języku polskim:
– Jasiu, spodnie, to liczba pojedyncza czy mnoga?
– Zależy. Na górze pojedyncza, a na dole mnoga.
***
Mama pyta Jasia:
– Jasiu, dlaczego nie bawisz się już z Tomkiem?
– Mamo, a czy ty byś chciała się kolegować z kimś, kto pali, pije przeklina?
– Oczywiście że nie, Jasiu.
– No widzisz, Tomek też nie chce.
***
Pani pyta dzieci w szkole:
– Kasiu, kim jest twój tatuś??
– Mój tatuś jest policjantem… daje mandaty, bierze łapówki i dlatego mamy dużo pieniędzy – odpowiada Kasia.
– A co robi twoja mamusia, Małgosiu?
– Moja mamusia się puszcza i też mamy dużo pieniędzy – odpowiada Małgosia.
– To może teraz Jasiu nam powie, co robi jego tatuś?
– Mój tatuś jeździ tirem… gdyby nie te puszczalskie i policjanci, też byśmy mieli dużo pieniędzy!
***
Pani kazała Jasiowi napisać zdanie z wyrazem prawdopodobnie. Po kilku minutach zastanowienia Jasiu czyta z kartki:
– Mój tata poszedł do kibla z gazetą. Prawdopodobnie będzie się załatwiał bo czytać nie umie.
***
Dzień przed wizytacją w szkole pani mówi do dziewczynek:
– Dziewczynki, jak Jasiu powie coś głupiego to spuście główki i wyjdźcie. Dzień wizytacji, wizytatorka pyta Jasia:
– Jasiu, a co nowego budują w Warszawie?
Jasiu odpowiada:
– Jak to co? Burdel!
Dziewczynki spuszczają głowy i wychodzą.
Jasiu na to:
– Gdzie dziwki, dopiero fundamenty wylewają!
***
– Jasiu, czy tato ciągle odrabia za ciebie lekcje?
– Już nie, ta ostatnia pała go załamała…
***
Katechetka pyta dzieci:
– Kto chciałby iść do nieba?
Wszyscy się zgłaszają oprócz Jasia. Pani pyta:
– Jasiu, a ty czemu nie chcesz iść do nieba?
– Bo mama po szkole kazała mi iść do domu.
***
Pani przedszkolanka pomaga małemu Jasiowi założyć wysokie, zimowe butki. Szarpią się, męczą, ciągną… Jest! Weszły! Spoceni siedzą na podłodze, w końcu Jasiu mówi:
– Ale założyliśmy buciki odwrotnie…
Pani patrzy, faktycznie. To je ściągają, mordują się, sapią. Uuuf, zeszły. Wciągają je znowu, sapią, ciągną, nie chcą wejść… Uuuf. weszły. Pani siedzi, dyszy a dziecko na to:
– Ale to nie moje buciki…
Pani niebezpiecznie zwężyły się oczy, odczekała i znów szarpie się z butami… Zeszły.
Na to Jasiu:
– To buciki mojego brata i mama kazała mi je nosić…
Pani zacisnęła ręce mocno na szafce, odczekała aż przestaną się trząść, przełknęła ślinę i znów pomaga wciągać buty. Tarmoszą się, wciągają, silą się… Weszły.
-No dobrze – mówi wykończona pani – a gdzie są twoje rękawiczki?
– Mam schowane w bucikach…
***
Pewnego dnia stary rzeźnik postanowił nauczyć swojego tępego Jasia swego fachu, by ten mógł po nim odziedziczyć rzeźnię:
– Widzisz tę maszynę, Jasiu?
– Taaak.
– Popatrz, z tej strony wkładasz barana, a z drugiej wychodzą parówki. Rozumiesz?
– Eeeee, nie bardzo.
– No, popatrz – ojciec wziął barana i wsadził do maszyny, a drugiej strony wyjechały parówki – teraz rozumiesz?
– Eeeee, no, mmm…
– Do jasnej cholery, złap tego barana, taaak, wsadź tego barana, taaaak, a teraz popatrz, jak z drugiej strony wychodzą parówki. Teraz już rozumiesz?!
– Aaaaaaaaa, noooo, tato, a czy jest taka maszyna, w którą wkłada się parówkę, a wychodzi baran?
– Tak, kretynie, Twoja matka!
aby przeczytać wszystkie ŻARCIKI kliknij tutaj