18-lutego-cellularAmatorzy prowadzenia auta przy jednoczesnym korzystaniu z telefonu komórkowego w Chicago muszą przygotować się na wyższe kary w przypadku zatrzymania przez miejscową policję. Grzywna za telefoniczne rozmowy kierowców bez urządzenia pozwalającego na telefonowanie bez użycia rąk (tzw. hands free device) podniesiona właśnie została z 75 do 100 dolarów. Chicagowskie władze zwiększyły również kary dla tych, którym w trakcie rozmowy przez komórkę przydarzy się wypadek drogowy. Zamiast dotychczasowych 200 dolarów, zapłacą obecnie 500. A że zapłacą, rzecz niemal pewna, bo miasto desperacko usiłuje załatać poważne dziury w swym budżecie.

Świadczyć o tym mogą na przykład podwyżki opłat za uliczne parkowanie, co zaczęto wprowadzać w życie w (czarny zaiste!) piątek, 13 lutego. Przestawianie parkometrów na nowe stawki zaczęło się od centrum miasta. Ale oficjalnie zapowiedziano szybkie uporanie się z terenem “Loop” i wprowadzenie zmian wysokości opłat w parkometrach na terenie całego Chicago do połowy marca. Opłaty te wzrastają w zależności od lokalizacji urządzenia, przy czym tam, gdzie dotychczas płaciło się 25 centów za godzinę, minimalną opłatą będzie 1 dolar. Co więcej, parkometry przyjdzie nam teraz “karmić” 24 godziny na dobę, każdego dnia tygodnia – łącznie z bezpłatną dotychczas niedzielą! – przez cały rok.

Tajemnica owych zmian leży w mniej eksponowanym publicznie fakcie oddania usług parkingowych w prywatne ręce. Kontrakt na chicagowskie parkometry wygrała, w wyniku przetargu, nowojorska spółka o ograniczonej odpowiedzialności Chicago Parking Meters, LLC, która ma wpompować do budżetu miasta sumę 1,15 miliarda dolarów. Co ciekawe, z kartotek Sekretarza Stanu Illinois wynika, że zarejestrowana ona została w Illinois z datą 3 grudnia 2008 roku, zaś zarząd nad nią sprawują inwestorzy i partnerzy z trzech spółek działających pod szyledm Morgan Stanley przy 1580 Broadway na Manhattanie.

– Jest to jeszcze jedna część bieżącego zaangażowania się burmistrza na rzecz obrony podatników nieruchomościowych przed wzrostem podatków – deklarował w komunikacie prasowym City of Chicago szef miejskiego personelu Paul A. Volpe. – Zgodnie z tą kreatywną umową, posłużymy się funduszami z umowy wynajmu parkometrów do wpomożenia zbalansowania naszego budżetu w tym roku. I stworzyliśmy również fundusz awaryjny, który pozwoli miastu Chicago przebrnąć przez te trudne czasy, aż nasza ekonomia się odmieni.
Rada miejska przyjęła również rezolucję w sprawie podwyższenia kar za nieuiszczenie opłaty za parkometr, co zostanie wdrożone do przepisów jeszcze w tym miesiącu.

Zapowiada się także uderzenie w portfel kierowców ze strony stolicy stanu Illinois; w postaci podwyżki stanowego podatku od paliwa, która musi się odbić na jego cenie na stacjach benzynowych. John Cullerton, nowy prezydent senatu Illinois, oznajmił kilka dni temu w Springfield, że podwyższenie podatków od paliwa może być najlepszym sposobem na pokrycie kosztów naprawy dróg i mostów, a przy tym na tworzenie nowych miejsc pracy. W jego przekonaniu podniesienie tego podatku jest o wiele bardziej sensowne od wcześniejszych propozycji, w tym postulatu obciążenia kasyn kosztami drogowych prac.

W chwili obecnej Illinois dodaje 19 centów stanowego podatku do ceny każdego galona paliwa. W stanowym parlamencie pojawiły się ostatnio głosy, aby podnieść to do poziomu 27 centów za galon.

Można tu jeszcze dodać, że akcyza federalna zwiększa cenę każdego galona paliwa o 18,4 centa (24,4 centa – disel), zaś miasto Chicago dokłada do tego od siebie dodatkowe 12,75 centa za galon.

Darek JAKUBOWSKI
[email protected]

MERITUM.US