Masz fortunę? Kup sobie klub sportowy!
Wśród najbogatszych Amerykanów, którzy należą do elitarnej listy magazynu “Forbes”, wielu z nich jest właścicielami klubów sportowych. Doświadczenie w zarządzaniu ogromnymi firmami procentuje, ponieważ takie inwestycje przynoszą zyski zwłaszcza wtedy, gdy przedsiębiorstwa tracą poprzez kryzys inflacyjny. Magazyn “Forbes” szacuje, że 10 proc. najbogatszych Amerykanów jest właścicielami klubów sportowych, które z powodzeniem występują w ligach koszykówki, futbolu amerykańskiego, hokeja na lodzie i baseballu. Wśród wszystkich inwestorów najwięcej miliarderów ma wieloletnie doświadczenie w zarządzaniu sportem, ale w zestawieniu znajdują się również debiutanci, tacy jak Rob Walton i Todd Boehly.
Zakup klubu sportowego może się opłacić. Przykładem jest najstarszy spadkobierca Wallmartu Rob Walton, który nabył w sierpniu klub sportowy Denver Broncos. Drużyna udzielająca się w rozgrywkach futbolu amerykańskiego została sprzedana za 4,56 mld dol., co stawia transakcję jako jedną z najdroższych w historii futbolu amerykańskiego. Automatycznie Rob Walton stał się najbogatszym właścicielem w lidze NHL. Inwestowanie w sport zaczęło być opłacalne w ciągu ostatnich dwóch dekad, a widać to zwłaszcza na przykładzie futbolu amerykańskiego. Dlaczego? Ponieważ od 1998 r. “Forbes” zaczął publikować wyceny klubów, co sprawiło, że zainteresowanie nimi oraz ich wartość błyskawicznie wzrosły. Trzeba wspomnieć, że sport może przyczynić się do utrzymania się na liście najbogatszych Amerykanów.
Dobrym przykładem jest Steve Ballmer, który jest właścicielem klubu koszykarskiego Los Angeles Clippers. Ballmer to także członek zarządu Microsoftu, którego akcje w tym roku spadły. Miliarder z kwotą 83 mld dol. zajmuje obecnie ósme miejsce w rankingu “Forbesa”, ale stracił w porównaniu do zeszłego roku 13,5 mld dol. Z pewnością byłby stratny bardziej, ale jest właścicielem klubu, który wyceniany jest na 3,3 mld dol. Na tegorocznej liście najbogatszych Amerykanów “Forbesa” widnieją nazwiska 50 właścicieli klubów sportowych – to siedmiu więcej niż w 2021 r. Jak donosi magazyn, 28 miliarderów, którzy inwestują w sport, jest bogatszych niż rok temu.
Najbogatsi działacze sportowi z rankingu “Forbesa”
- Steve Ballmer – 83 mld dol.
- Rob Walton -56,7 mld dol.
- David Tepper – 18,5 mld dol.
- Robert Pera – 17,6 mld dol.
- Steve Cohen – 17,5 mld dol.
- Daniel Gilbert – 17,3 mld dol.
7.Jerry Jones – 16 mld dol.
- Stanley Kroenke – 12,9 mld dol.
- Stephen Ross – 11,6 mld dol.
- Shahid Khan – 11,2 mld dol.
Ceny domów w USA poleciały na dół
Indeks 20 Miast odnotowuje pierwszy miesięczny spadek od 2012 roku. Czego mogą oczekiwać Amerykanie w kolejnych miesiącach? Opublikowane dane za lipiec wskazują, że wzrosty cen domów wyhamowały w całych Stanach Zjednoczonych. Jak przekazano w notatce prasowej ceny domów w USA spadły w lipcu. Dla przykładu indeks S&P CoreLogic Case-Shiller US National Home Price NSA przyjął dość nieoczywiste wartości. Obejmuje on wszystkie dziewięć amerykańskich oddziałów spisowych. W lipcu odnotował wzrost o 15,8% w porównaniu do 18,1% we wcześniejszym miesiącu. Natomiast roczny wzrost 10-City Composite wyniósł 14,9% w porównaniu do czerwcowego 17,4%. Idąc dalej, 20-City Composite przybrał wartość 16,1%, a w czerwcu 18,7%. Najwyższe ceny nieruchomości odnotowano w Tampie (Floryda), Miami i Dallas. Niemniej jednak wszystkie 20 miast odnotowało niższe podwyżki cen w roku kończącym się w lipcu 2022 roku w porównaniu z rokiem kończącym się w czerwcu 2022 roku. Ceny mieszkań w lipcu nadal były wyższe niż rok temu, ale znacznie ochłodziły się po czerwcowych wzrostach. W ostatnich miesiącach rynek rozgrzany był do czerwoności, a konsumenci często podejmowali nieprzemyślane decyzje o zakupie nieruchomości, czego, jak pokazują badania, coraz bardziej żałują.
Pomimo faktu, że ceny amerykańskich domów utrzymują się na wyższym poziomie niż przed rokiem, lipcowy raport odzwierciedla gwałtowne spowolnienie. Podczas gdy National Composite Index w ciągu dwunastu miesięcy (zakończonych w lipcu tego roku) wzrósł o 15,8%, jego wartość rok do roku w czerwcu wyniosła 18,1%. Te 2,3% różnicy pomiędzy stopami zysku stanowi największe spowolnienie w historii indeksu. W każdym z miast objętych indeksem lipcowy wzrost rok do roku był niższy w porównaniu z czerwcem: Motyw silnych, ale spadających cen znalazł odzwierciedlenie we wszystkich 20 miastach. Lipcowa zmiana cen rok do roku była dodatnia dla każdego z 20 miast, z medianą wzrostu na poziomie 15,0%, ale w każdym przypadku wzrost w lipcu był mniejszy niż w czerwcu. Ceny spadły w 12 miastach w ujęciu miesięcznym. Kompozyt 10 miast, który śledzi ceny w głównych obszarach metropolitalnych USA, takich jak Nowy Jork i Boston, wzrósł o 14,9% r/r (w porównaniu z 17,4% w czerwcu).
Jednak to nie jedyny raport, który pokazuje istotne zmiany. W opublikowanym National Association of Realtors również odnotowano spadek na przestrzeni czerwca i lipca. Pomimo że zazwyczaj w tym okresie ceny delikatnie się obniżają z uwagi na czynniki sezonowe rynku mieszkaniowego, w tym roku obniżenie nie było niewielkie, lecz trzykrotnie większe niż średni spadek historyczny. Jak podał portal Realtor.com, w analizowanym okresie udział domów z obniżonymi cenami osiągnął około 20%. Skąd ten spadek? Obecna sytuacja jest pokłosiem głównie spadku przystępności cenowej z powodu szybko rosnących oprocentowań kredytów hipotecznych. Można wytłumaczyć to na przykładzie popularnego w Stanach Zjednoczonych 30-letniego kredytu hipotecznego. Średnie oprocentowanie w tym przypadku rozpoczęło się w tym roku w okolicach 3%, ale do czerwca na krótko przekroczyło 6%. Utrzymywało się na wysokim poziomie wynoszącym 5% przez cały lipiec. Obecnie jednak zbliża się do 7%. Tym samym średnia miesięczna rata jest nawet o 70% wyższa niż w roku ubiegłym. To poważnie wpływa na rynek i jego kondycję oraz budzi obawy o przyszłość sektora nieruchomości w USA.
Porsche wchodzi na giełdę
Producent kultowych sportowych aut debiutuje na giełdzie Börse Frankfurt. To jedno z najgłośniejszych IPO (giełdowych debiutów) w 2022 r. i może należeć do największych w historii Niemiec i całej Europy. Jak podkreślają eksperci – wycena na poziomie 80 proc. wartości Volkswagena, który pozostanie większościowym udziałowcem Porsche AG, może być wygórowana. W dniu debiutu spodziewana cena za akcję Porsche AG to 76,5-82,5 euro, co da firmie wycenę rzędu 70-75 mld euro. To poniżej wstępnie zakładanych 85 mld euro, ale wystarczy, by Porsche było drugim co do wielkości IPO w historii Niemiec i być może nawet trzecim pod tym względem w historii całej Europy. – Dzięki takiej wycenie Porsche stałoby się piątym największym notowanym producentem samochodów na świecie, tuż za macierzystym koncernem Volkswagen i znacznie przed General Motors. Jest to jeszcze większe osiągnięcie w roku, w którym globalna aktywność dotycząca IPO spadła o ponad 60 proc.” – zauważa Ben Laidler, strateg ds. rynków globalnych w eToro.
Przy wycenie rzędu 70-75 mld euro Porsche będzie miało wartość giełdową równą około 80 proc. obecnej wartości giełdowej Volkswagena, który… pozostanie właścicielem tej spółki. Warto bowiem pamiętać, że na giełdę wchodzi producent luksusowych aut Porsche AG, którego właścicielem jest Grupa Volkswagen. Z kolei notowane już na giełdzie Porsche SE jest holdingiem posiadającym większościowe udziały w… Grupie Volkswagen. Volkswagen AG zatrzyma większościowy pakiet akcji Porsche, a ich część przypadnie bezpośrednio Porsche SE. W ofercie publicznej dostępnych jest zaledwie 12,5 proc. wszystkich akcji, układ władzy w spółce zostanie więc utrzymany. Dodatkowo to posiadacze akcji Volkswagena mogą być największymi zwycięzcami tej operacji, bo sprzedaż akcji Porsche AG ma przynieść Volkswagenowi ponad 9 miliardów euro przychodu. Część z tych pieniędzy koncern chce zainwestować w rozwój produkcji samochodów elektrycznych, a część ma trafić bezpośrednio do akcjonariuszy Volkswagena w postaci specjalnej dywidendy, o czym spółka zamierza zadecydować w grudniu.
Jeśli zainteresowanie akcjami Porsche AG w pierwszych dniach od debiutu będzie spore, łatwo o sytuację, w której firma zostanie przez rynek wyceniona drożej niż… dużo większy jej właściciel. Podobne paradoksalne sytuacje zdarzały się na giełdach w przeszłości. Badacze rynków finansowych podkreślają też, że z reguły IPO i okres tuż po debiucie to nie jest najlepszy moment, by kupować akcje danej spółki. Statystycznie większość spółek debiutujących na giełdzie w pierwszym roku traci na swojej giełdowej wycenie. Oczywiście Porsche może być wyjątkiem.