Okazuje się, że na świecie nie brakuje ludzi naiwnych. Z jednej strony kryzys, z drugiej ci, którzy posiadają kapitał pragną robić najbardziej perspektywiczne inwestyce. No i często przy tym… głupieją. Okazuje się, iż na tejże przypadłości niektórzy potrafią zbić fortunę. Amerykanin Dennis Hope stał się miliarderem sprzedając działki w kosmosie.
Uznał on bowiem, że wszelkie traktaty o przestrzeni kosmicznej nie precyzują do kogo należy powierzchnia odkrytych ciał niebieskich. Dlatego napisał “Deklarację Własności”, w której przejmuje kontrolę nad kosmosem. Twierdzi też, jak podaje rosyjska “Prawda”, że ONZ jego deklaracji nie odrzucił, więc jest zgodna z prawem.
Cennik obrotnego pana Hope’a jest przystępny, w związku z tym chętnych do posiadania ziemi w kosmosie nie brakuje. Po wpłaceniu na konto domniemanego właściciela wszechświata $145 dana osoba staje się właścicielem akru ziemi na Księżycu, działka na Marsie jest tańsza o około $10, a na satelicie Jowisza – Io, akr kosztuje zaledwie 80 dolarów.
Do tej pory Amerykanin sprzedał działki ponad trzem milionom ludzi. Zarobił na tym kilka miliardów dolarów.
– Jak długo na Księżycu czy innych planetach będą wolne działki tak długo będę je sprzedawał – twierdzi niewiarygodnie zaradny Dennis Hope. No i okazuje się, że w tym szaleństwie jest metoda. Na zbicie fortuny oczywiście.
dziennik.pl, lp meritum.us