Czy koniunktura zdąży powrócić przed odpaleniem lontu? Chodzi o wybuch społecznego gniewu, bo przeciętnym Rosjanom żyje się coraz gorzej. Przez pierwsze sześć miesięcy tego roku rosyjska gospodarka skurczyła się aż o 10 procent – podało rosyjskie Ministerstwo Rozwoju Gospodarczego.
Iwona Wiśniewska, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich powiedziała Polskiemu Radiu, że recesja w Rosji „jest odczuwalna w każdym sektorze gospodarki”, a jej załamanie silnie uderza w przemysł (produkcja przemysłowa spadła o ponad 15-procent).
W Rosję bije też stosunkowo niska obecnie cena ropy, która jeszcze niedawno zapewniała krajowi względną prosperity. Ale miało to też swoje minusy – wpływy z ropy powodowały to, że zaniechano reform.
Obecny kryzys uderza najbardziej w rosyjskie społeczeństwo, co według Ośrodka Studiów Wschodnich silnie wpłynie wkrótce na niechęć do rządzących krajem. Ta niechęć widoczna jest na razie głównie na prowincji, dokąd często jeździ ostatnio premier Putin, próbując wygaszać lokalne konflikty.
Zdaniem analityków, jeśli Rosjanie się zorganizują krajowi grozić mogą potężne demonstracje i eksplozja niezadowolenia. Na razie jeszcze takiego zagrożenia nie ma, bo niezadowolonym brakuje lidera.
Rządzący jak na mannę z nieba czekają więc na szybki powrót koniunktury. Poprawa może nastąpić już w przyszłym roku. Szacuje się jednak, że poziom z roku ubiegłego Rosja osiągnie dopiero za cztery lata. Czy przez ten czas Rosjanie się nie zbuntują? Tego nie wie dziś nikt.
Leszek Sadkowski
hotmoney.pl