Walka Andrzeja Gołoty z Tomaszem Adamkiem wydaje się coraz bardziej realna. Obaj bokserzy mówią o tym starciu, obaj są „na tak”, więc powinno wszystko się udać. Prawdopodobnie 10 października dojdzie do walki wszech czasów w polskim boksie. Eksperci ze świata boksu są raczej zgodni. Góral jest faworytem. Jest jednak wyjątek, który wierzy w niespełnioną nadzieję białych.
Starcie mistrza świata z niedoszłym mistrzem w wadze ciężkiej już wzbudza wielkie emocje. Bardziej agresywny w słowach jest Gołota, ale zdaniem ekspertów zdecydowanie większe szanse ma Adamek.
Jedynym, który wierzy w “Andrew”, jest Paweł Skrzecz, srebrny medalista olimpijski z Moskwy, z 1980 roku. Nic dziwnego – ostatnio na łamach prasy “podszczypywał się” z Adamkiem.
Gołota zniszczy Adamka. Choćby warunkami fizycznymi jest w stanie go zdominować. Adamek będzie w ringu jak zagubione dziecko – powiedział Skrzecz w „GW”.
I to by było na tyle. Inni stawiają na Adamka. W swojego byłego podopiecznego nie wierzy nawet Al Certo. Dawny trener Gołoty przyznał w „GW”, że w tej walce Andrew nie ma szans. Bo? Bo jest za stary, za wolny, za dużo przegrał walk.
Można dodać, że Certo miał spięcia z Gołotą, bo ten nie chciał mu wypłacić kasy za walkę z Mikem Tysonem, ale trener się zarzeka, że nie ma to wpływu na ocenę szans obu bokserów. Certo nie widzi – jak Skrzecz – problemu w przewadze fizycznej Gołoty. Bo to Adamek ma nokautujący cios, a Andrew nie…
W podobnym tonie wypowiada się Jerzy Kulej, nasz były medalista olimpijski. Według niego Gołota popełnił błąd, godząc się na walkę. Ta skończy się, według Kuleja, kompromitacją cięższego pięściarza.
I znowu padają te same argumenty: jest za wolny, za słaby, rozbity psychicznie. Nie ma szans! I co gorsza, nie docenia Adamka. A ten – zdaniem Kuleja – nabrał wprawy: ma uderzenie i demoluje rywali. To wszystko ma poczuć Gołota.
Krzysztof Gieszczyk
sportfan.pl