Dzisiaj przypada jedno z najważniejszych świąt chrześcijan – Dzień Wszystkich Świętych. 1 listopada i następujący zaraz po nim Dzień Zaduszny to na trwałe wpisane w polską obyczajowość dwa dni w roku, kiedy uroczyście wspominamy zmarłych. Nam najbliższych oraz wszystkich wyniesionych na ołtarze. W tych dniach czujemy z nimi wyjątkową bliskość, czcimy ich pamięć i sięgamy do wspomnień z nimi związanych. W naszych emigracyjnych uwarunkowaniach dla wielu tradycyjne odwiedziny na grobach najbliższych są trudne do zrealizowania, ale przecież samą modlitwą za zmarłych i zapaleniem znicza możemy oddać im należną cześć, a we własnej wyobraźni w tych dniach przemieścić się nad ich mogiły.
Te dwa dni w roku mają dla każdego z nas szczególne znaczenie. Wszak to także czas zadumy i refleksji. Nad tym co odeszło, bezpowrotnie minęło i nad czasem teraźniejszym, czyli naszym własnym życiem. Wspominając tych, których już wśród żywych nie ma automatycznie oceniamy siebie. Właśnie w kontekście postaci, jakie były kiedyś nam tak bliskie, a teraz mogą tylko i wyłącznie istnieć w naszej pamięci. Czy patrząc na nasze codzienne postępowanie z tamtego, ponoć lepszego świata są w pełni zadowolone z życia, jakie my prowadzimy tu, na ziemskim padole? Czy wszystko co robimy jest zgodne z zasadami chrześcijańskiego postępowania? Jak nas ONI oceniają z zaświatów?
Myśląc w tych dniach o najbliższych zmarłych powinniśmy odpowiedzieć sobie na te pytania. Bo przeszłość z teraźniejszością łączą się nierozerwalnie. Jakby wzajemnie się przenikają. Zapalając znicz za pamięć najbliższych musimy mieć tego faktu pełną świadomość.
Leszek Pieśniakiewicz
meritum.us