20-lutego-_goldman_sachs_070810_msWielki amerykański bank inwestycyjny Goldman Sachs ujawnił, że w ostatnim czasie grał na osłabienie złotego, ale teraz wycofuje się z naszego rynku. Zarobił już bowiem więcej, niż planował. Pikanterii sprawie dodaje przypomniany przez media fakt, że międzynarodowym doradcą banku na Europę Centralną i Wschodnią jest Kazimierz Marcinkiewicz. – Bardzo się z tego cieszę, bo jest to najlepszy bank inwestycyjny świata – mówił w lipcu 2008 r. były premier. Wczoraj w TV Puls zaprzeczył, by miał cokolwiek wspólnego z operacjami walutowymi.

Niespodziewany komunikat Goldman Sachs ogłoszono bezpośrednio dzień po pojawieniu się na rynku walutowym nowego gracza – polskiego rządu. Minister finansów wymienił w środę pierwszą transzę euro z funduszy unijnych na złotego. Wczoraj zapowiedział, że operację tę powtórzy. Daty i wielkości interwencji oczywiście nie zdradził.

– Goldman wycofał się, bo po prostu nie chciał kopać się z koniem, czyli naszym rządem – mówi Piotr Kuczyński, główny analityk Xeliona.

Czy odwrót amerykańskiego banku zapowiada koniec osłabiania złotego? Czy spekulanci powiedzą: dziękujemy, i wyniosą się z Polski? A może zaczną grać na wzmocnienie naszej waluty?

Tę ostatnią hipotezę potwierdzałyby nieoficjalne informacje z rynku walutowego, że na początku lutego zawarto kilka bardzo dużych transakcji, których zleceniodawcy zabezpieczali się na wypadek, gdyby w czerwcu euro kosztowało już tylko 3,90 zł. Jedną z takich transakcji na 150 mln euro potwierdzili analitycy z TMS Brokers.

Jednak sytuacja wymyka się wszelkim prognozom. Wczoraj złoty był początkowo najszybciej zyskującą walutą w regionie. Wystarczyło kilka godzin, by do euro i franka odzyskał po 2-3 proc. Za euro trzeba było zapłacić 4,67 zł, podczas gdy jeszcze we wtorek- 4,92 zł. Ale w drugiej połowie dnia zniwelował całość czwartkowych zysków. W chwili zamykania tego numeru za euro trzeba było zapłacić już 4,79 zł. A zatem bitwa o złotego trwa. Może dojść do kolejnych prób przebicia poziomu 5 zł za euro.

Porannemu umacnianiu się waluty towarzyszył skok kursów akcji na giełdzie. WIG20 zyskał 5,1 proc. Inwestorów nie zraziły fatalne dane GUS o produkcji, która w styczniu spadła w ujęciu rok do roku o prawie 15 proc. To wynik gorszy, niż spodziewali się eksperci.

Uspokoić nastroje miała wczorajsza debata w Sejmie. Premier Donald Tusk przekonywał, że zwlekanie z przyjęciem euro wepchnie Polskę w biedę. Zapowiedział też pomoc rządu dla kredytobiorców. Osoby, które stracą pracę i nie są w stanie spłacać kredytu mieszkaniowego, otrzymają dopłaty do rat z Funduszu Pracy. Rząd zamierza przeznaczyć na ten cel 400 mln zł.

POLSKA – THE TIMES