Ropa w górę po spotkaniu OPEC

Notowania ropy naftowej wzrosły po tym, jak Chiny poczyniły dalsze postępy w kierunku ponownego otwarcia, OPEC+ utrzymał produkcję na stałym poziomie, a sankcje na rosyjską ropę zaczęły obowiązywać. Traderzy rynku surowcowego oraz obserwatorzy oczekiwali niedzielnego spotkania Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC) i jej sojuszników, w tym Rosji (OPEC+). Kartel miał zdecydować do dalej i jak wynika z danych decydenci zdecydowali, że utrzymają swoje cele produkcyjne na niezmienionym poziomie, pomimo limitu cenowego na rosyjską ropę, który został nałożony przez kilka krajów zachodnich na początku tygodnia. Sekretarz Skarbu Stanów Zjednoczonych, Janet Yellen potwierdziła w ostatnich wypowiedziach, że Grupa Siedmiu, Unia Europejska i Australia “wspólnie ustaliły limit na cenę morskiej rosyjskiej ropy“. Oczekuje się, że posunięcie to zaszkodzi głównemu źródłu zysków Rosji, a jednocześnie pomoże globalnemu rynkowi zachować stabilne dostawy, powiedziała w oświadczeniu.

Decyzja OPEC oraz OPEC+, uważana jest za najbezpieczniejszą opcję dla organizacji, która da grupie czas na ocenę rynku w niepewności co do pułapu cenowego 60 dolarów za baryłkę, z którego Rosja już zrezygnowała. Wszyscy delegaci głosowali za utrzymaniem dotychczasowej polityki, bez sprzeciwu. Warto również przypomnieć, że na ostatnim spotkaniu członkowie grupy podjęli decyzję o ograniczeniu produkcji o 2 mln baryłek dziennie, co wywołało spory między Stanami Zjednoczonymi a Arabią Saudyjską.

 

Zarabiamy coraz mniej!

Jak wynika z nowego raportu Międzynarodowej Organizacji Pracy (MOP), globalne, realne, miesięczne płace spadły po raz pierwszy, od kiedy w 2006 roku organizacja ta zaczęła prowadzić statystyki. Według szacunków w pierwszej połowie 2022 roku obniżyły się one rok do roku o -0,9 proc. Przy czym co interesujące, spadek dochodów odczuli głównie mieszkańcy krajów rozwiniętych, a nie tych wschodzących. Zaraz po tym, jak światowa gospodarka w 2021 roku zaczęła wychodzić z pandemicznego kryzysu, wpadła ona w kolejny kryzys. Ze względu między innymi na hojne programy fiskalne, wpływ ożywienia na ceny surowców takich jak ropa oraz zerwanie wielu łańcuchów dostaw, inflacja już w 2021 roku w wielu krajach zaczęła rosnąć. Co więcej, mimo wielu napawających optymizmem prognoz, wzrost cen w 2022 roku nie tylko nie zwolnił, ale jeszcze przyspieszył. Rosyjska inwazja oraz spowodowany nią kryzys energetyczny sprawił, według Międzynarodowego Funduszu Walutowego, iż globalna inflacja wyniesie w bieżącym roku aż 8,8 proc. Przy czym rok temu była ona o 4,1 pkt proc. niższa.

Jak wskazują analitycy MOP w „Global Wage Report 2022-23”, ze względu na największe od dekad tempo wzrostu cen, siła nabywcza wynagrodzeń spadła. Z ich wyliczeń wynika, że globalne, miesięczne, realne płace w pierwszej połowie 2022 roku obniżyły się aż o 0,9 proc. rok do roku. Przy czym w całej, dotychczasowej historii statystyki MOP nie odnotowano ich spadku! Nawet w 2008 roku, kiedy to wybuchł największy, światowy kryzys finansowy od 1929 roku globalna dynamika wynagrodzeń realnych była dodatnia! Co więcej, jeżeli z wyliczeń wyłączymy Chiny, w których to płace rosną znacznie szybciej niż w innych krajach, sytuacja prezentuje się jeszcze gorzej. Po zrobieniu tego okazuje się, że globalne, miesięcznie, realne płace spadły o 1,4 proc. Przy czym co interesujące, szczególnie mocniejszy spadek miał miejsce przeważnie w krajach charakteryzujących się wysokim poziomem PKB per capita. W rozwiniętych państwach członkowskich G20 spadek realnych, miesięcznych, płac wyniósł aż 2,2 proc. Z kolei w wypadku tych wschodzących nie tylko one nie spadły, ale wzrosły i to o 0,8 proc. Co więcej, to właśnie głównie rozwinięte gospodarki znalazły się na niechlubnej liście czterech państw G20, w których, co warto podkreślić, realne płace były niższe w 2022 roku, niż w 2008 roku! Te kraje rozwinięte to kolejno Japonia, która już od kilku dekad mierzy się z gospodarczą stagnacją, Wielka Brytania zmagająca się w ostatnich latach ze skutkami Brexitu oraz Włochy, które to najpierw musiały stawić czoło skutkom kryzysu finansowego z 2008 roku, a następnie zadłużeniowego. Jedynym państwem wschodzącym, a znajdującym się na wspomnianej liście, jest Meksyk.

Przy czym, obecny kryzys rosnących kosztów życia uderza znacznie mocniej w biedniejsze gospodarstwa domowe. Inflacja CPI jest konstruowana w oparciu o koszyk przeciętnego gospodarstwa domowego, a każdy z nas inaczej wydatkuje swoje dochody. Na przykład biedniejsze gospodarstwa domowe znacznie większą część swoich zarobków przeznaczają na zaspokojenie podstawowych potrzeb niż te relatywnie bogate. Co warto zaznaczyć ta różnica może być naprawdę znaczna. Choćby jak informują analitycy MOP, w takim Meksyk najbiedniejsze 10 proc. gospodarstw domowych przeznacza ok. 42 proc. swoich dochodów na zakup żywności. Z kolei w wypadku górnego decyla odsetek ten wynosi zaledwie 14 proc. Według szacunków organizacji inflacja odczuwana przez 10 proc. najlepiej zarabiających gospodarstwo domowych jest niższa w zależności od kraju od 1 do 4 punktów procentowej od tej, z którą musi się zmagać dolny decyl. Oznacza to, że nawet gdyby nominalne wynagrodzenia dogoniły inflację CPI to i tak w wielu państwach, realne dochody najbiedniejszych spadłyby!

Jak temu zaradzić? Według MOP rządy powinny wprowadzić rozwiązania mające na celu pomóc głównie tym najuboższym. Z tego powodu zalecają między innymi odpowiednie podniesienie wynagrodzeń minimalnych, gdyż w wielu krajach na skutek znacznego wzrostu inflacji, ich siła nabywcza znacznie spadła. Przy czym zaznaczają oni, że wdrożenie takiego rozwiązania musi odbywać się w ramach otwartego i opartego na dowodach dialogu społecznego zarówno z pracownikami, jak i przedsiębiorcami. Analitycy wskazują również, iż biedniejszym z kryzysem rosnących kosztów życia mogą pomóc różnorakie świadczenia. Choćby rządy mogą wprowadzać kierowane do najbiedniejszych bony energetyczne, z których środki można przeznaczyć, jak sama nazwa wskazuje, na opłacenie rachunków za szybko drożejącą energię.

 

Rosji brakuje pracowników

Mobilizacja mężczyzn na wojnę w Ukrainie sprawiła, że w Rosji brakuje siły roboczej. Przez brak rąk do pracy całe branże są w niebezpieczeństwie. Gospodarka Rosji już teraz sparaliżowana jest przez starzejącą i kurczącą się populację, co przy historycznie niskich poziomach bezrobocia i rekordowym spadku siły roboczej stanowi mieszankę wybuchową. Badanie przeprowadzone przez Instytut Gajdara w Moskwie w listopadzie wykazało, że rosyjski rynek pracy może stanąć w obliczu najpoważniejszego kryzysu od 1993 roku. Według raportu nawet jedna trzecia rosyjskiego przemysłu może borykać się z deficytem personelu z powodu mobilizacji do wojska.

Mobilizacja 300 tys. mężczyzn w połączeniu z wywołaną przez nią jeszcze większą falą emigracji zmniejszy pulę męskiej siły roboczej o 2 proc. To jeden z głównych powodów, dla których Bloomberg Economics szacuje obecnie potencjalne tempo wzrostu gospodarczego Rosji na zaledwie 0,5 proc. – czyli połowę poziomu sprzed wojny. Groźba, że niedobory siły roboczej doprowadzą ostatecznie do presji inflacyjnej, skłoniła już Bank Rosji do wstrzymania obniżek stóp procentowych. Mobilizacja wywołała odpływ pracowników z różnych branż, obejmując zarówno miejskich profesjonalistów umysłowych, jak i ludzi z obszarów wiejskich. Jedna trzecia firm straciła część pracowników w wyniku powołań do wojska, a prawie jedna piąta twierdzi, że nie zdołała ich wciąż zastąpić, wynika z listopadowego sondażu. Według raportu, wśród firm budowlanych zajmujących się budowaniem infrastruktury zdecydowana większość odczuwa coraz większy brak wykwalifikowanej siły roboczej i spodziewa się, że niedobory będą się pogłębiać w nadchodzących kwartałach.

Niedobory siły roboczej mogą stać się główną słabością Rosji w obliczu spowolnienia gospodarczego, które prawdopodobnie przedłuży się do przyszłego roku, zwłaszcza że inne części gospodarki znajdują się pod presją sankcji nałożonych przez Stany Zjednoczone i ich sojuszników. Prawie połowa firm ankietowanych przez Gaidar Institute stwierdziła, że braki kadrowe uniemożliwią im zwiększenie produkcji, nawet jeśli będzie wystarczający popyt. Jewgienij Kogan, profesor Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Moskwie uważa, że strach i niepewność spowodowały bardzo poważny odpływ siły intelektualnej roboczej oraz kapitału z kraju, co zaszkodziło wielu sektorom. „Jeśli ten ogromny potencjał rozwojowy pozostanie poza granicami kraju, doprowadzi to do poważnego spadku gospodarki w przyszłości” – powiedział.