Nowojorskie indeksy pod kreską czwartą sesję z rzędu

Inwestorów rozczarowała postawa Rezerwy Federalnej, która najwyraźniej nie ma zamiaru ulec naciskom Wall Street i planuje dalsze podwyżki stóp procentowych. Środowa konferencja Jerome’a Powella nie pozostawiła złudzeń. – Myślenie o pauzie w cyklu podwyżek jest bardzo przedwczesne. (…) Mamy wiele do zrobienia. Potrzebujemy ciągłych podwyżek stóp, aby dojść do tego poziomu restrykcyjnego dla gospodarki (…)Dane napływające od naszego ostatniego spotkania sugerują, że ostateczny poziom stóp procentowych będzie wyższy, niż wcześniej oczekiwano – powiedział reporterom szef Fedu. Jeśli słowa Powella znajdą potwierdzenie w działaniach (a w tym roku tak na ogół było), to posiadaczy akcji i obligacji czeka trudny czas. Oznacza to, że Fed ma zamiar podnieść stopę funduszy federalnych powyżej 5%. Czyli do poziomu ostatni raz widzianego w 2007 roku, a więc w czasie rozpoczęcia kryzysu finansowego. Wyższe stopy procentowe sprawiają, że maleje bieżąca wartość przyszłych przepływów pieniężnych, co prowadzi do niższych wycen akcji i obligacji.
Problem dotyczy teraz przede wszystkim amerykańskich akcji. Trwająca przez dwa poprzednie tygodnie wzrostowa korekta była bowiem napędzana spekulacjami na temat tzw. „Fed pivot”. Czyli „gołębiego” zwrotu w polityce pieniężnej Rezerwy Federalnej. Po środowym wystąpieniu Powella szanse na taki obrót wydarzeń mocno zmalały. Stąd też tak negatywna reakcja rynku. Czwartek był czwartą z rzędu spadkową sesją na Wall Street. Pod kreską zakończyło się też 6 z 7 ostatnich sesji na nowojorskich parkietach. S&P500 zaliczył spadek o ponad 1% po utracie 2,5% dzień wcześniej. Jeszcze mocniej w dół poszedł Nasdaq, który zniżkował o 1,73%. Wyraźnie lepiej wypadł Dow Jones, który osunął się tylko o 0,46% i utrzymał tuż powyżej 35 000 punktów. Posiadaczom akcji nie pomagały też publikowane dane makro. Na wciąż bardzo niskim poziomie (271 tys.) utrzymała się cotygodniowa statystyka nowo rejestrowanych bezrobotnych. To sygnał świadczący o sile amerykańskiego rynku pracy, co pozwala Fedowi dalej podnosić stopy procentowe. Gorzej od oczekiwań zaprezentował się za to indeks ISM mierzący koniunkturę w sektorze usług. W październiku odnotowano jego spadek do 54,4 pkt. z 56,7 pkt. we wrześniu i wobec oczekiwań rzędu 55,4 pkt. Analogiczny wskaźnik PMI zagościł głębiej poniżej 50 punktów (47,8 pkt.), sygnalizując spadek aktywności w najważniejszej części gospodarki USA. Znów bardzo słabo wypadły notowania technologicznych gigantów. Akcje Apple’a przeceniono o 4,2%. Kurs Amazona spadł o ponad 3%, a Alphabetu o przeszło 4%. Notowania Meta Platforms (czyli Facebooka) poszły w dół o 1,8%, osiągając najniższy poziom od 7 lat. Spółka Marka Zuckerberga przez ostatnie 13 miesięcy straciła ¾ swej wartości rynkowej.

 

Rosyjski przemysł ciągnie całą gospodarkę w dół

Jak informują analitycy głównie ze względu na sankcje nałożone przez Zachód, produkcja sprzedana tego sektora we wrześniu skurczyła się najmocniej od dwóch lat. Przy czym największy spadek zanotowano w branżach najbardziej uzależnionych od importu, czyli w tych odpowiedzialnych kolejno za produkcję środków transportu oraz dużego sprzętu AGD.  We wrześniu wskaźnik produkcji przemysłowej w Rosji był rok do roku mniejszy aż o 3,1 proc. Oznacza to, że spadł on równie mocno, co dwa lata temu, kiedy to wybuchła globalna pandemia koronawirusa, a ceny surowców energetycznych, tak ważne dla rosyjskiej gospodarki, poszybowały w dół. Za to, że rosyjski przemysł znalazł się w trudnej sytuacji odpowiadają głównie sankcje nałożone przez Zachód. Otóż po pierwsze te sprawiły, że rosyjskim przedsiębiorcom gwałtownie skurczył się rynek zbytu. Choćby europejskie kraje były jedynymi z najważniejszych nabywców rosyjskich produktów wytworzonych z drewna. Jak widać na zamieszczonym poniżej wykresie, w 2020 roku ponad 25 proc. drewnianych dóbr sprzedanych przez rosyjskie podmioty trafiło do państw należących do Unii Europejskiej. Jednakże obecnie nie mogą one już handlować nimi z europejskimi firmami ze względu na zakaz importu, który wszedł w życie 10 lipca. To właśnie głównie na skutek wdrożenia tego zakazu obróbka drewna w Rosji we wrześniu była niższa aż o 19,8 proc. rok do roku. Przy czym, co warto zaznaczyć, znacznie gorzej radzą sobie również inne branże, które wcześniej były w dużym stopniu uzależnione od popytu UE.

Do tego zachodnie sankcje nie tylko pozbawiły Rosję rynków zbytu, ale również możliwości sprowadzenia tak potrzebnych tamtejszej gospodarce dóbr. Mimo upłynięcia ponad trzech dekad od upadku Związku Radzieckiego, rosyjski przemysł nadal jest zacofany. Z tego powodu mocno opierał się on na sprowadzaniu maszyn oraz zaawansowanych technologicznie dóbr, takich jak półprzewodniki głównie z Zachodu. Jednakże obecnie ze względu na nałożone sankcje nie może tego robić, co owocuje słabymi wynikami wielu branż. Szczególnie mocno cierpi ta odpowiedzialna za produkcję środków transportu. Jak donoszą polscy ekonomiści, we wrześniu produkcja tych towarów była mniejsza o 51,8 proc. rok do roku. Przy czym liczba wyprodukowanych samochodów spadła aż o 77,4 proc. r/r. W nieciekawej sytuacji znalazł się również sektor odpowiedzialny za produkcję dużego AGD. Choćby we wrześniu liczba wytworzonych pralek oraz lodówek była kolejno o 57,9 i 42,4 proc. mniejsza w stosunku do analogicznego okresu w zeszłym roku.

Co warto zaznaczyć, Kreml zdaje sobie sprawę, jak ważne dla tamtejszego przemysłu są zachodnie dobra i próbuje załagodzić sytuację przez zwiększanie importu z alternatywnych kierunków na przykład z Turcji. Jednakże jedynie częściowo mu się to udaje. Według danych The Bank of Finland Institute for Emerging Economies import Rosji wzrósł od początku rozpoczęcia inwazji. Jednakże nadal jest o ponad jedną czwartą mniejszy w porównaniu do okresu sprzed rozpoczęcia wojny. Do tego, zapewne cześć tego wzrostu nie wynika ze wzrostu wolumenu importowanych dóbr, a z ich podrożenia.

Według prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego PKB Rosji w tym roku spadnie o 3,4 proc., a w tym nadchodzącym o 2,3 proc. Przy czym, co warto zaznaczyć, faktycznie tamtejsza gospodarka może sobie radzić znacznie gorzej, niż wskazują na to szacunki MFW. Otóż autokracje, a taką Rosja niewątpliwie jest, co do zasady zawyżają wzrost gospodarczy. Biorąc to oraz rosyjską propagandę sukcesu pod uwagę można mieć wątpliwości co do wyników tamtejszej gospodarki w pierwszych dwóch kwartałach tego roku, na których to opierają swoje prognozy między innymi analitycy MFW.  Choć, nawet gdyby Rosja w ogóle nie zawyżała wzrostu gospodarczego, a przewidywania MFW  były w 100 proc. poprawne, to i tak spadek PKB o 3,4 proc. jest naprawdę miernym wynikiem. Jeżeli przyjrzymy się krajom, które według prognoz najlepiej poradzą sobie gospodarczo w tym roku to zauważymy, że wśród nich znajdują się głównie państwa, które wzrost oparły na eksporcie surowców.  Z kolei gospodarka Rosji zasobna w wiele surowców, których ceny w tym roku pobiły historyczne rekordy, zamiast się rozwijać, kurczy się.

 

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *