28-marca-bez-robocie
Stopa bezrobocia w Stanach przekracza 8 procent. Suche liczby nie mówią jednak całej prawdy o rynku pracy za oceanem.

Problem bezrobocia jest dużo poważniejszy niż pokazują to suche statystyki amerykańskiego Departamentu Pracy. I nie chodzi tu tylko o jego konsekwencje dla całej gospodarki, w postaci spadającego popytu konsumpcyjnego czy rosnącej liczby niespłacanych kredytów. Oficjalnie publikowane dane o stopie bezrobocia w Stanach Zjednoczonych nie pokazują rzeczywistego obrazu rynku pracy.

We wtorek amerykański Departament Pracy podał informacje o liczbie składanych podań o zasiłek dla bezrobotnych. W tygodniu, który skończył się 21 marca o zasiłek aplikowało rekordowe 652 tys. Amerykanów. Ten wskaźnik jest o tyle istotny, że mówi wiele o narastających problemach ze znalezieniem nowej pracy. Dowodem tego jest rosnąca liczba osób sięgających po federalną pomoc dla bezrobotnych. Zasiłki wypłacane z budżetu federalnego trafiają wyłącznie do tych osób, które nie mogą znaleźć pracy przez dłużej niż 6 miesięcy i wygasły im już stanowe zasiłki dla bezrobotnych. Takich osób jest obecnie 1,4 mln. W sumie zasiłki dla bezrobotnych w Stanach otrzymuje 7,8 mln byłych pracowników. Kolejne 4 mln są również uznane za bezrobotne, ale nie przysługują im już żadne federalne lub stanowe świadczenia z tego tytułu.

Aby zobaczyć rzeczywisty obraz rynku pracy do powyższych liczb trzeba dodać kolejne. Szacuje się, że około 2 mln bezrobotnych poddało się i przestało poszukiwać aktywnie pracy. Wypadli przez to z oficjalnych statystyk. Kolejne 8,6 mln Amerykanów pracuje w niepełnym wymiarze godzin, nie dlatego, że tak chcą, tylko dlatego, że nie mogą znaleźć innej pracy. W sumie, zdaniem analityków portalu MarketWatch, około 15 proc. potencjalnych pracowników jest albo bezrobotnych, albo prawie bezrobotnych. To prawie dwa razy więcej niż oficjalnie podawana stopa bezrobocia, która w lutym wzrosła w Stanach o 651 tys. osób do 8,1 proc. Kolejne napływające dane nie nastrajają optymistycznie. W marcu amerykański rynek pracy skurczy się o kolejne 600 tys. miejsc pracy.

Problem nadmiernie optymistycznych danych o bezrobociu nie dotyczy wyłącznie Amerykanów. W Europie on również istnieje, chociaż amerykańskiego i europejskiego rynku pracy nie można ze sobą łatwo porównywać. Rynek pracy w Europie jest dużo mniej elastyczny, pomoc dla bezrobotnych jest zdecydowanie bardziej rozwinięta. Niemniej kiepsko płatna praca na niepełny etat dotyka również Niemców, Polaków czy Anglików. Na naszym kontynencie spotkamy też, może niezbyt liczną, ale jednak istniejącą grupę osób, które zniechęcone, zrezygnowały już z jakichkolwiek starań o pracę. Szacuje się, że w Polsce w marcu pracę utraci kilkadziesiąt tysięcy osób i wskaźnik bezrobocia przekroczy 11 proc.

Demon bezrobocia krąży nad światem i nie widać najmniejszych oznak, aby szybko przestał straszyć. Optymistyczne prognozy zakładają, że z dużym i rosnącym bezrobociem na pewno będziemy mieli do czynienia przynajmniej do końca roku. Zatem do gospodarczego ożywienia jeszcze daleka droga. Spadek bezrobocia to jeden z najważniejszych symptomów końca kryzysu.

StockWatch.pl