W kwestii frekwencji wyborczej na tle Europy znów Polska wypada bardzo kiepsko. Do południa w Niemczech głosowało ponad 20 proc. wyborców, w Bułgarii – ponad 25 proc., a we Włoszech ponad 30 proc. Wynik Polski: niespełna 7 procent.
W większości europejskich państw pierwsze dane o frekwencji podają przynajmniej dwucyfrową liczbę. W Niemczech do godz. 14 głos w wyborach do Parlamentu Europejskiego oddało 20,2 proc. uprawnionych. Lokale wyborcze zamknięto o 18, a z sondaży wynika, że całkowita frekwencja nie przekroczy 40 procent.
Wszystkich przebiła Malta – w zakończonych w sobotę eurowyborach zagłosowało 79 procent uprawnionych (o 3 procent mniej niż w 2004 roku).
W Polsce do południa zagłosowało 6,65 procent. W 2004 roku frekwencja wyniosła 20,9 procent, co dało przedostatnie miejsce w Europie.
W Chicago wzięło udział w wyborach zaledwie kilkaset osób.