Tarcza, tarcza i po tarczy… Nadzieje polskich polityków na specjalny status i sojusz z Ameryką rozwiały się jak dym. I to akurat 17 września, gdy w Polsce obchodzi się rocznicę IV rozbioru. Ale ta data ma inną symbolikę, z którą tarczę należy łączyć. 17 września 1939 r. to była data niewywiązania się naszych sojuszników ze zobowiązań obrony w przypadku hitlerowskiej agresji. Mieli na to dwa tygodnie od wypowiedzenia wojny, a wypowiedzieli wojnę Niemcom 3 września. Gdy 17. było już jasne, że nie wypowiedzą – weszły wojska sowieckie.
Tak więc warto połączyć dzisiejszą decyzję Amerykanów z tamtym znaczeniem tej rocznicy i wiele rzeczy powinno być jaśniejsze. Pokazuje bowiem, co to są “egzotyczne sojusze”, pojęcie ukute przez Cata-Mackiewicza dla polskich manewrów sojuszniczych w przeddzień II wojny światowej.
Ale chciałem o czymś innym, czyli skutkach zakończenia instalowania tarczy w Europie Środkowej. Aspektu pomijanego w Polsce całkowicie. Czyli o skutkach tej decyzji dla gospodarki.
Warto pamiętać, że ważnym aspektem decyzji Baracka Obamy był ukłon w stronę Rosji:
We’ve also repeatedly made clear to Russia that its concerns about our previous missile defense programs were entirely unfounded. Our clear and consistent focus has been the threat posed by Iran’s ballistic missile program, and that continues to be our focus and the basis of the program that we’re announcing today.
In confronting that threat, we welcome Russians’ cooperation to bring its missile defense capabilities into a broader defense of our common strategic interests, even as we continue to — we continue our shared efforts to end Iran’s illicit nuclear program.
Czyli: tarcza nie przeciw Rosji i witamy Rosję na pokładzie wspólnych starań o światowe bezpieczeństwo. Ale polityka bez biznesu to żadna polityka. Takie ocieplenie stosunków musi zaowocować rozwojem współpracy gospodarczej.
A tymczasem amerykańskie firmy dużo straciły w czasie chłodnych lat między USA a Rosją. Słynne przypadki Exxona czy skazanie Chodorkowskiego – zamroziło amerykańskie inwestycje naftowe w Rosji. Choć nie do końca, bo do tej pory amerykański ConocoPhillips czy brytyjski BP robią doskonałe interesy w Rosji.
Natomiast rzeczywiście ekspansję inwestycji można było zauważyć po stronie europejskiej. To firmy niemieckie, włoskie, francuskie, norweskie weszły w wielkie rosyjskie pola naftowe i gazowe. (Polecam wykłady: “Konsolidacja branży oil&gas” i “Rosja – Europa, jeden gazowy rynek”).
Teraz dyplomacja amerykańska otworzyła szeroko drzwi swojemu biznesowi i ten będzie mógł odrobić straty poniesione wobec swojej europejskiej konkurencji. Taką nadzieję wyraża Carlo Gallo, główny analityk Rosji w londyńskiej Control Risks. (“U.S. companies have arguably lost out to some European companies in joint ventures, and better diplomacy will likely improve the chances for investors in the strategic sectors of the Russian economy”).
Amerykańskie firmy były bowiem nieobecne na listach spotkań premiera Putina, które owocowały na początku tego roku deklaracjami i inwestycjami takich firm jak Total czy Royal Dutch Shell, które na spotkaniach z rosyjskim premierem ogłaszały plany rozszerzenia swojej obecności w Rosji.
Symbolicznym dopełnieniem decyzji amerykańskiego prezydenta było spotkanie premiera Putina z amerykańskim przemysłem. Zapowiedziane zostało zaraz po ogłoszeniu przez prezydenta Obamę decyzji o tarczy. Premier Władimir Putin zaprosił szefów takich firm jak:
– General Electric (Jeff Immelt), które maja zamiar budować swoje fabryki w Rosji,
– Morgan Stanley (John Mack – obecnego w Rosji od 1994 roku,
– ale również TPG (David Bonderman) – jednego z największych światowych private equity founds, który niedawno kupił udziały w rosyjskiej sieci hipermarketów Lenta.
W dzisiejszej polityce biznes jest narzędziem stosunków politycznych. Umożliwienie dostępu do rynku czy atrakcyjnych zasobów – jest wynikiem przetargów, negocjacji, nacisków. Warto by nasi politycy to zrozumieli.
P.S. Jesteśmy w Polsce bardzo przywiązani do haseł takich jak np. “solidarność”. Powinny nas więc zastanowić słowa Andersa Fogh Rasmussena, sekretarza generalnego NATO, który dzisiaj stwierdził: “Now we will sit down together and continue our work within NATO on how we can protect ourselves against missile threats based on the principles of solidarity and indivisibility of security.”
Tłumacząc: “Teraz siądziemy razem i i będziemy dalej pracować w NATO, jak możemy się zabezpieczyć przed zagrożeniami rakietowymi, opierając się na zasadach solidarności i niepodzielności bezpieczeństwa”.
Polska została upomniana, że jest członkiem pewnej wspólnoty i samodzielna gra jest niechętnie widziana. Może nasi politycy zaczną zdawać sobie sprawę, że jesteśmy członkiem Unii Europejskiej. I wcale nie graniczymy ze stanem Arkansas.
Andrzej Szcześniak
więcej ciekawych komentarzy biznesowych Andrzeja Szcześniaka – kliknij tutaj