FBL-EURO2008-BEL-POL“Mam jedną pracę: jestem selekcjonerem reprezentacji Polski i mam obsesję, by awansować na mistrzostwa świata do RPA. I to się nie zmieni. Doradzam Feyenoordowi wyłącznie w wolnym czasie, ale jak widać, do niektórych to nie dociera. Mam dość tych bzdur” – mówi DZIENNIKOWI Leo Beenhakker.

– Dawno pana nie było w polskich mediach. Czym pan się ostatnio zajmował?
Leo Beenhakker: – I bardzo dobrze, że mnie nie było. Lepiej zostawić tak jak jest, widzę jednak, że pojawia się tyle różnego rodzaju artykułów i bzdur na mój temat, że wcale mnie nie potrzebujecie. Aktualnie jestem w Belgii, spędzam trochę czasu w domu. W weekend jednak już pojawię się znowu w Polsce i zostanę przez najbliższy tydzień. Mamy trochę pracy, muszę powołać piłkarzy na zgrupowanie w RPA, obejrzeć mecze ligowe.

Z tego, co do nas dociera ma pan też sporo pracy w Feyenoordzie. Spotkania z potencjalnymi inwestorami itd.
– A pan znowu o tym. Nie miałem żadnego oficjalnego spotkania z żadnym inwestorem. Spotkałem się z nim tylko na kawie…

– No właśnie. Wciąż te spotkania na kawie. Tymczasem mówi się coraz więcej o tym, że podpisze pan z Feyenoordem kontrakt.
– Mam już dość tych bzdur. Nie mogę tego zrozumieć. Mam jedną pracę: jestem selekcjonerem reprezentacji Polski i mam całkowitą obsesję, by awansować na mistrzostwa świata do RPA. I to się nie zmieni. Doradzam Feyenoordowi tylko i wyłącznie w wolnym czasie, ale jak widać do niektórych to nie dociera.

– Zostanie pan jednak w Feyenoordzie w przyszłym sezonie?
– Co to znaczy, czy zostanę? Nie jestem pracownikiem klubu.

– Czy dalej będzie pan nieoficjalnie pomagał i doradzał?
– Nie wiem. Jeżeli chodzi o kwestię mojego czasu wolnego, tylko ja o nim decyduję. Jeśli będą w dalszym ciągu prosić mnie o pewne rady i jakąś pomoc, to może tak. Feyenoord mnie nie zajmuje aż tak. Z tego co widzę wasze media nie potrafią tego przyjąć do wiadomości i robią z tego sensację. Podobnie zresztą jak z innych rzeczy.

– Jak na przykład z tego, czy pojawi się pan 6 maja na zarządzie PZPN?
– Nie mam pojęcia dlaczego jest tyle hałasu wokół mojej wizyty na zarządzie. To normalna rzecz, że trener się spotyka z zarządem, także w klubie. Jestem pewien, że zarówno Jan Urban, czy Franciszek Smuda też spotykają się ze swoimi pracodawcami. Ci ludzie chcą zadać mi kilka pytań, dowiedzieć się, jaka jest sytuacja w drużynie narodowej. Będę 6 maja.

– Sensacja jest z tego powodu, że to już któreś zaproszenie, i do tej pory pan się nie pojawiał. Niektórzy działacze PZPN nie kryją się z niechęcią do pana. I napięcie rośnie.
– Nie mam żadnego napięcia. Nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. A na ostatnie posiedzenie nie mogłem przyjechać, ponieważ dostałem zaproszenie do mojego przyjaciela Guusa Hiddinka do Londynu i byłem już umówiony. Z kolei zaproszenie od PZPN wpłynęło w ostatniej chwili i nic nie byłem już w stanie przestawić. Ustaliłem moją nieobecność z prezesem Grzegorzem Lato. Nie wiem więc skąd tyle zamieszania.

(…)

Rozmawiał: Piotr Żelazny

całość pod adresem:

www.dziennik.pl