4-czerwca-16northkoreagiafp
Mniejszość koreańska w Japonii kibicuje atomowym testom Kim Dong Ila. Koreańską piątą kolumnę Japończycy wyhodowali sobie sami.

Kim Dżong Il straszy świat rakietami i głowicami nuklearnymi. Na Japończyków padł blady strach. To właśnie Kraj Kwitnącej Wiśni mógłby stać się pierwszym celem ataku rakietowego Korei Północnej. Tymczasem w Japonii żyje spora, bo licząca 600 tys. ludzi grupa obywateli, którzy nie tylko nie protestują (jak znaczna część Japończyków) przeciw północnokoreańskim próbom jądrowym, ale wręcz entuzjastycznie kibicują komunistycznemu reżimowi. Chodzi o mniejszość koreańską w Japonii. Po ostatnich testach rakietowych reżimu Kim Dzong Ila Koreańczycy nie kryli swojej radości, a demonstracje zmieniły się w starcia z japońskimi nacjonalistami.

W czasie okupacji Korei w latach 1910-1945 Japończycy wywieźli na swoje wyspy ponad milion Koreańczyków. Pracowali jako niewolnicy w fabrykach. Po wojnie zostali, ale ich upokorzenia wcale się nie skończyły. Oczywiście Koreańczycy nie byli już niewolnikami, ale nadal traktowani byli przez Japończyków jako mniejszość drugiej kategorii. Do dziś pracują głównie w gorzej opłacanych zawodach. Ci z Koreańczyków, którzy nie przeszli procesu „japonizacji”, nie zdali egzaminów z japońskiego i nie zmienili nazwisk na japońskie nie mają pełni praw obywatelskich. Jeszcze na początku lat 90. policja rejestrowała odciski palców obywateli pochodzenia koreańskiego.

Nie lepiej jest w stosunkach międzyludzkich. Popularne są niewybredne dowcipy o Koreańczykach, których nazywa się pogardliwie „grubymi ludźmi” i straszy nimi dzieci. Przy okazji atomowych i rakietowych prób północnokoreańskiego reżimu japońscy nacjonaliści organizują antykoreańskie demonstracje i napastują Koreańczyków. Ci w odpowiedzi na upokorzenia zorganizowali Ligę Koreańczyków w Japonii ( po koreańsku Czchonrion) i zwrócili się o pomoc do… komunistów z Phenianu. To właśnie Korea Północna, a nie Południowa stała się głównym sponsorem i sojusznikiem Koreańczyków z Japonii.

(…)
Michał Kacewicz

Newsweek
całość pod adresem

newsweek.pl