22-wrzesnia-miloscRozstanie z partnerem albo jego zdrada mogą być bolesne. I nie chodzi tylko o smutek, który możemy odczuwać – złamane serce może powodować ból fizyczny, a nawet… zabić. Naukowcy z Kalifornii i Australii wiedzą dlaczego.

Psychologowie z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles uważają, że ludzki organizm ma gen, który odpowiada za wrażliwość na fizyczny ból i wrażliwość na odrzucenie. Australijscy badacze tłumaczą, dlaczego „na złamane serce” można umrzeć.

Naukowcy przeprowadzili badanie na 122 ochotnikach. Za pomocą próbek ich śliny określono, który z rodzajów genu OPRM1, kodujący receptory najsilniejszych substancji przeciwbólowych, noszą w sobie. Później za pomocą kwestionariusza i eksperymentu sprawdzono ich podatność na odrzucenie. Okazało się, że ci, noszący w sobie wskazaną odmianę genu, byli bardziej wrażliwi na odrzucenie, co wykazała zarówno ankieta jak i eksperyment.

Prof. Naomi Eisenberger, współautorka badania mówi, że wrażliwość na odrzucenie jest swego rodzaju rozwiązaniem ewolucyjnym. Nie zostaliśmy bowiem stworzeni, by żyć w pojedynkę. Niegdyś życie w pojedynkę wiązało się z niebezpieczeństwem niekiedy prowadzącym nawet do śmierci. Fizyczny ból przeżywany przy rozstaniu mógł takiej śmierci zapobiec. – Więzi społeczne są tak istotne, że odczuwanie, dosłownie, bólu w sytuacji braku więzi społecznych ma znaczenie adaptacyjne: sprawia, że dbamy o to, by te więzi mieć – wyjaśnia Eisenberger.

Zespół z Wyższej Szkoły Medycznej w Sydney obserwował 80 dorosłych osób, które w ostatnim czasie były pogrążone w smutku z powodu straty ukochanej osoby.

Wszyscy znamy typowe objawy w takich sytuacjach – brak apetytu (albo wręcz przeciwnie – objadanie się), lęk, smutek, problemy ze snem. Naukowcy zaobserwowali jednak także wiele zmian fizjologicznych, które zwiększają ryzyko ataku serca.

Naukowcy podzielili badanych na dwie grupy – w jednej znaleźli się ci, którzy przeżyli niedawno bolesną stratę, a w drugiej (kontrolnej) ci, którzy takiej straty nie przeżyli. U pierwszej grupy zaobserwowano znaczny wzrost ciśnienia krwi, przyspieszony puls i zmiany w systemie odpornościowym oraz zwiększoną krzepliwość krwi. Wszystko to zwiększa ryzyko zawału.

Zmiany były najbardziej widoczne w ciągu pierwszych sześciu miesięcy po stracie lub rozstaniu. To może wyjaśniać, czemu czasem partnerzy umierają wkrótce po sobie.

Thomas Holmes i Richard Rahe, psychiatrzy z Washington University w Seattle (badania opublikowane w roku 1967) już w latach 60. zajęli się psychoneuroimmunologią. Opracowali skalę 43 wydarzeń życiowych, którą wolontariusze uszeregowali według tego, jak wielkiego przystosowania wymaga każde wydarzenie. Zgodnie z tą kolejnością każdemu wydarzeniu przypisano liczbę punktów od 0 do 100. Najbardziej stresująca jest śmierć współmałżonka, oceniana na 100 oraz rozwód z 75 punktami.

„The Times”, „The Daily Telegraph”, „Dziennik”