“Tajne służby straszą nam inwestorów” – to tytuł wywiadu, jaki ukazał się w “Dzienniku Gazecie Prawnej”, a dotyczącego inwigilacji już na masową skalę w kraju nad Wisłą.
“Waldemar Pawlak powiedział ostatnio, że jeśli ktoś w Polsce nie jest podsłuchiwany przez służby, to jest po prostu nieważny. Widzę, co się dzieje i wiem, że mogę mieć podsłuch. A jeśli nie ja, to moi współpracownicy” – mówi “Dziennikowi Gazecie Prawnej” Jan Bury, sekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa.
MICHAŁ MAJEWSKI, PAWEŁ RESZKA: – Słyszeliśmy, że ma pan dość roboty w ministerstwie.
JAN BURY*: – Zawsze lepiej się czułem w Sejmie. To, co stało się w ostatnich tygodniach, spowodowało, że wielu ludzi ma dość, również w tym ministerstwie.
– Co się panu nie podoba?
– Praca jest ciekawa, ale atmosfera nieszczególna. Zwłaszcza od czasu pseudoafery stoczniowej. Wszyscy się boją, wszyscy myślą, że są na podsłuchu. A więc mamy z jednej strony oczekiwanie, że resort skarbu sprawnie sprzeda ileś tam spółek, dostarczy do budżetu ciężkie miliardy. Z drugiej strony mamy zastraszonych urzędników, którzy boją się podejmować decyzje. Ministerstwo Skarbu to setki niepolitycznych specjalistów, którzy ciężko pracują, w zamian słyszą oskarżenia o nieuczciwości.
– Kiedy więc powie pan „do widzenia”?
– Jeśli coś mnie powstrzymuje, to trudna sytuacja, w jakiej znalazł się resort skarbu. Poważni ludzie w takim momencie nie trzaskają drzwiami, tylko biorą się do roboty. To kwestia odpowiedzialności. Zresztą mam nadzieję, że za miesiąc, dwa wszystko się uspokoi.
– Ci niepolityczni specjaliści to na przykład wiceminister Zdzisław Gawlik? Ten, co mówi: „K… mać! Przepraszam, ja p…”?
– Panowie, to profesor prawa, jeden z największych autorytetów w dziedzinie prywatyzacji. Naukowiec, dziesiątki publikacji i książek na koncie. Człowiek, który miał udział w doprowadzeniu do zawarcia ugody Eureko ze Skarbem Państwa, czyli rozwiązania problemu nierozwiązywalnego od lat. Włożył w to serce, wiedzę, gigantyczną pracę. Powinien dostać odznaczenie za zasługi dla Polski, a robi się z niego aferzystę.
– Szefa Agencji Rozwoju Przemysłu Wojciecha Dąbrowskiego, który nie bardzo wiedział, komu sprzedał stocznie, też pan będzie bronił? „Mam ten wyciąg z rejestru i tu po prostu nie ma nic” – tak mówił Gawlikowi, pamięta pan?
– Dąbrowski to doskonały urzędnik. Skompletował w ARP dobrą ekipę. Podziwiałem go za wytrzymałość. Pracował od świtu do nocy. W telewizji pokazali stenogramy ich podsłuchanych rozmów. Obok dymków z tekstami nie ma twarzy, a tylko cień, jak przy materiale o bandziorach. To ja przepraszam. Przecież to są urzędnicy państwowi, którzy mają twarze, nazwiska, rodziny. Zabawa, jaką zrobiły sobie CBA i PiS, odbywa się kosztem tych ludzi. W imię interesu politycznego opozycji traci państwo, a często uczciwi ludzie są pomawiani.
(…)
* Jan Bury, sekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego
rozmawiali Michał Majewski i Paweł Reszka
“Dziennik Gazeta Prawna”
aby przeczytać całość kliknij tutaj