18-sierpnia-elektr

Ponad dobę po katastrofie ratownicy ciągle nie mogą powiedzieć, co stało się z 64 pracownikami elektrowni wodnej na Jeniseju na Syberii. Liczba zabitych wzrosła na razie do 12 osób.

– Jak na razie, niestety, nie mamy żadnych dobrych wieści. Liczba zabitych wzrosła – oświadczył minister ds. sytuacji nadzwyczajnych Siergiej Szojgu. – Funkcjonariusze milicji prowadzą teraz obchód po domach, rozpytują krewnych. Na chwilę obecną od rodzin otrzymano już 62 oświadczenia o tym, że ich bliscy wyszli do pracy i nie wrócili – dodał minister.

Szef resortu poinformował także, że trwa ustalanie, kto w czasie wypadku przebywał w maszynowni Sajańsko-Szuszeńskiej Elektrowni Wodnej.

Nie jest na razie pewne, co było przyczyną katastrofy, do której doszło w poniedziałek we wczesnych godzinach rannych czasu lokalnego, a w niedzielę wieczorem czas chicagowskiego. Minister Szojgu mówił wcześniej, że przyczyną awarii był nagły wzrost ciśnienia wody.

Pewne jest, że wypadek w elektrowni spowodował skażenie wód Jeniseju – do rzeki wyciekł olej transformatorowy, którego plama na wodzie ma około pięciu kilometrów długości.

Wybudowana na Jeniseju w 1980 roku hydroelektrownia to największa w Rosji i jedna z największych na świecie siłowni wodnych. Jej zapora ma 245 metrów wysokości i 1066 metrów długości, 110 metrów szerokości u podstawy i 25 metrów – na grzbiecie. Moc elektrowni to 6400 MW.

PAP