20-stycznia-barak-obama

Po chwilach radości w związku z objęciem urzędu prezydenta przez Baracka Obamę, którym dała się ponieść nawet Europa, przychodzi czas na chwilę refleksji. 44. prezydent USA witany był serdecznie przez cały świat, jednak analitycy gospodarczy zastanawiają się, czy już wkrótce w gospodarce nie pojawią się globalne problemy, które zmącą tę radość. Zaprzysiężenie Baracka Obamy było wielkim wydarzeniem, politycy mówią nawet o nowej erze w polityce. A jednak coś mąci tę powszechną radość.

Lepszy protekcjonizm?

Gospodarki światowe nadal trawi globalny kryzys, a analitycy obawiają się, czy nowy prezydent, chcąc mu zapobiegać, nie posunie się do protekcjonizmu. Szukanie prostych rozwiązań prowadzi bowiem do myślenia, że skoro zawiodły liberalne podstawy nieskrępowanej gospodarki światowej to najłatwiej zastąpić je protekcjonizmem państwowym. Pytanie tylko czy to, czego dziś gospodarka potrzebuje to opieka państwowa.

Proeuropejski?

O Obamie mówi się, że jest dotychczas najbardziej proeuropejskim prezydentem USA, nie można jednak zapominać, że jest też Amerykaninem, do tego amerykańskim prezydentem. Co prawda obiecał, że w sprawie zapobiegania kryzysowi będzie blisko współpracował ze swoimi partnerami w Europie, ale czy dotrzyma tej obietnicy, jeśli sytuacja na świecie będzie się tylko pogarszać? Obiecał, że na kwietniowym spotkaniu grupy G20 przedstawi swoje konkretne rozwiązania, ale pytanie czy zgodzi się także na reformę systemu bankowego, jaką zaproponowała Unia Europejska?

Unikanie protekcji

– W końcu UE stoi na stanowisku, że odpowiedzią na kryzys jest unikanie protekcjonizmu państwowego – jak mówi kanclerz Niemiec Angela Merkel. Również francuski minister finansów Christine Lagarde podkreśla: – Mam nadzieję, że kryzys gospodarczy nie sprawi, że amerykańscy urzędnicy zejdą z założonego wcześniej kursu. Olbrzymie ilości pieniędzy pompowanych choćby w amerykański rynek motoryzacyjny jeżą na głowie włosy ze strachu politykom w całej Europie i nie tylko.

Stare błędy

Protekcjonizm państwowy może spowodować załamanie międzynarodowych stosunków handlowych, podobne do tego z 1929 r. Barack Obama nie może powtórzyć tego błędu. Zamiast tego powinien wspierać powrót do liberalizmu i swobody, która panowała przed wybuchem kryzysu. Na to przede wszystkim liczy Europa. Protekcjonizm jest zapewne najprostszym rozwiązaniem dzisiejszych bolączek amerykańskiej gospodarki. Pytanie tylko, ile kosztowałoby to Europę, nawet cały świat, gdyby załamała się wymiana handlowa z USA? Czy nasze gospodarki byłyby w stanie się jeszcze podnieść?

Pierwsze decyzje

Dlatego ekonomiści wyrażają powszechną nadzieję, że nowy prezydent nie będzie szukał przede wszystkim prostych rozwiązań, a takich, które z punktu widzenia światowej gospodarki będą najlepsze. Zadba o stworzenie nowych miejsc pracy, poprawi przepisy. Pogrążony w kryzysie świat wyczekuje zatem pierwszych decyzji gospodarczych nowego prezydenta, bo od tego zależy być albo nie być ich gospodarek, a nawet całej gospodarki światowej.

Eliza Snowacka

gazetafinansowa.pl