17-lipca-rosjaW Rosji wciąż giną wrogowie polityczni władzy. Choć nie ma bezpośrednich dowodów na to, że najwyżsi urzędnicy Rosji stoją za tajemniczymi zabójstwami dziennikarzy i obrońców praw człowieka, to ślady zleceniodawców tych mordów prowadzą na Kreml – czytamy na łamach “PolskiTimes”.

Jednak włodarze mocarstwa odżegnują się od tych oskarżeń. Władimir Putin po zabójstwie dziennikarki Anny Politkowskiej zapewniał, że dopilnuje, by ukarać winnych. Na szumnych zapowiedziach się jednak skończyło. Teraz jest podobnie.

Choć prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zapowiedział, że sprawa zabójstwa Natalii Estemirowej zostanie wyjaśniona, to nikt nie wierzy, że prawda wyjdzie na jaw. Bowiem wszędzie tam, gdzie rządzi reżim, giną ludzie dopominający się o wolność i sprawiedliwość. Środowe morderstwo obrończyni praw człowieka Natalii Estemirowej jest najlepszym tego przykładem.

(…)

Niedługo przed śmiercią Estemirowa pisała, że marionetkowego prezydenta Czeczenii na usługach Rosji, Ramzana Kadyrowa, w jego kraju ludzie boją się niczym terroru Stalina w Związku Radzieckim.

Wykonaniem wyroku śmierci było też zabicie Anny Politkowskiej – dziennikarki, która zasłynęła m.in. z opisywanych zbrodni, jakich w Czeczenii dopuszczali się rosyjscy żołnierze. Ich wyczyny polegające na gwałtach i mordowaniu niewinnych ludzi odbywały za cichym przyzwoleniem dowódców. Ci zaś dla takiego zachowania mieli zielone światło od najwyższych urzędników Kremla.

(…)

19 stycznia 2009 roku zaledwie kilkaset metrów od Kremla zginął Stanisław Markiełow. Podobnie jak Politkowska, na łamach “Nowej Gazjety” publikował artykuły o Czeczenii. Zasłynął z tego, że był obrońcą Czeczenów, których rodziny zostały wymordowane przez rosyjskich żołnierzy. Jednego z nich, pułkownika Jurija Budanowa oskarżał o zgwałcenie i zabicie czeczeńskiej dziewczynki.

Markiełow zginął od kul, wracając z konferencji prasowej poświęconej prawom człowieka. Wraz z nim zginęła jego 26-letnia asystentka Anastazja Baburowa. Choć informacje te wstrząsnęły nie tylko Rosją, ale i państwami zachodnimi, to bodaj najbardziej opisywanym przez media był przypadek byłego agenta KGB Aleksandra Litwinienki. Ten były szpieg uciekł na Zachód, opowiadając o tym, jak naprawdę wygląda polityka Putina wobec Czeczenii. Gdy Litwinienko zajął się prywatnym śledztwem w sprawie śmierci Politkowskiej, został otruty przez byłego agenta KGB Andrieja Ługowoja. Dzisiaj jest on deputowanym rosyjskiego parlamentu.

Choć Związek Radziecki upadł, a władze na Kremlu zapewniają o swoim przywiązaniu do wartości demokratycznych, to widać wyraźnie, że najbrutalniejsze metody KGB z czasów świetności radzieckiej bezpieki wciąż są w użyciu.

W 2004 roku nieopodal redakcji rosyjskiego miesięcznika “Forbes” serią z karabinu maszynowego zastrzelony został redaktor naczelny tego pisma Paweł Chlebnikow. Na łamach gazety opisywał powiązania rosyjskich biznesmenów z organizacjami przestępczymi i z prominentnymi rosyjskimi politykami.

(…)

Rok przed zabójstwem Chlebnikowa w tajemniczych okolicznościach zmarł również dziennikarz i deputowany do państwowej Dumy Piotr Szczekoczkin, który badał m.in. rosyjskie służby specjalne i korupcję wśród prokuratorów. Przed wyjazdem do USA Szczekoczkin trafił do szpitala z objawami zatrucia. Zmarł, a jako przyczynę śmierci lekarze podali “poważną reakcję alergiczną”. Wyniki jego śledztwa zostały zaś objęte tajemnicą.

Łukasz Słapek

Polska

całość pod adresem:

polskatimes.pl