Recesja w Stanach Zjednoczonych dobiega końca. Tak uważa prezes amerykańskiego Zarządu Rezerwy Federalnej Ben Bernanke. Wypowiedź szefa banku centralnego USA nie wywołała jednak entuzjazmu na Wall Street.
– W tym momencie recesja najprawdopodobniej się skończyła – powiedział Szef Zarządu Rezerwy Federalnej, twierdząc jednocześnie, że Ameryka najgorsze ma już za sobą.
Ben Bernanke podkreślił jednak, że obecny wzrost gospodarczy w USA jest jeszcze niewystarczający do zahamowania wzrostu bezrobocia. Według rządowych statystyk wynosi ono 9,7 proc., a do końca roku może jeszcze wzrosnąć.
W sierpniu odsetek niespłaconych terminowo pożyczek z kart kredytowych wzrósł do 8,7 proc., czyli najwyższego poziomu od 26 lat. Jednak nastrój inwestorom poprawiły natomiast dane dotyczące sprzedaży detalicznej. W sierpniu wydatki Amerykanów wzrosły aż o 2,7 proc.
Inwestorzy ze względu na sprzeczne informacje napływające z amerykańskiej gospodarki, wstrzymują się z decyzjami o dalszych zakupach bądź wyprzedaży akcji. Na Wall Street wskaźniki giełdowe utrzymywały się na poziomie zbliżonym do poniedziałkowego.
Mimo nagłaśnianych przez rząd sygnałów, że recesja ma się ku końcowi, większość Amerykanów nadal boleśnie odczuwa jej skutki i wciąż obawia się utraty pracy i pogorszenia sytuacji materialnej.
Według najnowszego sondażu „Washington Post” i telewizji ABC News, 57 procent obywateli USA martwi się, że mogą stracić pracę lub że ich wynagrodzenia będą zmniejszone. W większym stopniu dotyczy to ludzi o niższych dochodach, niż tych, którzy zarabiają co najmniej 100 tys. dolarów rocznie.
W ostatnich tygodniach pojawiły się oznaki wychodzenia z recesji – wzrost PKB, sprzedaży artykułów detalicznych, hossa na giełdzie. Bezrobocie jednak nadal wzrasta, ponieważ firmy obawiają się zatrudniać nowych pracowników.
IAR