20-lutego-kamila_skolimowska_166037g

Dr Śmigielski: To skandal, że nie było lekarza

To skandal, że na zgrupowaniu nie było lekarza lub nie zapewniono opieki lekarskiej – mówi “Gazecie Wyborczej” lekarz olimpijskiej reprezentacji na igrzyskach w Pekinie Robert Śmigielski.

– Jeśli Polski Związek Lekkiej Atletyki nie mógł wysłać lekarza z Polski, to powinien zapewnić opiekę portugalskiego. Lekarz nie dopuściłby do tego, by osoba, która zemdlała, po odzyskaniu przytomności została postawiona na nogi i gdzieś odprowadzana – mówi Śmigielski.
“Badania sportowców pozostawiają wiele do życzenia”

– Kamilę dzień wcześniej bolały łydki. Słyszę, że miała duszności. Tego lekarz by nie zlekceważył, bo to razem poważne sygnały nadchodzącego nieszczęścia. Mogą świadczyć o zakrzepicy. Każdy ruch może w tym przypadku spowodować tragedię – twierdzi Śmigielski. – Podobnie było w przypadku śmierci 22-letniego hiszpańskiego piłkarza Antonio Puerty półtora roku temu. Stracił przytomność na boisku, ale po odzyskaniu świadomości odprowadzono go z murawy. Tak nie wolno.

Związek twierdzi, że nie wysyła się lekarzy na każde zgrupowanie kadry, zwłaszcza tak małe jak portugalski obóz miotaczy, gdzie było kilkoro sportowców. Z całą kilkudziesięcioosobową lekkoatletyczną kadrą pracuje tylko czterech lekarzy.

– W 80 proc. powodem nieszczęścia jest niewłaściwa pierwsza pomoc – mówi Śmigielski.

rl

Gazeta.pl – www.gazeta.pl

Śledczy badają, dlaczego zmarła Skolimowska

Dwa dni po nagłej śmierci naszej mistrzyni olimpijskiej w rzucie młotem prokuratura rozpoczyna śledztwo, które ma wyjasnić okoliczności tragedii. Postępowanie w sprawie Kamili Skolimowskiej ruszyło w warszawskiej prokuraturze – dowiedział się DZIENNIK.

– Prokuratura przede wszystkim zwróci się o pomoc prawną do Portugalii o nadesłanie wszystkich zebranych materiałów przez tamtejszą prokuraturę, która na pewno prowadzi podobne postępowanie – mówi DZIENNIKOWI szef warszawskiej prokuratury okręgowej Andrzej Janecki.

Czy prokuratura podejrzewa skutki dopingu? – Nie chcę wchodzić w szczegóły. Kodeks zobowiązuje nas do wszechstronnego zbadania sprawy, wzięcia pod uwagę wszystkich możliwości. Będziemy brać pod uwagę odżywianie, przyjmowane środki farmakologiczne, treningi – mówi Janecki.

Kamila Skolimowska, 26-letnia lekkoatletka zmarła w środę na zgrupowaniu lekkoatletów w Portugalii. Skolimowska od dłuższego czasu źle się czuła. Skarżyła się na problemy z oddychaniem. Była poddawana systematycznym badaniom lekarskim w kraju. Sama zdecydowała się zbadać dodatkowo na początku stycznia, podejrzewając jakieś objawy astmy. Dziś będą znane wyniki sekcji zwłok lekkoatletki.

Kamila Skolimowska urodziła się w 1982 roku w Warszawie. Była córką znanego ciężarowca Roberta Skolimowskiego, olimpijczyka z Moskwy z 1980 roku. Jej największy sukces to olimpijskie złoto w 2000 roku w Sydney. Kiedy stawała na najwyższym stopniu podium, miała niespełna 18 lat. Była medalistką mistrzostw Europy seniorów i mistrzynią Świata i Europy juniorów. W listopadzie ubiegłego roku skończyła 26 lat.

dw

www.dziennik.pl/

Koleżanka Kamili ujawnia smutną prawdę

Lekkoatletka Kamila Skolimowska czuła się źle już dawna. Wiedziało o tym wiele osób. “Prawda jest taka, że Kamilę dusiło już w Pekinie. Nie mogła oddychać. Była tam w fatalnym stanie. Po powrocie z igrzysk chodziła do lekarzy sportowych, pytała, co jej jest” – opowiada koleżanka sportsmenki.

– Bolały ją a to plecy, a to kolana, ciągle miała problemy z oddychaniem. Przed igrzyskami zdarzało się, że przez te dolegliwości spała na siedząco. Po igrzyskach przeszła operację przepukliny, nie trenowała, więc przez jakiś czas wszystko było ok. A potem znowu zaczęła mieć duszności, znowu musiała przerywać treningi – mówi znajoma, również lekkoatletka, która nie chce ujawnić swojego nazwiska.

– Zrobiła rezonans magnetyczny, zrobiła USG. Słyszała różne diagnozy – że żebro uciska płuco, że uciska mięsień. Chyba na obozie w Cetniewie zrobiła w końcu rezonans magnetyczny. Po tym obozie pojechała do lekarza, żeby coś z tym zrobić. Żadnego lekarza akurat nie było, byli na wczasach byli – relacjonuje.

Kamila postanowiła, że pojedzie na obóz do Portugalii. Co wydarzyło się w portugalskim Santo Antonio, gdzie trenuje grupa naszych lekkoatletów? – Przez pierwsze 10 dni obozu Kamila czuła się dobrze. Potem z każdym dniem coraz gorzej – opowiada dyskobolka Wioletta Potępa, przyjaciółka Skolimowskiej, która cały czas jest w Santo Antonio.

– Wiecznie się dusiła, kichała, kaszlała, prychała, nie mogła oddychać. Więcej zajęć przesiedziała niż przetrenowała. We wtorek spuchła jej noga. Poszła na masaż, twierdziła, że czuje się lepiej. Ale w środę znowu było źle. Rano nie przyszła na trening. Spała. Po południu zjawiła się na zajęciach, przetruchtała 60 metrów, usiadła na ławeczce w siłowni i zemdlała – opowiada Potępa.

Zanim przyjechała karetka, na chwilę odzyskała przytomność. Dramat nastąpił w szpitalu w Santo Antonio. Po 10 minutach przyjechała na sygnale karetka reanimacyjna. Reanimacja trwała godzinę. – Lekarka przyszła do nas, powiedziała, że niestety, nie udało się – mówi Potępa.

Kamila Skolimowska zostanie pochowana w Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach, najprawdopodobniej w przyszły czwartek.

“Przegląd Sportowy”

Kuzyn Kamili: Śmierć miała zapisaną w genach

Przyczyna śmierci Kamili Skolimowskiej nadal pozostaje nieznana. Prawdopodobnie był nią zator tętnicy płucnej. Strongman Sebastian Wenta, kuzyn naszej mistrzyni olimpijskiej, uważa, że mógł on być spowodowany obciążeniami genetycznymi. Wszystko wyjaśni się dziś gdy zostaną ujawnione wyniki sekcji zwłok.

Wenta wspomina, że kilka miesięcy temu jego ojciec Edmund, rodzony brat matki Kamili, także zmarł na zator płuc. – Tamtego dnia czuł się znakomicie, chciał iść na grzyby i nagle upadł. Stracił przytomność. Po chwili jednak ją odzyskał, był wszystkim zaskoczony. Pytał, co się stało. Za chwilę stracił przytomność po raz drugi. I już jej nie odzyskał. Dokładnie to samo przydarzyło się Kamili”- mówi czołowy polski strongman serwisowi sportfan.pl.

Wenta dodaje, że jego ojciec na tydzień przed śmiercią był na badaniach i wyniki były w porządku. Lekarze mówili, że to mogą być obciążenia genetyczne.

Sam Sebastian Wenta wcześniej także był bliski śmierci z powodu kłopotów z układem krążenia.

“Przegląd Sportowy”, sportfan.pl