Dow Jones w zapaści
Choć S&P500 i Nasdaq zakończyły dzień pod kreską, to jednak nie pogłębiły czerwcowego dna bessy. Za to na najniższym poziomie od prawie dwóch lat znalazła się średnia przemysłowa Dow Jonesa. Weszliśmy w napięty czas na rynkach finansowych. Sentyment inwestorów załamał się po tym, jak w zeszłą środę przewodniczący Rezerwy Federalnej Jerome Powell podtrzymał swe twarde antyinflacyjne nastawienie. Fez zmierza dojść ze stopami procentowymi w pobliże 5% – czyli wartości niewidzianej od 2007 roku. I nie zamiera się przy tym oglądać na ewentualną recesję. Mamy więc do czynienia z pierwszym od 40 lat przypadkiem, gdy Fed będzie zaostrzał politykę monetarną w warunkach zwalniającej gospodarki i bessy na amerykańskim rynku akcji. Większość z żyjących obecnie inwestorów nie doświadczyła takiej sytuacji. Perspektywa ewentualnej recesji, wciąż bardzo wysokiej inflacji i coraz wyższych stóp procentowych skutecznie chłodzi ochotę do kupowania akcji. Zwłaszcza że te ostatnie swoje wyceny opierają o wciąż wysokie oczekiwania względem przyszłorocznych zysków. – Myślę, że wszyscy czują, że płyniemy na fali informacyjnego tsunami z ubiegłego tygodnia, który był jednym z najbardziej niesamowitych makro-tygodni w niedawnej pamięci – napisał w notce dla klientów Jim Reid z Deutsche Banku.
Bilans poniedziałkowej sesji na Wall Street był przy tym niejednoznaczny. S&P500 wymazał zwyżkę z ostatniej godziny piątkowego handlu, oddając 1,02% i zatrzymując się na poziomie 3 655,04 pkt. Z jednej strony to najniższy kurs zamknięcia w tym roku (raptem o 1,7 pkt. niższy od tego z 16 czerwca), lecz zarazem śródsesyjne dno bessy (3640 pkt.) nie zostało przełamane. Wszystko wisi jednak na włosku i jedna gorsza sesja może sprowadzić S&P500 do najniższego poziomu od niemal dwóch lat. Tylko nieznacznie lepiej wygląda położenie Nasdaqa, który w poniedziałek spadł o 0,60% i zatrzymał się na wysokości 10 802,92 pkt. To wartość o 2,25% powyżej czerwcowego minimum. Dow Jones po utracie 1,11% zakończył dzień na poziomie 29 260,81 pkt. – czyli najniżej od listopada 2020 r. Przecenie akcji akompaniowały dalsze spadki notowań amerykańskich obligacji skarbowych. Rentowność 10-letnich Treasuries podskoczyła aż o 21 pb., dochodząc do 3,90% – czyli najwyższego poziomu od kwietnia 2010 roku. Rentowność porusza się w przeciwnym kierunku co cena rynkowa obligacji. W przypadku papierów 2-letnich mówimy już o poziomie 4,32%, czyli najwyższym od 2007 roku. W ten sposób rynek wlicza w ceny obligacji oczekiwane podwyżki stóp procentowych w Rezerwie Federalnej oraz ich utrzymanie przez dłuższy czas, niż do niedawna oczekiwano.
Rosyjska gospodarka wg Rosjan ma się dobrze
Mimo sankcji, które powodują obecne oraz przyszłe konsekwencje, rosyjska gospodarka wciąż utrzymuje się na powierzchni. Według rosyjskich ekonomistów ich państwo czeka tzw. łagodne lądowanie. Z miesiąca na miesiąc sytuacja wygląda coraz mniej pesymistycznie, obecny konsensus na wschodzie zakłada spadek PKB o mniej niż 5 procent, dokładnie o 4,2. Moskwa musi się jednak przygotować na konsekwencje nadchodzących unijnych sankcji. Efektem ograniczającym spadek w prognozach jest wysoki bilans handlowy, a dokładniej wzmożony eksport węglowodorów. Było to spowodowane ich wysokimi cenami oraz odroczeniem nałożenia embargo przez wspólnotę europejską. Dodatkowo po jej ogłoszeniu państwa członkowskie rozpoczęły zapełnianie swoich magazynów, co poskutkowało zwiększonym popytem i napływem znaczących środków do rosyjskiego budżetu. Jednak według szacunków w przyszłym roku eksport na skutek tych właśnie sankcji powinien zmniejszyć się o 15,1%. Natomiast poziom inwestycji oraz konsumpcji już teraz spadł naprawdę nisko. Ma to poskutkować utrzymaniem się recesji również w przyszłym roku, w którym rosyjska gospodarka ma skurczyć się o 1,8%.
Bardzo ciekawym aspektem jest spadające bezrobocie w państwie na wschodzie. W czerwcu zanotowało ono najniższy poziom od 1991 roku. Wynika to jednak z mniej pozytywnego dla Rosji faktu, a mianowicie z emigracji dobrze wykwalifikowanych pracowników. Według Rosyjskiej Akademii Nauk, aż 60% wyjeżdżających z kraju posiada wykształcenie wyższe. Natomiast w drugą stronę, najwięcej osób przybywających do Rosji, około 50%, posiada maksymalnie wykształcenie średnie. Przez ten drenaż mózgów Rosja traci rocznie aż 8 miliardów dolarów i wpada w pułapkę strukturalnego bezrobocia (pracownicy nie są w stanie zaspokoić potrzeb rynku).
Proces emigracji (niespowodowanej ogłoszeniem mobilizacji) może się jeszcze bardziej wzmożyć, ponieważ siła nabywcza rosyjskich konsumentów spada na skutek sankcji. Przez recesję gospodarczą firmy mogą pozwolić sobie na mniejszy wzrost wynagrodzeń, co w połączeniu z obecną inflacją sprawia, że siła realna pensji drastycznie spada. Szacuje się, że przez brak pracowników dopiero w przyszłym roku tempo wzrostu płac wyprzedzi inflację. W 2023 roku wzrost siły nabywczej ma wzrosnąć o oszołamiające 1%, w 2024 o 2,3% oraz w 2025 roku o 2%. Trzeba zaznaczyć, że wszystkie te prognozy są bardzo optymistyczne. Wiele zależy od europejskiego rynku, na którym konsumpcja zapewnia popyt na rosyjskie towary. Należy również poruszyć temat załamania się rosyjskiego przemysłu. Poza ponad piętnastu procentowym spadkiem w przyszłym roku już teraz można dostrzec trudność w tym sektorze. M.in. produkcja samochodów musiała zostać ograniczona z powodu dużej zależności od importu części z zagranicy. Poza tym inne sektory wykorzystujące wysokie technologie do produkcji odnotowuje poważne niedogodności, ponieważ do tej pory również polegały na imporcie. Żeby temu zaradzić, potrzebny byłby olbrzymi nakład inwestycyjny oraz rozwój instytucjonalny. Międzynarodowy Fundusz Walutowy również przedstawił w lipcu swoje prognozy na temat spadków rosyjskiej gospodarki. Według MFW w 2022 roku Rosja ma odczuć recesję na poziomie 6%, a w roku następnym recesja ma się utrzymać i PKB według przewidywań skurczy się o 3,5%. Wiele zależy od cen surowców energetycznych i od ich popytu na światowych rynkach.