pawelek-nowe1KRAINA ŁAGODNOŚCI

Po kamiennych łzach stąpam, gdy na szczyt świta się skradam

Ludzkie myśli na drodze tumany kurzu unoszą

Świat mały się staje, gdy skrzydła rozkładam

co modlitwą do Boga o dobre wiatry proszą

Nad przepaścią życia unoszą się strachy

gdy armia zielonych żołnierzy u podnóża góry wyrasta

Tarczą z liści kolorów, Trojańskie rozciągają się dachy

które chronią mą dusze przed srogimi pazurami miasta

Czas z ludźmi gra w szachy na drewnianych ławkach

a promienie słońca rozgrzewają umysły osowiałych graczy

Wiatr myślami kołysze na życia huśtawkach

co wspomnienia z dzieciństwa przywołują w rozpaczy

Ciepło domowego ogniska snuje się po ulicach małej mieściny

Jak światło latarni, drogę wskazuje zagubionym duszom

W nieba oczu błękicie, otoczeni opieką Boskiej Dzieciny

topimy grzeszne myśli, co za życia kuszą

Śpiewem zalatanych ptaków, szeptem płynącego strumyka

płaczem trawy o poranku, radosnym zapachem kwiatów

i melodią skrzypiec polnego konika

dzień do życia powraca z ponurych zaświatów

Gwiezdny deszcz nocą zmywa niepokój z nagiego ciała

Woń czekolady z pobliskiego wulkanu, unosi mgła po mlecznej równinie

Matka natura puchowe łoże z leśnego runa posłała

w którym osowiały zegar do snu układa, hukaniem o pełnej godzinie

Człowiek z człowiekiem rozumem i sercem się dzielą

Ryby w strumyku ludzką mową gadają

Każdy dzień tygodnia jest słoneczną niedzielą

który z nocą przy wschodzie i zachodzie słońca, za ręce się trzymają

Wiosna w przyrodnim rodzeństwie tęczą kolorów rodzinny stół nakrywa

Lato płatkami kwiatów pajdę chleba świeżym miodem smaruje

Pastelowym dywanem braciszek Jesień przedsionek pokrywa

a sistra Zima ze szczytów gór waniliowymi lodami obdarowuje

Płacząca wierzba o pokój na ziemi szlocha

Wiatr długie jej włosy w warkocze zaplata

Najmniejsze stworzenie sercem olbrzyma na całe życie kocha

a przyjaźń nie pyta o pochodzenie i ręki nie podnosi na brata

Uczucie głodu i pragnienia żadna istota tutaj nie doznała

W zerwane warzywo drugie na jego miejscu wyrasta

Jedna kropla wody bezkresnym oceanem się rozlała

a pajęczyna z winogron ściany domów porasta

Sielankowe powietrze napełnia płuca tej łagodnej krainy

Ciało silny charakter z troską pielęgnuje

Będąc wdzięczny za wszystko o zdrowie proszę dla mojej rodziny

i żałując za grzechy, wieczne życie dla wszystkich w takim raju maluje

PAWEŁ JAĆKIEWICZ

KRAKÓW/NAPERVILLE