Bank Światowy pisze scenariusze…

Bank Światowy przygotował trzy scenariusze gospodarcze na najbliższe lata. Z jednego z nich wynika, że globalna recesja, rozumiana jako spadek światowego PKB na mieszkańca, może wybuchnąć już w następnym roku.  Globalne spowolnienie gospodarcze jest nieuniknione. Jednakże to jak bardzo tempo wzrostu gospodarczy się obniży i czy przerodzi się w recesję, nadal jest pod znakiem zapytania. Sprawie postanowili się przyjrzeć analitycy Banku Światowego, którzy opracowali trzy scenariusze gospodarcze na nadchodzące lata mające zarysować. Według tego bazowego, który został skalibrowany w taki sposób, aby oddać wyniki badań Consensus Economics, wzrost globalnego PKB spowolni. Ten w 2021 roku wyniósł aż 5,5 proc., z kolei w tym roku spadnie on do 2,9 proc., po czym jeszcze spowolni do 2,4 proc. w 2023 roku. Jednakże już za 2 lata dojdzie do odbicia gospodarczego i globalna produkcja wzrośnie o 3 proc. Jak widać na zamieszczonym poniżej wykresie, skala spowolnienia w nadchodzącym roku będzie podobna do tych mających miejsce w 1998 oraz 2012 roku. Z danych zaprezentowanych poniżej wynika również, że wzrost spowolni bardziej w gospodarkach rozwiniętych, niż tych wschodzących.

Na szczęście oprócz wzrostu gospodarczego, obniży się również tempo wzrostu cen. Po tym jak w 2022 roku globalna inflacja CPI, liczona jako średnia ważona inflacji w 15 rozwiniętych gospodarkach i 10 wschodzących, wyniesie aż 7,7 proc., tak już w 2023 roku spadnie do 4,6 proc., a w 2024 roku będzie ona już na poziomie 3,2 proc. Co warto zaznaczyć w wypadku inflacji bazowej, czyli takiej, z której wyłączone są ceny energii, sytuacja nie będzie wyglądać już tak kolorowo. Jak widać na zamieszczonym poniżej wykresie, co prawda spadnie w nadchodzących latach, ale nadal będzie się utrzymywać na poziomie znacznie przekraczającym 2,5 proc. Choćby w 2024 roku, wedle prognozy Banku Światowego, wyniesie ona 3,8 proc. Za sam spadek tempa wzrostu cen oprócz założonego przez autorów wygasaniu szoków podażowych, będzie odpowiedzialna polityka monetarna. W tym scenariuszu globalna nominalna stopa procentowa, liczona podobnie jak światowa inflacja, ma wzrosnąć, tak jak oczekuje konsensus rynkowy, czyli od 1,6 proc. w 2021 roku do 3,8 proc. w 2023 roku. Oznacza to, że jeszcze w ciągu najbliższych kilkudziesięciu miesięcy globalna realna stopa procentowa będzie ujemna! Dopiero w 2024 roku, stanie się ona dodatnia, ale wyniesie zaledwie 0,1 proc.

Jednakże, co jeśli taka polityka monetarna nie wystarczy i na skutek podwyższonej przez wiele kwartałów inflacji dojdzie do trwałego podwyższenia oczekiwań inflacyjnych? Wedle drugiego scenariusza Banku Światowego, zakładającego taką sytuację, globalna gospodarka wejdzie w okres ostrego spowolnienia.  W takim wariancie reakcja banków centralnych na całym świecie będzie bardziej stanowcza niż w scenariuszu bazowym. Nominalna stopa procentowa w 2023 roku wyniosłaby aż 4,8 proc., po czym obniżałaby się w 2024 roku do poziomu 4,3 proc. Tak znaczny jej wzrost spowodowałby, że realna stopa procentowa stałaby się dodatnia już w 2023 roku.  Co warto zaznaczyć, mimo tego, że stopy znacznie wzrosną, nie doprowadzą one do tego, że globalna inflacja spadnie szybciej, niż w scenariuszu bazowym. Światowe tempo wzrostu cen wyniesie 7,7 proc. w tym roku, 4,1 proc. w 2023 roku, a następnie spadnie do 3,7 proc. Co więcej, w wypadku inflacji bazowej sytuacja również będzie utrzymywać się na relatywnie wysokim poziomie. Co warto podkreślić, podwyżki stóp procentowych wpłyną mocno na wzrost globalnego PKB, doprowadzając do ostrego hamowania światowej gospodarki. Z danych zaprezentowanych na poniższej tabeli wynika, że tempo wzrostu produkcji wyniesie zaledwie 1,7 proc. w 2023 roku. Co więcej w wypadku gospodarek rozwiniętych spadnie ono do zaledwie 0,5 proc. Co prawda do recesji, rozumianej, jako spadek globalnego PKB na mieszkańca nie dojdzie, ale do tych technicznych w niektórych rejonach już jak najbardziej. W Stanach Zjednoczonych oraz w strefie euro w 2023 roku, zostanie zanotowane dwa razy z rzędu ujemny wzrost gospodarczy w ujęciu kwartalnym.

Inaczej sytuacja wygląda w ostatnim scenariuszu, w którym założono, że oczekiwania inflacyjne wzrosną jeszcze mocniej, niż w tym drugim. W takim wypadku czekać nas będzie globalna recesja. Z danych zaprezentowanych poniżej wynika, że światowe PKB per capita w 2023 roku spadnie o 0,4 proc. za sprawą kryzysów, które wybuchną w gospodarkach rozwiniętych. Co więcej w scenariuszu, w którym ma miejsce globalna recesja, wiele rozwijających się państw posiadających znaczne zadłużenie w zagranicznych walutach znajdzie się w bardzo nieciekawej sytuacji. Otóż w celu obniżenia inflacji w takich okolicznościach, banki centralnego na całym świecie podniosą stopy procentowe bardziej, niż w każdym poprzednim scenariuszu. Łącznie ta nominalna w latach 2021-2023 wzrośnie aż o 560 punktów bazowych. Doprowadzi to do tego, że realna stopa procentowa wyniesie w 2023 roku aż 2,8 proc., po czym spadnie ona o jeden punkt procentowy. Co warto zaznaczyć, ostatni raz, gdy podwyżki przybrały taką skalę, czyli w latach 1980-1982 doszło do pogrążenia Ameryki Południowej oraz Karaibów w trwającym około dekady kryzysie zadłużeniowym.  Jeżeli zaś chodzi o inflację to ta między innymi na skutek wybuchu globalnej recesji w 2023 roku, znacznie spadnie. Wyniesie ona dokładnie 3 proc., po czym na skutek odbicia gospodarczego w 2024 roku wzrośnie do 3,5 proc. Jeżeli zaś chodzi o inflację bazową, to w tym scenariuszu spadnie ona najmocniej. Zdanych zaprezentowanych poniżej wynika, że w 2024 roku wyniesie już 2,9 proc.

 

Indie doganiają gospodarczo Wielką Brytanię!

Indie są jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek świata, nawet pomimo trudnego otoczenia makroekonomicznego. Według najnowszych prognoz zaprezentowanych przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy New Delhi może niedługo wyprzedzić Londyn.  Jeszcze dekadę temu gospodarka Indii klasyfikowana była jako 11. co do wielkości na świecie. W ciągu zaledwie dziesięciu lat świat bardzo się zmienił. Do tego stopnia, że gospodarka Indii teoretycznie może wyprzedzić gospodarkę Wielkiej Brytanii jeszcze w 2022 roku. To paradoks, który pokazuje, jak była kolonia staje się potężniejsza od „macierzy”. Biorąc pod uwagę prognozę gospodarczą na poziomie 7%, gospodarka Indii wyprzedziłaby pod względem wielkości gospodarkę Wielkiej Brytanii, co miałoby uczynić ją piątą co do wielkości. Według szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego historyczne zmiany dokonują się na naszych oczach.

Wzrost gospodarczy w Indiach postępował wraz z rosnącą inflacją w Wielkiej Brytanii. Londyn obawia się, że gwałtownie rosnące koszty utrzymania wywołają kryzys. Co więcej, Bank Anglii wskazuje na ryzyko recesji, która może potrwać nawet do 2024 roku. Biorąc pod uwagę burzliwe otoczenie polityczne, w tym wciąż nierozliczony w społeczeństwie Brexit, produkcja brytyjska odnotowała znacznie słabszy wzrost w porównaniu do indyjskiej. Patrząc na zbliżającą się przyszłość, MFW prognozuje, że New Delhi będzie odgrywać coraz ważniejszą rolę w gospodarce w ujęciu globalnym. W nadchodzących miesiącach będzie utrzymywał się status quo, a Indie będą w stanie wyprzedzić Wielką Brytanię do 2027 roku, jeśli wszystkie warunki geopolityczne nie ulegną drastycznym zmianom. Za pięć lat Indie mogą stać się czwartą co do wielkości gospodarką w tym czasie, pozostawiając Wielką Brytanię na szóstym miejscu. Liberalna premierka Liz Truss chce podjąć próbę ograniczenia wpływu wysokich cen na brytyjskie gospodarstwa domowe. Oficjalnie ogłosiła, że zamierza wprowadzić program o wartości 180 miliardów funtów. Dzięki niemu w ciągu zbliżających się dwóch lat Brytyjczycy mają zapłacić za rok dostarczania energii nie więcej niż 2500 funtów. Taka interwencja ma złagodzić skutki obecnej sytuacji gospodarczej. Od początku wojny Zjednoczone Królestwo stanowczo opowiedziało się po stronie ukraińskiej, aktywnie wspierając program sankcji czy prezentując kolejne inicjatywy pomocowe. Jednakże wprowadzenie do gospodarki tak silnego impulsu fiskalnego (zamrożenie cen energii przy jednoczesnym obniżeniu podatków) może zakończyć się sytuacją, kiedy to szybkie tempo wzrostu wzrost cen nie tylko zostanie z Brytyjczykami na dłużej, ale jeszcze wzrośnie

Pomimo wielu złożonych problemów wewnętrznych, gospodarka Indii notuje dynamiczny wzrost. Jak pisaliśmy przed kilkoma tygodniami, premier Indii Narendra Modi przedstawił cele rozwojowe, z których wynika, że Indie mogą zyskać miano państwa rozwiniętego w ciągu dwudziestu pięciu lat. Zagrożeniem dla tej dalekosiężnej perspektywy jest niewątpliwie sama demografia, jak i mało efektywny system kształcenia, który odznacza się niską jakością. Każdego roku ok. 13 mln młodych ludzi każdego roku wchodzi na rynek pracy. Zaledwie jeden na pięciu inżynierów ma odpowiednie kompetencje, aby podjąć jakąkolwiek pracę w zawodzie. Pomimo faktu, że Indie już wkrótce mogą wyprzedzić Wielką Brytanię we wspomnianym rankingu, trudno porównać standard życia oraz rozwój w obu państwach. Nie sposób poddawać wielowątkowej analizie choćby życia na prowincji na Wyspach, a w prowincjach indyjskich. New Delhi wciąż ma do rozwiązania wiele problemów, których zminimalizowanie zajmie kolejne dekady. Mowa przede wszystkim o wciąż żywym systemie kastowym czy ubóstwie wykraczającym poza tzw. europejską skalę. Według agencji konsultingowej McKinsey & Co. oraz SaaSBoomi, indyjska branża oprogramowania (usługi) do końca tej dekady będzie mieć wartość 1 biliona dolarów i stworzy pół miliona nowych miejsc pracy. Indie zyskują głównie za sprawą anglojęzycznych pracowników, zyskując na outsourcingu. Niemniej jednak wciąż wiele zależy od globalizacji, a ta wydaje się, że przestała postępować po pandemii

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *